Moim marzeniem jest:

Wszystko co związane ze Scooby Doo i domek dla lalek

Maja, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Trójmiasto

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2006-05-16

Kolejna ważna data w moim życiu:))Po raz pierwszy idę na spotkanie z marzycielką. Eliza trochę się denerwuje, bo nie mamy zbyt wiele czasu a musimy jeszcze kupić lodołamacz. Chociaż nie wiem kto tu bardziej jest zdenerwowany:)) Przed 10.00 docieramy do kolorowego oddziału AM. Na korytarzu spotykamy Maję wraz z rodzicami.

Maja - czteroletnia, śliczna, blondyneczka o przepięknych oczkach:)) Swoją śliczną buźką oczarowałaby niejednego księcia:)) Jest bardzo nieśmiała i trochę zakłopotana, kiedy zasypujemy ją prezentami. Ale na jej pięknej buźce szybko pojawia się uśmiech - cudowny uśmiech:) Razem z Mają otwieramy prezenty: piękne trójwymiarowe puzzle z Kubusiem Puchatkiem, różową torebeczkę z kolorowankami, bajeczki na dobranoc i cudnego fioletowego hipopotama, który robi kolorowe pieczątki.

Maja jest zachwycona podarkami i ...staje się troszkę odważniejsza. Robimy razem kolorowy rysunek na którym Maja robi domek z pieczątek, w którym zamieszka z rodzicami a tuż obok domek dla nas:) Granatowy mazak też się przydał do dużych chmurek. Na niebie nie mogło zabraknąć słońca! Jest! Duże żółte i mocno uśmiechnięte - tak jak Maja:))

Kiedy czytamy Majeczce wierszyki znów się uśmiecha:) Maja nie może się zdecydować czy klocki Lego... może ukochany Scooby Doo... sama nie wie. Naszą zabawę i ustalanie marzenia przerywa wezwanie Mai na badanie. Odprowadzamy naszego aniołka do windy... już trzymamy się za rączki:) i obiecujemy, że niedługo przyjdziemy i wtedy Maja opowie nam o swoim marzeniu. Damy jej trochę czasu do wybrania tego największego marzenia...

Karolina Zemsta

Po kolejnych wizytach u Mai, okazało się, że najbardziej na świecie marzy o wszystkim, co tylko związane ze Scooby Doo, oraz domkiem dla lalek z całym wyposażeniem. Teraz tylko czas na realizację marzenia.

spełnienie marzenia

2009-06-10

Wraz z trójką przebojowych gimnazjalistów z Sopotu w sobotnie popołudnie spełniliśmy marzenie 4 letniej Mai.

Z mnóstwem zielonych paczek weszliśmy do pokoju marzycielki. Dziewczynka tak samo jak jej mama nie potrafiła ukryć swojego zdziwienia i zaskoczenia.

Onieśmielenie jednak znikało w miarę odpakowywania prezentów. Pierwszy był Scooby Doo i Kudłaty, którzy sprawili, że na buźce Mai pojawił się ogromny uśmiech. W kolejności następny odpakowany był magiczny zamek, który swoją magią po prostu zwalił z nóg zarówno wolontariuszki fundacji jak i gimnazjalistów?, ale o tym.. później Po zamku naszedł czas na domek, który Maja będzie mogła nosić na plecach jak plecak ( tak szczerze mówiąc ze złożeniem tego domku też nie było łatwo, ale daliśmy rade)

Kiedy już Maja nie wiedziała tak naprawdę co ma robić, czym się zająć i na co patrzeć, na jej łóżko wylądowały kolejne prezenty, a mianowicie cała seria filmów DVD ze Scooby Doo. Było ich chyba ze 20. Nikt nie mógł uwierzyć, że jest ich tak dużo!!! Mama Mai zastanawiała się tylko nad tym, kiedy dziewczynka obejrzy je wszystkie.

No i na koniec... Hitem dnia okazał się namiot ze Scooby Doo! Duży i zielony. Swoją drogą świetne miejsce na kryjówki prawda?

Po odpakowaniu wszystkich paczek nastąpił rytuał składania zamków, domków itd.( P.S. Drodzy producenci zabawek! Czas zacząć do każdej zabawki dołączać osobę, która te zabawki szybko i sprawnie będzie składać!)

Podzieliliśmy się na grupy. Jak się można domyśleć. Sytuacja wyglądała tak, że przez pierwsze minuty naszego składania marzenia Mai, dziewczynka jeszcze siedziała na lóżku, jednak chwilę później rozpoczęła nadzór wolontariuszy. Chodziła od jednej do drugiej grupy i sprawdzała jak postępują prace? Jedna grupa składała namiot, druga - magiczny zamek. W grupie namiotowej słyszało się słowa: "Pierwszą rurkę trzeba włożyć w trzecią" , "Tutaj trzeba złączyć" itd., natomiast obóz zamkowy.... Oj.. tam się działo... Nieustraszone gimnazjalistki nie dawały za wygraną . Co chwilę słyszałyśmy głośno wypowiadane fragmenty instrukcji np. "Umieść księżniczkę na platformie" , "Dotknij platformę magiczną różdżką" itd. Śmiechu było co nie miara? Kryzysowe sytuacje następowały w momencie zagubienia się księżniczek, magicznej różdżki no i tych platform bez których ( no nie oszukujmy się.. ) - po porostu byłyby "nici" z magicznego zamku. Oj było wesoło...

Najważniejsze, że było widać na buźce dziewczynki ogromną radość ze spełnionego marzenia. A Słowa jej dziadka były dla nas również bardzo znaczące. Powiedział, że w końcu Maja się uśmiecha... Cóż...czyż jest coś piękniejszego niż uśmiech dziecka???