Moim marzeniem jest:

Zwiedzić Paryż

Adrianna, 13 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Trójmiasto

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2008-12-20

W zimowy, mroźny poranek wyruszyliśmy autem do Słupska na spotkanie z 13-letnią marzycielką Adą. Droga na dotarcie nie była łatwa aczkolwiek bardzo wesoła. Tata Ady odebrał nas ze stacji paliw i naprowadził na miejsce docelowe, gdzie oczekiwała nas marzycielka. Ada wraz z mamą przywitały nas ciepło. Wręczyliśmy lodołamacz, jakim była książka fantasty Pratchetta. Przed wizytą dowiedzieliśmy się bowiem, że dziewczynka lubi czytać tego rodzaju literaturę. Ada bardzo ucieszyła się na książkę. Po czym zasiedliśmy w fotelach i zaczęliśmy bardzo ciekawą rozmowę z Adą, związaną z jej pasją, jaką jest malarstwo. Ada jest ambitna i ma naprawdę niespotykany talent malarski. Pokazała nam kilka swoich prac wykonanych węglem. Bardzo nam się spodobały. Prace Ady są wysyłane na konkursy i cieszą się wyróżnieniami. Dziewczynka marzy w przyszłości studiować malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych. Gdyby to się jednak w przyszłości nie udało, alternatywnym marzeniem jest podróżowanie po świecie.

Postaraliśmy się wspólnie z Adą stworzyć hierarchię jej marzeń. Na pierwszym miejscu dziewczynka wybrała wyjazd do Paryża i tam zwiedzenie wartych zobaczenia miejsc związanych ze sztuką jak Luwr. Drugim marzeniem jest udział w warsztatach malarskich, a trzecim otrzymanie odpowiednich przyborów do poznania nowych technik malarskich.

Po tym dziewczynka jeszcze bardziej się do nas otworzyła i zaczęła opowiadać o książkach, które czyta. Słuchaliśmy z zainteresowaniem. W międzyczasie popijaliśmy gorącą herbatę i zajadaliśmy się przepysznym sękaczem i keksem, które na naszą wizytę przygotowała mama Ady. Spotkanie z Adą dało nam do zrozumienia, że takiego talentu nie można marnować a rozwijać się póki jest na to czas. Najważniejszy jest dla nas uśmiech dzieci, dlatego też postaramy się zrobić wszystko, co w naszej mocy, by spełnić marzenie Ady.
Do dzieła!!!!

spełnienie marzenia

2009-06-01

Wtorek,28 kwietnia był dniem wyjątkowym dla nas wszystkich,a szczególnie dla Adrianny,gdyż wtedy zaczęło spełniać się jej marzenie. Z Adą i jej mamą Dorotą spotkałyśmy się we Wrocławiu,gdyż tutaj miała miejsce planowana zbiórka wycieczki i z tego miejsca zaczynała się podróż autobusem do Paryża. Trasa do Paryża nie była zbyt męcząca,chociaż jechałyśmy około 20 godzin z niewielkimi przerwami. W tym czasie zdążyłyśmy się wszystkie dobrze poznać,więc było bardzo miło i przyjemnie.

Adrianna jest niezwykle inteligentną dziewczyną i podjęcie z nią jakiegokolwiek tematu nie przysparzało jej żadnego problemu.Ada posiada wiedzę z różnych dziedzin wiedzy i umie je przekładać je na życie szkolne i rodzinne.Zna się na malarstwie,podobnie jak jej mama i dlatego zapewne dzielnie dotrzymywała nam kroku podczas nie ukrywam wielogodzinnego codziennego zwiedzania muzeów i zamków gdzie podziwiałyśmy najbardziej znane dzieła sztuki na świecie.

Rano około 9.00 byłyśmy już w Paryżu i od razu program wycieczki zafundował nam zwiedzanie Pałacu Wersalskiego,po czym potem metrem pojechałyśmy aby dotrzeć do słynnego Luwru.Muzeum w Luwr jest nie do ogarnięcia nawet w pięć dni,więc przez około dwie godziny spośród wspaniałej kolekcji dzieł sztuki tam znajdującej się musiałyśmy oczywiście zobaczyć na własne oczy Mona Lisę, Wenus z Milo i inne. Przyszedł czas na posiłek w Centrum Pompidou i około 21.00 zajechałyśmy,nie ukrywam,że wyczerpane,ale pełne wrażeń do hotelu.Szybka łazienka i zasnęłyśmy jak aniołki.

Drugi dzień po obfitym śniadaniu zaczęłyśmy od zwiedzania Doliny Loary.Pierwszym był Zamek w Chambord z XVI wieku,największa rezydencja w dolinie Loary zwany"zamkiem z tysiąca i jednej nocy". Następnie przejazd do Chenonceau i zwiedzanie pięknego zamku zwanego "zamkiem sześciu dam" oraz ogrodów francuskich Diany de Poitiers i Katarzyny Medycejskiej.

