Moim marzeniem jest:

Podróż samolotem do Disneylandu

Krystian, 7 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Szczecin

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2009-05-09

W piękne sobotnie południe, 9 maja 2009 roku wraz z Emilią wybrałyśmy się w odwiedziny do naszego nowego marzyciela - 7-letniego Krystiana. Chłopiec razem z rodziną mieszka w Resku, ale akurat przebywał na leczeniu w szpitalu przy Unii Lubelskiej, więc to tam go odwiedziłyśmy. Jak zwykle wcześniej przeprowadziłyśmy mały "wywiad", dzięki czemu dowiedziałyśmy się, że Krystian bardzo lubi zwierzątka i wszystko co z nimi związane, a także gry komputerowe (z wyłączeniem tych samochodowych).
Tak więc z uśmiechami na twarzach, z fundacyjnymi balonami w rękach i z przepięknie wydanym ilustrowanym atlasem zwierząt jako lodołamaczem, kroczyłyśmy na spotkanie z Krystianem. Chłopiec bardzo ucieszył się z prezentu i następne pół godziny spędziliśmy na przeglądaniu atlasu. Lodołamacz okazał się w 100% trafiony! Byłyśmy zaskoczone bardzo dużą wiedzą Krystiana. Ba, w niektórych momentach zadzwiał nawet własną mamę, która sama zastanawiała się skąd jej synek wie tyle rzeczy. A przy niektórych obrazkach Krystian pocierał kartkę i mówił coś w stylu "Ojej, jaki słodki":) Muszę przyznać, że Krystian zaczarował nas swoją osobą. To wspaniały, rezolutny, pełen energii chłopiec. Opowiedział nam kilka swoich przygód, a potem odbyła się jeszcze mała bitwa na balony:) Niestety balony nie przetrwały do końca naszej wizyty..
Krystian doskonale wiedział jaki jest cel naszej wizyty, także nie miał problemu z wyjawieniem swojego marzenia. Gdy tylko zapytałyśmy go o czym marzy, od razu odpowiedział, że o wycieczce do Disneylandu, ale koniecznie samolotem! Okazało się, że wielkim marzeniem Krystiana jest lot samolotem, ale że dokądś trzeba przecież lecieć, to on chciałby właśnie do Disneylandu.
Wyszłyśmy ze spotkania uśmiechnięte, pełne energii i z wiarą, że być może już niedługo uda nam się spełnić marzenie tego wspaniałego chłopca.

I Ty również możesz pomóc spełnić marzenie Krystiana i innych podopiecznych Fundacji Mam Marzenie! 
W tym celu skontaktuj się z:

Anią Lang (koordynatorką naszego oddziału)
tel: +48 515 199 626
e-mail: anna.lang@mammarzenie.org

spełnienie marzenia

2010-06-19

 

402 dni...tyle czasu Krystian czekał na spełnienie swojego największego marzenia - podróży do Disneylandu. Wreszcie, 16.06.2010 roku marzenie zaczęło się spełniać:-)

Nasz wolontariusz Piotr, z samego rana przyjechał po naszego Marzyciela i jego rodzinę do Reska. W Szczecinie żądna przygód gromadka była nieco po godzinie 9 i od tego momentu była skazana już na mnie ;-) Na pierwszej wizycie poznałam Krystiana i jego mamę - Magdę. Teraz poznałam jeszcze siostrę Marzyciela - Natalię i jego tatę - Jarka. Już w komplecie, rozpoczęliśmy kolejny etap podróży - przejazd busem na lotnisko w Berlinie. Drogi były prawie puste, także już po dwóch godzinach jazdy byliśmy na miejscu. Tu zaczynała się nasza wielka przygoda! Do odprawy mieliśmy jeszcze trochę czasu, także najpierw postanowiliśmy napełnić nasze żołądki. Następnie szczęśliwie przeszliśmy odprawę, znów chwila oczekiwania i wreszcie ok. 15:30 weszliśmy na pokład samolotu AIRFRANCE. Kwadrans później startujemy i leeeecimyyyy! 

Dla Krystiana i jego rodzinki był to pierwszy lot samolotem, także wrażeń było co niemiara. Lot trwał 1,5 godziny i nieco po 17-tej byliśmy już na francuskiej ziemi. Jako, że Disneyland jest oddalony od Paryża o ok. 30 km, kolejnym etapem naszej podróży był dojazd do hotelu. Mieliśmy zamówiony transfer autokarowy z lotniska, także naszym zadaniem było jedynie znalezienie czerwonego autokaru VEA. Bardzo szybko go odnaleźliśmy i już po chwili autostradą jechaliśmy do celu naszej podróży. Znów godzinka jazdy i wreszcie byliśmy na miejscu. Zameldowaliśmy się w hotelu, odebraliśmy nasze karty wstępu do Disneylandu i vouchery na posiłki i udaliśmy się do naszych pokoi. Myślicie, że odpoczywaliśmy aby zebrać siły na kolejny dzień? Nie, jeszcze nie! 

