Moim marzeniem jest:

Meble do pokoju

Basia, 8 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-11-06

Kilka dni wczesniej Basia miała urodziny Wysłałysmy jej własnoręcznie zrobiona kartkę, ze smiesznym wierszykiem, który bardzo się spodobał naszej Marzycielce. Tak bardzo, że podczas spotkania prosiła żebysmy go powiedziały,przy jej niewielkiej pomocy nam się udalo:)

Na pierwsze spotkanie obowiazkowo lodołamacz. Mama zdradziła nam, że Basia lubi rysować, malować. Jednak nie kupiłysmy kredek, ale zestaw do robienia bransoletek.

Na poczatku spotkania robiłysmy bransoletkę:) Basi bardzo podobał się lodołamacz i my byłysmy zadowolone:), chociaż tworzenie takiej bransoletki wcale nie nie było takie proste.

Po zabawie z odklejaniem, przyklejaniem, łaczeniem elementów, przyszedł czas na rysowanie. Poprosiłysmy Basię, aby narysowała swoje marzenia w czterech kategoriach i wybrała te najważniejsze. Okazało się, że największym marzeniem Basi jest pokój.

Na kolejnym spotkaniu ustaliłysmy szczegóły. Chodziło o nowe meble. Na razie zdradziła nam, że chodzi o łóżko z firanka - taka jak na filmach, biurko z kręconym krzesłem i jeszcze jakas szafę, może regał. Wszystko miało być kolorowe (żółto-niebieskie albo żółto-czerwone).

Podczas tego spotkania Basia kończyła też prace nad kartkami swiatecznym na akcję z HBO.

inne

2009-06-02


Realizacja marzenia Basi Niedzieli, była pierwsza samodzielna realizacja moja i Dorotki. Kilka telefonów, pismo, kilka maili i wszystko ustalone. Będa meble! Z tego miejsca dziękujemy baaaardzo serdecznie sklepowi Ikea Targówek oraz panu Dariuszowi Osetkowi, dzięki któremu marzenie Basi spełniło się!!!

W dniu realizacji wyruszyłysmy z Warszawy ja, moja mama i Dori. Doejchałysmy około 12, a meble już od kilku godzin dzielnie czekały na nas w pudełkach:) Zaczęło się rozpakowywanie pudeł, wertowanie instrukcji złożenia i srubokręty poszły w ruch. Niby takie proste, niby wszystko jest w instrukcji, ale zabawy przy skręcaniu było co nie miara:) Powoli wszystko stawało na nogi... Łóżko, szafeczka nocna, szafa, biurko, wersalka i powoli duży, pusty i chłodny wczesniej pokój zamieniał się w rodzinna oazę spokoju:)

Kiedy ciasto weszło na stół kilka osób przerwało pracę, aby posilić się przepysznym ciastem zrobionym przez mamę Basi, którego cudownego smaku po prostu nie uda mi się opisać:) Ale niestety, po chwili relaksu czas wrócić do pracy. Ostatnim, ale najważniejszym elementem pokoju, był baldachim nad łóżkiem Basi. Trzeba było odpowiednio wymierzyć i wywiercić dzirukę na haczyk. Dzięki pomocy dwóch wujków Basi na szczęscie nie było z tym problemów. Kiedy wszystko było już ustawione i gotowe, zdecydowalismy, że trzeba odebrać Basię od babci, która dzielnie opiekowała się nia kiedy w jej pokoju zachodziły niewiarygodne zmiany:)

Przez następne 20 minut wszyscy byli dziwnie niespokojni. Chodzili po pokoju, poprawiali wszystko i wyczekiwali... W końcu w progu pojawiła się usmiechnięta Basia. Rozpromieniona buzia krażyła po nowym, bajecznym pokoju. W końcu ja i Dori, ucharakteryzowane na pomocników sw. Mikołaja, przyznałysmy jej dyplom marzyciela, który będzie przez długi czas przypominać jej o tym ważnym dniu w jej życiu. Po prezencie dla Basi przyszedł czas na prezenty dla rodzeństwa, czyli Marty, Asi i Wojtka:) Każde z nich dostało dla siebie mały gadżecik, a dla wszystkich przywiozłysmy grę Twister i pakę cukierków. Poczęstowalismy wszystkich cukierkami i wzięlismy się za grę.

Na koniec tego jakże miłego i pozytywnego wieczoru dostałysmy z Dori kartkę swiateczna i przyszedł czas pożegnania, bo za oknem już ciemno, a do domu długa droga... Kilka wspólnych zdjęć na koniec, kilka uscisków, podziękowań, wzruszeń i z łezka w oku trzeba było wsiasć do samochodu i ruszyć w drogę. Na zakończenie powiem jedynie, że dla takich chwil warto żyć!! Realizacja była niesamowicie miła, ciepła i po prostu magiczna!!