Moim marzeniem jest:

lot do Paryża

Krzysiek, 11 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Rzeszów

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Aviva CU

pierwsze spotkanie

2008-11-15

 

Jest sobota, jedziemy do Łętowni na spotkanie z naszym marzycielem jedenastoletnim Krzysiem. Pogoda jest niezbyt ładna ale nie zrażamy się tym i w bojowych nastrojach pełni determinacji zajeżdżamy przed dom Krzysia, a  tam czeka na nas jego tata.

Szybkie powitanie z bratem i mamą naszego Marzyciela i po chwili wręczamy nasz odjazdowy lodołamacz. Krzyś rozpakowuje prezent natychmiast i jego reakcja porównywalna jest do stanu euforii, ale jak mógłby inaczej zareagować jedenastoletni chłopak na mini piłkarzyki, a po odwróceniu  możliwość grania w sześć innych dyscyplin sportowych. Natychmiast przechodzimy do wkładania kolejnych plansz i gramy: bilard, kręgle, koszykówka…

Niewiele mówiący z początku marzyciel rozkręca się z minuty na minutę, a początkowa cisza zmienia się w nieustający śmiech. Będąc w tak szampańskich humorach decydujemy, że nadszedł czas na poważniejsze rzeczy i zrealizowanie naszego celu odwiedzin, mianowicie poznania  marzenia Krzyśka. Najpierw dowiadujemy się, że chce polecieć od Rzymu zobaczyć grób papieża Jana Pawła II, jednakże po chwili wyczuwamy, że to chyba jednak nie jest to. Po krótkim wywiadzie okazuje się że to jednak nie jest marzeniem naszego Marzyciela więc z przystępujemy do drugiego etapu rozpoznania. Opowiadamy sobie o tym jakie kto ma marzenia i w końcu udaje nam się wyciągnąć od Krzysia istotę działania naszej fundacji. Krzysztof wstydząc się nieco po chwili ciszy oznajmia nam, że chciałby playstation 3, ale także chciałby polecieć samolotem do Paryża i najlepiej to jeszcze spotkać się z Ronaldinho tak przy okazji.

W związku z tym przechodzimy do precyzowania marzenia i wychodzi na to, że tym najskrytszym marzeniem jest lot do Paryża i zobaczenie wieży Eiffla, a na drugim miejscu plasuje się playstation 3. W tym momencie akurat wrócił Patryk z rodzicami, dokończyliśmy herbatkę, zjedli po ciachu i z szerokimi uśmiechami odjechaliśmy  z zapewnieniem, że zrobimy co w naszej  mocy, żeby Krzysiek pewnego dnia znalazł się w Paryżu.

 

spełnienie marzenia

2010-03-27

 

            W pewien wczesny marcowy poranek wyruszamy razem z Krzysiem, Jego bratem i rodzicami, w podróż na lotnisko do Pyrzowic, skąd ma rozpocząć się wielka przygoda spełniania marzeń. Dojeżdżamy szczęśliwie, przechodzimy odprawę i po jakimś czasie siedzimy już wygodnie w fotelach, na pokładzie latającej maszyny. Krzysiu marzył o tym, aby poczuć jak to jest lecieć samolotem. Dla całej Rodziny jest to pierwszy raz, więc wszyscy z niecierpliwością czekają na moment startu. Samolot kołuje na pas, silniki rozwijają maksymalną moc i już za moment, potężny aeroplan unosi się w zgrabnie w powietrzu. Wszyscy chyba przyznają, że najfajniejsza była chwila oderwania się od ziemi. Krzysiu radośnie się uśmiecha, gdyż oto właśnie spełnia się część jego marzenia – leci samolotem do Paryża. Jako, iż Krzysiu siedzi przy oknie, może podziwiać przepiękne widoki ziemi oraz unoszących się nad nią, bielutkich chmur. Lot przebiega bardzo sympatycznie, lecz oto nagle informacja – „proszę przygotować się do lądowania, zbliżamy się do Paryża”. Gładziutko lądujemy i po odebraniu bagażu kierujemy się do wyjścia z lotniska, gdzie spotykamy pana Rafała, u którego mamy zamieszkać. Rozpoznajemy się bez większych problemów. Po udaniu się do domu zostajemy serdecznie ugoszczeni. Aleksandra – córka pana Rafała, zaprasza Krzysia do wspólnej gry na grach telewizyjnych „Wii”. Chłopcy od razu się wciągają i robi się bardzo przyjacielsko. Jako, iż wszyscy jesteśmy nieco zmęczeni trudami podróży, za zgodą Krzysia, postanawiamy wypocząć tego wieczoru, a zwiedzanie rozpocząć od jutra.

            Następnego dnia rozpoczynamy kontynuowanie spełniania marzenia Krzysia - wyruszamy do centrum Paryża na spotkanie z wieżą Eiffla. Przy okazji przesiadki na metro, „zahaczamy” o budynek Opery. Metrem dojeżdżamy pod Ecole Militarie – czyli pałac, w którym znajduje się wyższa uczelnia wojskowa oraz obiekty Ministerstwa Obrony, skąd udajemy się Polami Marsowymi do głównego celu naszej wizyty w Paryżu. Krzysiu zapewne nie może się już doczekać. Spacerkiem dochodzimy pod najsłynniejszą chyba konstrukcję świata – wieżę Eiffla. Z dala nie wydawała się aż tak ogromna. Krzyś wjeżdża na górę windą, my postanawiamy zmierzyć się ze schodami. Po jakimś czasie spotykamy się na górze. Widoki są przepiękne. Można zobaczyć cały ogrom miasta i zlokalizować kolejne punkty, które mamy obejrzeć z bliska. Krzyś jest szczęśliwy – właśnie spełnia się Jego marzenie. Uważnie podziwia miasto, z każdej z czterech stron. Chciałoby się zostać dłużej, ale Paryż to nie tylko wieża Eiffla, przed nami jeszcze inne atrakcje. Jedną z nich jest rejs statkiem po Sekwanie, na który udajemy się po zejściu z wieży. Dzięki rejsowi, Krzysiu ma możliwość obejrzenia piękna miasta z innej perspektywy. Następnie udajemy się do państwa Walendzik, którzy zaprosili nas na obiad i otaczali pomocą podczas zwiedzania miasta. Po obiedzie mamy okazje zobaczyć miasto „wieczorową porą” i udajemy się do pana Rafała na odpoczynek.