Nasz hotel był położony 10 minut piechotą od Disneyland Park i Walt Disney Studios Park (kompleks składa się z tych dwóch parków), zaraz przy Disney Village - centrum rozrywki z licznymi sklepami Disneya i wieloma restauracjami, także od razu udaliśmy się na rozeznanie po okolicy. Byliśmy zachwyceni tym co zobaczyliśmy. Kolejne dni zapowiadały się wspaniale! Zjedliśmy jeszcze kolację w jednej z restauracji i wróciliśmy do hotelu, by udać się na spoczynek i nabrać sił na dwa dni szaleństw w Disneylandzie.

Rano wszyscy mamy świetne humory. To dziś ma spełnić się marzenie Krystiana. Jemy pyszne śniadanie i ruszamy! Normalnie Disneyland Park jest otwarty od godziny 10-tej. My jednak, jako goście jednego z hoteli Disneya możemy wejść do Parku wcześniej. Oczywiście korzystamy z tej okazji. Przekraczamy bramę i jesteśmy! Disneyowski świat stoi przed nami otworem! Wszystkie buzie uśmiechnięte, aparaty fotograficzne idą w ruch, pstryk, pstryk, kilka pamiątkowych zdjęć, jeszcze pobieramy mapkę z planem parku i wszystkimi atrakcjami i zaczynamy zabawę! 

Idziemy Main Street U.S.A. - uliczką typowego amerykańskiego miasteczka z przełomu XIX i XX wieku. Jesteśmy zauroczeni. Czujemy się jak w filmie. Wszystko jest takie piękne. A przed nami słynny Zamek Śpiącej Królewny! Znów masa zdjęć:) Przechodzimy przez zamek i j esteśmy w Fantasyland - jednej z czterech krain Disneylandu. Czas na pierwszą atrakcję. Zaczynamy od It's a small world. Płyniemy łódkami wewnątrz kolorowego budynku, podziwiając zminiaturyzowany świat i ruchome, śpiewające lalki. Wszystko co widzimy jest takie radosne i przepiękne, a melodia jeszcze długo brzmi nam w uszach. 

Czas na coś mocniejszego. Udajemy się do Discoveryland. Tu czeka na nas Space Mountain: Mission 2 - niezwykle szybki rollercoaster. Zostajemy katapultowani z Ziemi na Księżyc i jeździmy z zawrotną prędkością to w górę, to w dół. Przeżycia niesamowite! Kolejną atrakcją jest Buzz Lightyear Laser Blast. Latamy statkami kosmicznymi i z laserowych pistoletów strzelamy do tarcz. Natala - siostra Krystiana nabiła najwięcej punktów z nas wszystkich! Później wsiadamy jeszcze do symulatora lotów, aby odbyć międzyplanetarną podróż i oglądamy„Captain Eo" z Michaelem Jacksonem w roli głównej. Ten krótkometrażowy, trójwymiarowy film powstał w 1986 r. i jest wyświetlany tylko w Disneylandzie. Wiecie, że każda minuta tego filmu kosztowała 1 mln $? Jest rewelacyjny! Krystianowi najbardziej podobał się słonik, który na niego kichnął:) 

Wracamy do Fantasyland. Kolejne atrakcje jakie na nas tu czekają, a z których korzystamy to: lot Piotrusia Pana, podczas którego lecimy w malutkim statku nad Londynem i oglądamy jak Piotruś Pan walczy z kapitanem Hookiem, labirynt Alicji, Szalone Filiżanki, karuzela Lancelota i przejażdżka pociągiem le Petit Train du Cirque po bajkowej krainie. Następnie udajemy się do Adventureland, czyli do Krainy Przygód. Tu spacerujemy po Wyspie Przygód, chodzimy po grotach i jaskiniach w poszukiwaniu skarbów. Oglądamy statek piracki Kapitana Hooka. Zwiedzamy też umieszczony na drzewie Dom Robinsona. Niestety nie dane nam jest przejechać się kolejkąIndiana Jones and the Temple of Peril, gdyż akurat przechodzi remont. 

Zmieniamy krainę. Czas na Frontierland. Trafiamy na Dziki Zachód. Postanawiamy przejechać się kolejką Big Thunder Mountain, która jeździ na wyspie pośrodku jeziora, przez sztolnie opuszczonej kopalni złota. Nie obyło się bez przygód. Z powodu problemów technicznych kolejka, którą jechaliśmy utknęła na szczycie góry! I staliśmy tak dobre 15 minut. Wszystko jednak skończyło się dobrze, usterki usunięto, dokończyliśmy naszą przejażdżkę, a jako rekompensatę zafundowano nam jeszcze jedną rundę, bez wysiadania z wagoników. Tym razem wszystko działało jak trzeba. Ta kolejka jest naprawdę rewelacyjna! Jako, że byliśmy już trochę zmęczeni, postanowiliśmy wypłynąć w 15-to minutowy rejs parowcem Mark Twain dookoła jeziora. Ach, cóż to był za relaksujący rejs:)