W drodze powrotnej zatrzymałyśmy się w małym miasteczku Blois-stolica regionu do Amboise,gdzie ostatnie lata spędził Leonardo da Vinci. Wróciłyśmy bardzo późno do hotelu,bardzo wyczerpane,ale znowu pełne wrażeń, lecz żadna z nas nie miała czasu na refleksję,gdyż zasnęłyśmy ponownie grzecznie i szybciutko jak wykończone aniołki. Kolejny dzień zaczęłyśmy również aktywnie od zwiedzania wyspy Cite-kolebki Paryża gdzie znajduje się przepiękna katedra Notre Dame,potem udałyśmy się na Pałac Sprawiedliwości a następnie rejs statkiem po Sekwanie oraz wieża Eiffla oczywiście,bo być w Paryżu i nie podziwiać panoramy paryskiej z wieży Eiffla to "niedopuszczalne".Dalej udałyśmy się do Dzielnicy łacińskiej:Sorbona,Panteon,pałac Luksemburski z ogrodami. Niesamowite,to nie koniec było atrakcji w tym dniu,bo po posiłku udałyśmy się na wieczorną wycieczkę by podziwiać bazylikę Sacre Coeur,pl.Tertre, pl.Pigalle,Moulin Rouge.Kolejno,ale już autokarem podziwiałyśmy Paryż nocą wjeżdżając na plac Bastylii,Operę,plac Concorde,Pola Elizejskie i ponowne oglądanie wieży Eiffla przepięknie oświetlonej.Już nie miałyśmy sił,aby nawet wyjść z autokaru i robić zdjęcia.

Wróciłyśmy do hotelu około północy.Nie muszę chyba dodawać,że zmęczone to za mało by to opisać,ale naprawdę mimo wszystko było warto dać z siebie wszystko i zobaczyć te piękne miejsca i rzeczy na własne oczy.Tu wielkie ukłony dla Adrianny,że z taką charyzmą dzielnie dotrzymywała kroku wszystkim uczestnikom wycieczki. Ostatni dzień w Paryżu zaczęłyśmy od zwiedzania muzeum D'Orsay,słynącego z dużej ilości dzieł impresjonistów-tu też tak na dobrą sprawę mocno zainteresowani mogliby spędzić około dwóch dni. Następnie spacer przez Pola Elizejskie,plac Concord,Comedie Francaise, Palaise Royale a potem czas na posiłek.

Ostatnim miejscem zwiedzania była dzielnica La Defense-architektura XXI wieku,ostatnie zakupy i wyjazd do Polski około 21.00(jazda non-stop) W drodze powrotnej wszystkie byłyśmy już tak zmęczone,że nie wiadomo kiedy jak nastał świt.

Tuż przed Bolesławcem Pani przewodnik przeczytała nam o marzeniu Ady i wręczyłam jej dyplom spełnionego marzenia i kilka pamiątek.Myślę,że marzenie Adrianny ziściło się i ,że wycieczka ta zapadnie na długo w pamięci nas wszystkich.Pomimo wyczerpania fizycznego,Adrianna była zadowolona,uśmiechnięta i myślę,że spełniona.Nasza wyprawa,bo można to tak określić trwała intensywnie,godziny szybko mijały jak jeden dzień,że zapewne refleksje i wrażenia nadejdą później a wspomnienia pozostaną długo i mile w naszej pamięci. Rozstałyśmy się w Słupsku,tam gdzie mieszka nasza marzycielka.Dzięki uprzejmości dziadka Adrianny,który przywiózł nas z Bolesławca,byłyśmy wieczorem już na miejscu.Nie ukrywam,ciężko było się rozstać,gdyż spędziłyśmy razem kilka wyczerpujących,lecz wspaniałych dni,świetnie się rozumiejąc,rozmawiając i śmiejąc z różnych rzeczy a to na przykład z dowcipów bardzo miłego Pana Doktora,który też był uczestnikiem naszej wycieczki i często dotrzymywał nam towarzystwa,dzieląc się ogromną wiedzą jaką posiadał(dodam przy tym,że zapalony miłośnik podróży.

Ja udałam się do mojego miasta Gdańska,lecz obiecałam zawitać do Słupska,by ponownie się spotkać z Adą i jej rodziną w wakacje.Myślę,że wtedy na spokojnie powspominamy tą wymarzoną podróż Ady-zwiedzić Paryż.

Bardzo serdecznie chciałabym w imieniu Fundacji Mam Marzenie podziękować Pani Beacie Wronie - nauczycielce,że zechciała podarować swoją wycieczkę naszej marzycielce Adriannie. Obiecane zdjęcia na płytce wyślemy pocztą.