Moim marzeniem jest:

Lalka Baby Born

Julia, 3 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Szczecin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-02-11

Na pierwszą wizytę z 3-letnią Julią wybraliśmy się w niedzielne popołudnie. Mimo tego, że dzień był bardzo mroźny razem z Agnieszką cierpliwie czekałyśmy na dworcu przyjazdu Wojtka. Nasza mała marzycielka, tak jak ja i Aga, mieszka w Koszalinie, tym większą radość sprawił nam fakt, że to właśnie my możemy brać udział w tym niesamowitym spotkaniu. Kiedy dotarliśmy na miejsce gorące przywitanie ze strony rodziny sprawiło, że od razu zrobiło nam się cieplej. Julka z początku bardzo nieśmiało chowała się w ramionach mamy. Rodzice zdradzili nam, że czakała na naszą wizytę już od rana. Prezentem jaki wybraliśmy była lalka wraz z akcesoriami, którą Julka przyjęła z promiennym uśmiechem. Pierwsze lody zostały przełamane. Dziewczynka od razu zabrała się do zabawy, wciągając w nią siostrę, Agę i mnie. Oglądała dodatki, karmiła lalkę, spacerowała z nią i tuliła do snu. Z każdą chwilą nabierała do nas zaufania, a my mieliśmy pewność, że jej szczery uśmiech jest dla nas najlepszą nagrodą i chcemy go zatrzymeć jak najdłużej. Kiedy zapytaliśmy Julkę o marzenie długo nie chciała nam zdradzić swojego sekretu. Dopiero w trakcie zabawy troche zawstydzona przyznała, że bardzo chciałaby dostać lalkę Baby Born, a także wanienkę, wózeczek i zestaw przeciwdeszczowy. Potem bawiliśmy się jeszcze długo, a nasza marzycielka ani troche nie traciła sił ani chęci na dalsze szaleństwa. Niestety nasza wizyta dobiegała powoli końca i nim się obejrzeliśmy nadszedł czas na pożegnanie. Julka urzekła nas swoim radosnym uśmiechem, dziecięcą beztroską i energią, której ma więcej niż my wszyscy. Czekamy z niecierpliwością na następne spotkanie. Mam nadzieję, że jej marzenie spełnimy jak najszybciej.

pierwsze spotkanie

2007-02-11

Zbliża się godzina 13.30 rozlega sie dzwonek domofonu. Otwieram drzwi i widzę trzy uśmiechnięte młode twarze wolontariuszy Fundacji Mam Marzenie: Agnieszkę, Kasię i Wojtusia. Julia siedzi na rękach taty i bardzo się wstydzi, ale po paru minutach w domu rozlega się radosny śmiech szczęśliwej Julii. Dziewczyny siedzą w pokoju i bawią się w malowanie paznokci. Baliśmy się zachowania naszej córki, gdyż nie szybko przekonuje się do obcych jej ludzi, ale dziewczyny znalazły sposób i Julia bardzo szybciutko znalazła wspólny język. Niestety do Wojtka podchodziła bardzo ostrożnie. Trochę czasu zajeło zanim Julcia zdradziła swoje wielkie marzenie, ale udało się!!! Czas płynął nieubłagalnie szybko, parę godzinek mineło jak jedna króciutka chwilka i nadszedł czas kiedy musieliśmy się pożegnać. Julcia machała przez okno i przesyłała buziaczki i pytała czy jeszcze do niej przyjdziecie. Pomimo zmęczenia poszła spać bardzo późno i bardzo przeżywała spotkanie z wolontariuszami. Nie może doczekać się następnego spotkania.
Dziękujemy z całego serca za okazane serce i cierpliwość. Pozdrawiamy całą Fundację: Marlena, Olimpia, Julia i Bartłomiej Mielniccy.

inne

2007-02-18

"Dziecko może nauczyć dorosłych trzech rzeczy: cieszyć się bez powodu, być ciągle czymś zajętym i domagać się ze wszystkich sił, tego czego się pragnie." - Paulo Coelho.

