Moim marzeniem jest:

Aparat cyfrowy z drukarką

Mateusz, 17 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2007-07-15

 

Czy uda się spotkać z Mateuszem? Czy będzie można wejść na oddział TSK? Czy uda się porozmawiać, dowiedzieć o możliwie dużo o nim samym, o jego marzeniach? Czy będzie można robić zdjęcia na potrzeby strony www? Czy "lodołamacz" - książka o fotografowaniu, będzie odpowiadała stopniowi zaawansowania Mateusza w tej dziedzinie? Czy nawiążemy z nim dobry kontakt i czy damy radę sprostać kolejnemu wyzwaniu - jego marzeniom? Takie i podobne pytania zawsze stają przed wolontariuszami udającymi się do marzyciela. Wiemy jednak, że niepewności i niepokoje szybko się rozwieją kiedy zaczniemy działać.

 

I tym razem nie było inaczej. Mateusz czuł się na tyle dobrze, że mogliśmy się spotkać. Rozmawialiśmy w tej części oddziału, gdzie można wejść, oczywiście podporządkowując się wszystkim poleceniom personelu. Marzyciel okazał się chłopcem bardzo spokojnym i skromnym, miałem wrażenie, że będzie trudno namówić go do wyjawienia swoich marzeń. Jednak Mateusz wiedział już trochę o Fundacji, spodziewał się wizyty i marzenia miał przemyślane. Chociaż wątpił w ich spełnienie, powiedział, że marzy o cyfrowym aparacie fotograficznym z drukarką. Dwa kolejne marzenia (awaryjne) to wieża Hi-Fi oraz mikser muzyczny.

 

Udało się. Wiemy jakie marzenie będziemy spełniać. Z radości, podarowaliśmy sobie rysowanie marzeń. Kiedy marzyciel ma 17 lat, trudno namówić go do takiego zajęcia. Po prostu wydaje się zbyt dziecinne dla prawie dorosłego mężczyzny. Mateusz opowiadał o szkole, o początku choroby, o leczeniu, o pasji muzycznej, która kierowała go w stronę dyskotek i pracy DJ- a. Fotografia, która znalazła się obecnie na pierwszym miejscu, to nowa fascynacja. Mateusz nie wie zbyt wiele o tajnikach warsztatu fotografa i to posługującego się aparatem cyfrowym, ale chętnie poczyta i podniesie kwalifikacje, więc nasza książka przeznaczona dla początkujących okazała się właściwie dobrana. Myślę, że wprowadzi Mateusza w niesamowity świat fotografii i pozwoli mu zatrzymać w kadrze najpiękni

spełnienie marzenia

2007-08-23

 

W czwartek podjęliśmy błyskawiczną akcję spełnienia marzenia Mateusza, a już w piątek, staliśmy przed szpitalem gotowi uszczęśliwić naszego marzyciela. Pośpiech był konieczny, ponieważ Mateusz miał być wypisany ze szpitala. Planował natychmiastowy wyjazd nad jezioro, na zasłużone i długo oczekiwane wakacje. A czy na wakacjach mógłby się obejść bez wymarzonego cyfrowego aparatu fotograficznego?

Aparat i etui, oczywiście zapakowane oddzielnie, spokojnie czekały na stole dyżurki życzliwie udostępnionej nam przez personel oddziału. Mateusz, w towarzystwie mamy, wszedł niepewnie. Spodziewał się biurokratycznego uzupełnienia dokumentów, a nie spełnienia marzenia. Widok zielonych prezentów szybko ujawnił prawdziwy powód wizyty. Etui poszło na "pierwszy ogień". Czuliśmy, że napięcie rośnie, a Mateusz pod pozorem spokoju ukrywa pragnienie, żeby mieć już w rękach wymarzony aparat. Szczęście, trochę zdumienia, że to wszystko prawda i niecierpliwość z jaką otwierał drugą paczuszkę wskazywały wyraźnie, jak wielkie wrażenie wywarła na nim materializacja marzenia. Z dużą wprawą uzbroił aparat w akumulator i 2- gigową kartę pamięci, po czym zrobił kilka zdjęć i zapewnił o wnikliwym przestudiowaniu instrukcji obsługi.

Już było pięknie, a nie był to jeszcze koniec atrakcji. Poprosiliśmy, dla żartu, żeby Mateusz zaśpiewał nam piosenkę, która miała zapoczątkować wręczenie następnych prezentów. Ucieszyliśmy się, że Mamie ten pomysł się spodobał; zapewniła nas o wrodzonym talencie wokalnym syna. Mateusz jednak stanowczo odmówił śpiewania. Nalegaliśmy, więc dał się namówić na recytację własnego tekstu napisanego do piosenki, którą zamierza skomponować.

...ja chcę zapomnieć o tobie i nie wiem, czy dobrze robię. Ty nie zauważasz, że oddalamy się od siebie, bo ja już nie kocham ciebie, Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz, bo wiem, że żyć beze mnie nie umiesz...

Nie mieliśmy wątpliwości, że Mateusz "zasłużył" na resztę prezentów. Oczy zrobiły mu się jeszcze większe, bo pojawiła się drukarka, zapas tonerów, papier fotograficzny i dyplom marzyciela. Kiedy usłyszał, że to już naprawdę koniec obdarowywania, powiedział z ulgą: "Nareszcie". Śmialiśmy się wszyscy serdecznie. Rzeczywiście, emocji było wiele i może Mateusz obawiał się ich nadmiaru? A może po prostu chciał się wreszcie zacząć cieszyć tym, co otrzymał? Nie zamierzaliśmy mu przeszkadzać, więc pożegnaliśmy się, życząc pięknych plenerów fotograficznych i ciekawych ujęć. Może wkrótce zobaczymy jego najlepsze prace na stronach gazet albo w fundacyjnej skrzynce pocztowej?