Moim marzeniem jest:

Plac zabaw

Krzyś, 8 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Szczecin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-02-10

Pomimo niepogody, tysiąca komplikacji, udaje nam się pewnego sobotniego popołudnia wyruszyć w podróż do małego marzyciela Krzysia. Po półtoragodzinnej podróży jesteśmy na miejscu. Z duszą na ramieniu wchodzę na podwórko, gdzie witają nas najpierw merdające ogony psiaków, a potem zaalarmowana ich szczekaniem mama Krzysia. Uśmiecham się na przywitanie. Czy wszystko się uda? Jaki jest Krzysiu? Czy zdołamy spełnić jego marzenie? To mój pierwszy wyjazd do małego marzyciela, trudno mi ukryć zdenerwowanie. Serdecznie zapraszani wchodzimy do środka, a ja intensywnie rozglądam się za Krzysiem. I.... wow!!! Jest Krzysiu! Ucieszony naszym przyjazdem, wygadany i ciekawski oprowadza nas po domu razem ze swoją młodszą siostrą. Jest w nim tyle energii i pasji, że lodołamacz w postaci kredek, pisaków i całego zestawu małego malarza staje się tylko formalnością. Ten wesoły ośmiolatek, z ciężką chorobą - guzem nerwu wzrokowego, który powoduje ciężkie niedowidzenie, przepięknie rysuje. Pokazuje nam swoje skarby - kolorowe ilustracje, tak żywe i piękne, a na nich morze, i lasy, i statki, i ryby....wszystko narysowane tak ładnie.....przez chłopczyka, który bardzo słabo widzi. Nie możemy wyjść z podziwu, oglądając ten małe arcydzieła. Chwilę później objadamy się pysznym ciastem upieczonym przez mamę marzyciela i słuchamy kawałów, które opowiada nam Krzysiu, wybuchając co chwila śmiechem. W tym miłym, gościnnym domu czujemy się jak u siebie, niepostrzeżenie mija godzina, potem druga... dowiadujemy się o historii choroby Krzysia, o tym jaki jest dzielny, ile za nim bólu i cierpienia... Patrzę na buzię Krzysia, na jego uśmiechnięte oczy, i na zaskoczenie i zakłopotanie kiedy Wojtek- zadaje mu magiczne pytanie odnośnie jego marzenia. Po chwili zastanowienia Krzysiu cichutko mówi, że marzy o rejsie statkiem....i zaraz potem jeszcze ciszej pyta czy będzie mógł się podzielić marzeniem z młodszą siostrą. Wojtek rozwiewa jego obawy, a ja patrzę z podziwem jak dobrze sobie radzi w rozmowie z ośmiolatkiem, jakim jest świetnym psychologiem, jak umiejętnie potrafi pokierować rozmową, i jaki ma dobry kontakt z dziećmi. Czas nieubłaganie ucieka, musimy żegnać się powoli z Krzysiem i jego rodziną... Jeszcze Krzysiu wdrapuje się na moje kolana i dostaję buziaka, jeszcze ściskamy na "do widzenia" mamę naszego marzyciela, oraz jego młodszą siostrę. Od Krzysia wychodzę uśmiechnięta i zamyślona z prezentem w ręku - podpisanymi przez niego dwoma rysunkami, które teraz w domu zdobią oprawione w ramki moją ścianę. Kiedy patrzę na nie, myślę o małym marzycielu Krzysiu, o tym ile mnie nauczył o życiu, o tym jaki jest dzielny, o tym, aby spełniło się jego marzenie, i o najważniejszym - żeby był zdrowy. Życzę mu tego, jak i wszystkim innym chorym dzieciom. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczę się z Krzysiem, i jego rodziną.

spełnienie marzenia

2007-05-27

Relacja już wkrótce...

Serdecznie dziękujemy pani Ani za finansową pomoc w spełnieniu marzenia Krzysia.