Moim marzeniem jest:

Plac zabaw z trampoliną

Wiktor, 6 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2009-03-13

Tuż przed południem 13 marca wspólnie z Asią przybyłyśmy na oddział DSK, by bliżej poznać sześcioletniego Wiktora i jego marzenie. Z drobnym upominkiem w postaci grającego robota i klocków lego przybyłyśmy na salę, w której leżał nasz Marzyciel. Rozpakowanie lodołamacza poszło Wiktorowi bardzo sprawnie i już po chwili wspólnie montowaliśmy baterie w grającym, strzelającym i jeżdżącym robocie. Następnie wspólnymi siłami zajęliśmy się klockami lego. Pomimo wysokiego stopnia trudności tego zadania i ze znaczącą pomocą instrukcji udało nam się złożyć miotającego zielonymi kulami stwora. Na sali nr 10 rozpoczął się ostrzał! Na linii ognia znalazła się mama! Wiktor ma broń i nie zawaha się jej użyć! :) Gdy już skończyła się amunicja mogłyśmy przejść do rzeczy i zapytać o marzenie Wiktora. Okazało się, że nasz Marzyciel na spotkanie z nami przygotował rysunki przedstawiające _ plac zabaw! Wiktor opisał co dokładnie zawiera taki wyśniony przez niego plac zabaw. Znajdują się tu m. in. huśtawka, koniki, piaskownica, ślizgawka, karuzela, drabinki i obowiązkowo duża trampolina! Wszystko bajecznie kolorowe :) Gdy został nam zdradzony sekret Wiktora mogłyśmy dopełnić wszelkich formalności z mamą naszego Marzyciela pozwalając mu jeszcze pobawić się nowymi robotami. Na koniec Wiktor choć zmęczony cierpliwie pozował nam do kilku zdjęć. Nadszedł czas rozstania. Pomachałyśmy naszemu Marzycielowi na pożegnanie i nie pozostało nam nic innego jak zakasać rękawy i spełniać kolejne dziecięce marzenie.

Wszystkich zainteresowanych pomocą przy realizacji marzenia Wiktora proszę o kontakt: marzena.szczytno@wp.pl

inne

2009-08-08

W ten piękny, słoneczny dzień  wybraliśmy się do naszego Marzyciela Wiktora. Po kilku próbach udało nam się dotrzeć na miejsce. Wiktor już na nas czekał, gdyż bardzo chciał wypróbować swoją nową trampolinę. Panowie zaczęli montować trampolinę, co wcale nie jest takim prostym zadaniem. Kilkadziesiąt minut ciężkiej pracy i trampolina była gotowa. Wiktor zgodził się na małą sesję zdjęciową podczas zabawy na swoim placu . Po poczęstunku podanym przez mamę i wypełnieniu dokumentów, pożegnaliśmy wciąż skaczącego i bardzo radosnego Wiktorka i udaliśmy się w daleką drogę powrotną do Lublina.