Moim marzeniem jest:

Telewizor

Martyn, 14 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Trójmiasto

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2006-07-11

Spotykamy się przed wejściem do Akademii Medycznej w Gdańsku. Po krótkich poszukiwaniach znajdujemy zagubionego Tomka i udajemy się na Oddział Nefrologii Dziecięcej. Tam, na korytarzu, ze zniecierpliwieniem czeka już nasz marzyciel Martyn wraz z mamą.

Na początku, onieśmielony wizytą przybyszów, nie odsuwał się od mamy na krok. Szybko jednak w jego małych rączkach znalazł się lodołamacz: trójwymiarowe puzzle oraz wspaniała Encyklopedia przyrody, którą Martyn szalenie się pasjonuje. Prezenciki zrobiły na nim ogromne wrażenie.

Martyn interesuje się także piłką nożną oraz zwierzętami - szczególnie wodnymi. Jest chłopcem o ciepłym spojrzeniu, bardzo inteligentnym, wesołym. Zastanawialiśmy się wspólnie, cóż takiego mogłoby naszego marzyciela uszczęśliwić, jednakże on sam był niezwykle zdecydowany. Na pytanie, o czym najbardziej marzy, chłopiec odpowiedział krótko: telewizor. Obojętnie jaki, byleby mógł w nim oglądać ukochaną "Godzillę" oraz programy o przyrodzie, z których Martyn wyniósł całą swoją dotychczasową wiedzę o bogactwie flory i fauny na Ziemi...

Po chwili otrzymał od nas blok rysunkowy oraz pisaki - przybory, dzięki którym marzenie Martyna mogło zostać nam wizualnie przedstawione tak, jak to widzi on sam :-) Roztoczył więc przed nami wizję swojej fantazji: telewizor stanął na biurku na honorowym miejscu. Obok znalazły się również maskotki, ramka ze zdjęciem Martyna i ... Pokemon! Chłopiec bezbłędnie odtworzył z pamięci ustawienie przedmiotów na biurku w swoim pokoju! Wolontariuszka Marcelina stwierdziła, że ona nie byłaby w stanie dokonać podobnego wyczynu!

Na zakończenie naszej wizyty wszyscy pogrążyliśmy się w lekturze (a raczej oglądaniu obrazków) Encyklopedii przyrody. Martyn był zachwycony zdjęciami zwierzątek! O istnieniu wielu z nich nie mieliśmy do tej pory pojęcia...

Chłopiec pomachał nam na pożegnanie, myślami będąc daleko, daleko... w "jakiejś" Afryce czy Australii...

spełnienie marzenia

2009-04-27

Letnie, ale deszczowe popołudnie... Pochmurno, wietrznie... Ale nawet taka pogoda nam nie straszna. Wyruszamy z Gdańska do miejscowości Frank na spełnienie marzenia Martyna.

Po jakimś czasie docieramy na miejsce i odnajdujemy naszego marzyciela... przed telewizorem! Martyn musi przerwać oglądanie filmu, ponieważ mamy dla niego coś specjalnego. Chłopiec domyśla się, jaki jest cel naszej wizyty, ale wrodzona nieśmiałość powoduje, że nie chce się do tego przyznać. Na początek dostaje od nas DVD z ulubionym filmem, "Godżillą". Zapraszamy go na podwórko, gdzie w bagażniku samochodu znajduje się ogromny pakunek. Jeszcze tylko trzeba nałożyć buciki i już Martyn podziwia ogromny zielony sześcian... Wolontariusze Rafał i Tomek dzielnie wyciągają pudło z bagażnika. Martyn niedowierza... Ale to jeszcze nie wszystko... W samochodzie mamy kolejne zapakowane pudełko.

Próby przedostania marzenia Martyna do pokoju kończą się niepowodzeniem. Trzeba... wyjąć drzwi! Zajmuje się tym tata i wkrótce wolontariusze wnoszą do środka pakunki.

Następuje moment, na który wszyscy czekają. Prosimy chłopca o rozpakowanie swojego marzenia. Martyn jest zachwycony, kiedy z kartonów wyłaniają się kolejne części składowe jego marzenia... Przebiera w kabelkach, instrukcjach, styropianie... Pomaga sprzątać taśmy, papier, woreczki. Ogląda jeden pilot, drugi pilot. A przede wszystkim zaczytany jest w streszczeniu bajeczek o Tomie i Jerry'm - znajdujących się na okładkach DVD, które zapakowane były wraz z kinem domowym. Radość nie ma granic, doskonale widać to w oczach chłopca. Niestrudzony czeka, aż marzenie zostanie "zmontowane" przez Rafała i Tomka, którzy dzielnie zmagają się z konstrukcją sprzętu i doprowadzają poszczególne, samotne do tej pory, elementy kina domowego i olbrzymiego telewizora do "stanu używalności przez zwykłego śmiertelnika" :-)

Kiedy cały sprzęt jest już złożony, Martyn wkłada do środka DVD "Godżillę" i odbywa krótki kurs sterowania pilotem zafundowany przez Rafała. Zaczynamy projekcję... "Godżilla" robi wrażenie nie tylko na Martynku, ale także na Patrycji, która, jak do tej pory, nie miała przyjemności - cokolwiek wątpliwej - stanąć twarzą w ekran z tym wielkim potworem...

Zostawiamy chłopca z jego marzeniem, jest tak zapatrzony w ekran, że nawet nie zdaje sobie sprawy, że to już koniec naszej wizyty... Mocny uścisk dłoni i żegnamy naszego marzyciela. Nie przestawaj kształcić się poprzez Twoje ulubione programy przyrodnicze, Martynku!