            Kolejny dzień zwiedzania rozpoczynamy od katedry Notre-Dame, następnie w planie jest kaplica Sainte-Chapelle z pięknymi witrażami, przedstawiającymi sceny ze Starego i Nowego Testamentu. Po obiedzie udajemy się do słynnego Luwru. Muzeum bardzo podoba się Krzysiowi, który bardzo zwinnie przemieszcza się pomiędzy kolejnymi eksponatami. Wszyscy mamy okazję obejrzeć najsłynniejszy obraz świata – Mona Lizę, Leonarda Da Vinci. Szczególnie zainteresowanie Krzysia wzbudza mumia, którą postanawia odnaleźć i naocznie zobaczyć. Trzeba przyznać, iż zwiedzanie tak obszernego muzeum „dało nam wszystkim w kość”. Udało się jednak odnaleźć mumię, jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcia przy „znalezisku” i ruszamy dalej. Muzeum w Luwrze opuszczamy przez charakterystyczną szklaną piramidę i dalej spacerkiem przez ogrody Tuileries kierujemy się ku placowi Concorde. Stamtąd metrem jedziemy do dzielnicy Montmartre i udajemy się do bazyliki Sacre-Coeur. Bazylika urzeka nas swoim pięknem, widoki ze wzgórza są również niezapomniane. Nasz Marzyciel ma również okazję zobaczyć popisy „ulicznych artystów”, którzy prezentują się w miejscu gdzie przebywamy. Ich pokaz jest bardzo widowiskowy. Gdy udajemy się w drogę powrotną do domu pana Rafała spotyka nas burza, którą przeczekujemy w sklepie z pamiątkami.

             Czwarty dzień naszego pobytu w Paryżu jest niespodzianką dla Krzysia, gdyż udajemy się do bajkowego świata Walta Disneya – paryskiego Disneylandu. Po dotarciu na miejsce ciężko wybrać gdzie rozpocząć zabawę, jest tyle ciekawych atrakcji. Krzyś jest jednak konkretny i wskazuje miejsca, w które mamy zobaczyć. Na twarzy Chłopca zagościł uśmiech, co oznacza, że niespodzianka się udała. Na początek wybieramy się do, stylizowanej na „dziki zachód”, części parku. A tam, drewniane domki, kamienie, kopalnia, wozy, kursujący wokół wyspy parostatek … słowem powrót do przeszłości. Przebywanie w tym bajecznym świecie potrafi rozbudzić wyobraźnię. Krzysiu decyduje – idziemy do domu strachów. Oczywiście niby nikt się nie boi, ale tak do końca nie wiadomo, co może nas tam spotkać. Krzyś miał z tej wizyty chyba więcej śmiechu niż strachu, ale wrażenia są niesamowite. Następnie udajemy się na stację kolejki i po chwili podróżujemy już do drugiej części parku stylizowanej na „land odkrywców”. Tam nasz Marzyciel postanawia pojeździć samochodami, przypominającymi kształtem te sportowe bolidy z lat 50-tych. Przejażdżka sprawia Chłopcu mnóstwo radości, twarzy nie opuszcza uśmiech. Następnym punktem w programie jest start kosmiczną rakietą, którą cała rodzina zapamięta na długo, z racji niespodziewanych doznań, jakich dostarczył. Dalej udajemy się do sali kinowej, aby przeżyć nieprzewidywalne, dzięki projekcji 3D. W pamięci Krzysia jest jednak ciągle, radośnie utrwalona jazda samochodem, więc postanawia, iż po obiedzie będziemy musimy tam powrócić, aby odbyć jeszcze jedną rundę na torze. Po opuszczeniu toru samochodowego z wolna udajemy się do części „przygodowej” Disneylandu. A tam statek piratów, wyspa Robinsona, przygody Indiana Jones’a. Spędzamy tam chwilę czasu i z wolna udajemy się do wyjścia, wciąż jeszcze racząc się urokami tego bajecznego miejsca.

            Następnego dnia pakujemy się i kierujemy na podparyskie lotnisko. Żegnamy pana Rafała, który nas odwiózł i już po starcie kierujemy nasze oczy w okna samolotu, wypatrując wymarzonego Paryża, który niestety opuszczamy. Marzenie zostało spełnione. Ważenia i przeżycia pozostaną na długo. Radość i uśmiech Krzysia może świadczyć, że udało nam się dobrze wywiązać z zadania – marzenia, jakie przed nami postawił.

 

Sczególnie dziękujemy za pomoc w realizacji marzenia Krzysia:

 

-Państwu Walendzikom

-Panu Rafałowi Szczuckiemu

-Pani Konsul RP w Paryżu Monice Białeckiej - za pomoc organizacyjną

-Pani Krystynie Stachowskiej Aviva CU - za wsparcie finansowe

-Panu Wojciechowi Tycnerowi z Mielca - za wsparcie finansowe