Czas w Disneylandzie niestety płynie bardzo szybko. Powoli zbliżała się godzina 19 i koniec naszej pierwszodniowej wizyty w tym magicznym miejscu. Ale, ale...przecież jeszcze parada! A na scenie postacie z disneyowskich bajek, m.in.: Myszka Miki, Minnie, Goofy, Pluto, Kaczor Donald, Chudy i Buzz Astral z „Toy Story", Lilo i Stich, księżniczka Tiana, Sully i Mike z „Potworów i spółki", postacie z „Iniemamocni". Wrażenia niesamowite! Dookoła same roześmiane twarze, wszyscy wspaniale się bawią. I tym radosnym akcentem kończymy nasz 1 dzień w Disneylandzie. Pora udać się do hotelu na kolację i odpoczynek. Ach, co to był za dzień!

Drugiego dnia zwiedzamy Walt Disney Studios Park. Zaczynamy od jednej z największych atrakcji - The Twilight Zone Tower of Terror. Wjeżdżamy windą na 13 piętro zrujnowanego hotelu i..spadamy na sam dół! A potem jedziemy w górę, i w dół, w górę, i znów w dół! Wszyscy krzyczeliśmy wniebogłosy! Było rewelacyjnie! Czas na kolejną atrakcję - Crush's Coaster, czyli przejażdżkę w żółwiej skorupie, pędzącej po szynach w górę, w dół i dookoła własnej osi! Potem jeszcze lot dywanem na karuzeli i kolejna wielka atrakcja - kolejka Rock 'n' Roller. Ta najszybsza atrakcja Disneya rozpędza się od 0 - 100 km/h w 3 sekundy! Spirale, ogromna prędkość, przyśpieszenia, a w tle muzyka Aerosmith. Rewelacja! Jeszcze długo byliśmy pod wrażeniem tej atrakcji. Spacerując po parku, natknęliśmy się na Sallyego z „Potworów i spółki". Kto tylko chciał, mógł sobie zrobić z nim zdjęcie. Oczywiście nie mogliśmy przegapić takiej okazji! 
Niestety część atrakcji, na które chcieliśmy pójść była w remoncie, postanowiliśmy więc wrócić do Disneyland Park. 

Tu odwiedziliśmy Phantor Manor, czyli Dom Upiora, a potem dla równowagi, tak jak poprzedniego dnia, popłynęliśmy w relaksujący rejs parowcem. Na naszego Marzyciela i jego siostrę Natalię czekała jeszcze jedna niespodzianka - niezwykły podwieczorek z bohaterami bajek Disneya. Poszliśmy więc do The Lucky Nugget Saloon, gdzie zajadaliśmy smakołyki, żartowaliśmy i robiliśmy wspólne zdjęcia z Myszką Miki, Goofym, Tygryskiem i Panem Borsukiem. Natalia dostała zaś kolejne autografy do swojej kolekcji:) Po podwieczorku udaliśmy się na zakupy i niestety drugi magiczny dzień dobiegał końca. Tak jak pierwszego dnia, obejrzeliśmy jeszcze paradę, po czym musieliśmy pożegnać się z tym wspaniałym, bajkowym miejscem. Jeszcze ostatnie zdjęcia, ostatnie spojrzenia na bramę Disneylandu i wracamy do hotelu na kolację. 

Następnego dnia, po śniadaniu, wsiadamy do autokaru i jedziemy na lotnisko. Trochę nam szkoda, że to wszystko już się kończy. Magiczne 2 dni w Disneylandzie dobiegły końca. Wracamy do domu pełni wrażeń z tego wspaniałego miejsca. 

Krystianku, bardzo cieszę się, że spełniło się Twoje marzenie i że mogliśmy zabrać Ciebie i Twoją rodzinę do tej niezwykłej krainy. Disneylandzka przygoda, którą razem przeżyliśmy na zawsze pozostanie w mojej pamięci :-)

Fundacja Mam Marzenie oddział Szczecin serdecznie dziękuje:

- wszystkim osobom, które przekazały fundacji 1% swojego podatku dochodowego. To dzięki Wam możemy spełniać marzenia tych wspaniałych dzieci i to dzięki Wam spełniło się marzenie Krystiana

- firmie Euroreisen, która udzieliła nam rabatu na wycieczkę i Panu Marcinowi Gąsiorowskiemu, za wiele cennych rad i wskazówek oraz za wszelką pomoc

- naszemu wolontariuszowi Piotrowi, na którego zawsze można liczyć, a który tym razem poświęcił swój wolny czas i przywiózł Marzyciela z Rodziną z Reska do Szczecina oraz bezpiecznie odwiózł ich do domu.

Dziękujemy!

Autor: Asia R.