W końcu nadszedł TEN dzień - dziś spełniamy marzenie Julii! Minął zaledwie tydzień od naszej pierwszej wizyty, tym bardziej szczęśliwi jesteśmy, że marzenie udało nam się zrealizować tak szybko! Tak jak ostatnio przywitała nas cała rodzina małej marzycielki i już od progu ujrzeliśmy roześmianą twarz Julki. Dziewczynka wyglądała ślicznie, ubrana w komplecik w swoim ulubionym -różowym kolorze. W domu panowała ciepła i miła atmosfera, a w powietrzu czuć było, że ten dzień jest wyjątkowy, nie tylko dla Julki, ale i dla nas. Nasza marzycielka z poczatku niepewnie przyglądała się paczkom, jakby nie wierzyła że te wielkie zielone kartony kryją to, na co tak bardzo czeka. Pierwszy zainteresował się nimi Stefan - kot państwa Mielnickich - jakby dawał Julce znak, że sam z chęcią poznałby już zawartość pudełek:) Wystarczył jednak dodający pewności uśmiech mamy i po chwili razem zabrały się do rozpakowywania niespodzianki. Julka z nadzieją w oczach stopniowo zrywała papier, a z każdą kolejną paczką uśmiechała się coraz bardziej. Było wszystko o czym marzyła: wózek, wanienka, ubranka, a przede wszystkim lalka, która od razu wylądowała w ramionach Julki. Wojtek szybko zabrał się za składanie wózka i nie minęła chwila, a Julka spacerowała już radośnie ze swoją nową lalką. Potem przyszedł czas na karmienie, przymierzanie ubranek i w końcu na sen. Na pożegnanie Julka dała każdemu z nas buziaka, co było najlepszym "DZIĘKUJĘ" jakie mogliśmy otrzymać!

inne

2007-02-18

W piątkowy wieczór rozlega sie dźwięk telefonu. Dzwoni Wojtek z Fundacji Mam Marzenie. Informuje mnie, że w niedzielę spełni się Julci marzenie!!! Julcia siedzi obok mnie w samochodzie a ja muszę ukrywać swoją radość! Jak bardzo było to trudne wiem tylko ja, utrzymać taką nowinę w tajemnicy aż do niedzieli!! Ale udało się. W niedzielę o 10.30 rozlega się pukanie do drzwi, Julcia niczego się nie domyśla do momentu usłyszenia głosu jednej z wolontariuszek Agnieszki, której głos już zna i do której bardzo się przywiązała. Dzień wcześniej byłyśmy z Agą, Julcią i Olimpią na dokarmianiu gołąbków. Po paru minutach Julcia biega już bardzo szczęśliwa i nie może doczekać się rozpakowania swoich prezentów. Ale w końcu nadszedł czas kiedy mogła to zrobić! Z każdą chwilą rozpakowywania kolejnego pudełka Julcia była coraz bardziej szczęśliwa. Najwiekszą frajdą dla malucha była kąpiel lalki w wanience, którą dostała. Cały dzień Julia ubierała, rozbierała, kąpała i woziła lalkę. Już dawno nie widziałam Julii tak bardzo szczęśliwej, promieniała radością, zajmowała się swoją lalką jak prawdziwa mama i wcale jej się to nie nudziło, wręcz przeciwnie. Nadszedł czas pożegnania, Julia ku zdziwieniu wszystkich na pożegnanie obdarowała wszystkich gorącymi buziakami. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że tak wielkie marzenie Julii zostało spełnione. Żadne słowa nie są w stanie wyrazić naszej wielkiej wdzięczności dla Fundacji i wolontariuszy. A słowo "dziękuję" to stanowczo za mało. Jesteście wielcy!!! Mamy nadzieje że jeszcze nieraz się spotkamy!!! WIELKIE DZIĘKUJĘ W IMIENIU SZCZĘŚLIWEJ JULII.