Moim marzeniem jest:

Być Lordem Vaderem

Wojtek, 10 lat

Kategoria: być

Oddział: Gorzów Wielkopolski

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2007-05-02

"Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce ..." 
Pierwsze spotkanie z nowym Marzycielem powinno zacząć się właśnie tak, ale nie było to ani tak dawno, ani też w odległej galaktyce, tylko w Kostrzynie nad Odrą ;) Niemniej jednak dla niezwykłości tego zdarzenia będę posługiwała się terminologią "Gwiezdnych Wojen". 

Nasza przygoda zaczęła się w Gorzowie, gdzie podzieleni na dwie grupy (wolontariusze i bohaterowie z odległej galaktyki) oraz trzecia grupa, zmierzająca aż ze Szczecina (z 501st Legion Polish Outpost) wyruszyliśmy z misją do Wojtka, który nie spodziewał się aż tylu gości. 
Wydaje mi się, że to już stało się tradycją, iż wolontariusze zanim dojadą do marzyciela, to muszą trochę pobłądzić, więc nawet nie będę się nad tym rozpisywać ;) Dzięki nawigacji "śmiertelników" dojechaliśmy na miejsce. U drzwi domu najpierw pojawiła się grupa wolontariuszy. 

Byliśmy zafascynowani naszym pierwszym spotkaniem z chłopcem. Do domu zaprosiła nas mama Wojtusia i od razu zaprowadziła nas na górę po schodach, mówiąc, że Wojtuś na nas czeka. W salonie siedział Nasz uśmiechnięty Marzyciel i radośnie się z nami przywitał. Wojtuś pokazał nam swój pokoik, który był wypełniony gadżetami (plakatami, filmami i figurkami) z "Gwiezdnych Wojen". Od razu rzucało się w oczy, ze Wojtuś jest wielkim fanem całej sagi filmu. W między czasie, gdy zagadywaliśmy Wojtusia o jego marzenia ukradkiem wyszłam z Dorotą, by przyprowadzić specjalnych gości. Trochę im zajęło przygotowanie się (czyli ubranie zbroi), ale gdy się w końcu udało bohaterowie sagi w całej okazałości pojawili się w ogrodzie. 
Powiedzieliśmy Wojtusiowi, że mamy dla Niego niespodziankę, ale musi wyjść na balkon. Gdy Wojtuś zobaczył bohaterów "z odległej galaktyki", którzy machają do Niego z ogrodu zaniemówił. Jak najszybciej chciał się znaleŸć wśród Nich. Więc cała ekipa zeszła do ogrodu. Rycerz Jedi- Anakin Skywalker zapoznał Wojtusia z Lordem Vaderem, Szturmowcem oraz TIE pilotem. Skywalker wręczył Wojtkowi "lodołamacza", którym był miecz świecący i oddający dŸwięki. Chłopiec z szerokim uśmiechem na twarzy nie mógł się doczekać wypakowania świetlnego miecza i od razu rycerz Jedi przystąpił do przyspieszonego kursu posługiwania się mieczem i nauczył Wojtka wszystkich sztuczek. I trzeba przyznać, że pojętny młody rycerz nie miał sobie równych w walce z Skywalkerem ;) Wojtek był tak zaaferowany jego ulubionymi bohaterami filmu fantasy, że wolontariusze nie chcieli przeszkadzać. Wojtek zaprosił wszystkich z powrotem do domu i pokazał swoim bohaterom jego zacny dorobek związany z "Gwiezdnymi Wojnami". 
Dowiedzieliśmy się, że Wojtuś ma wiele marzeń i zainteresowań. Między innymi chciałby się spotkać z kucharzem Pascalem lub też podróżować i wyruszyć w wyprawę archeologiczną, ale najbardziej chciałby wcielić się w Lorda Vadera, którego nam narysował. Niestety nie mogliśmy dostać od Wojusia rysunku, ponieważ sam Lord Vader wykonał pod swoim portretem zilustrowanym przez Wojtusia autograf ;) 
Musieliśmy pożegnać się z Wojtusiem i powrócić do naszych światów, ale napełnieni mocą mamy teraz głowę pełną pomysłów jak spełnić marzenie najmłodszego fana "Gwiezdnych Wojen" by mógł się wcielić w postać Lorda Vadera. 

Dziękujemy serdecznie: 


Anakinowi Skywalker (Cezary Żołyński), Darth Vaderowi (Michał Żołyński) z Gorzowskiego Stowarzyszenia Miłośników Star Wars "Dagobah" oraz pilotowi TIE i Szturmowcowi (Katarzyna i Maciej Skawińscy) z 501st Legion Polish Outpost ze Szczecina za chęć spotkania się z Wojtkiem. 

NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI !!!

 

inne

2007-08-03

Piątek 3.08.2007r.
O godzinie 16.45 otworzyły się drzwi do Hotelu Gorzów a za nimi zobaczyłam uśmiechniętego, choć z lekką tremą wypisaną na twarzy, dziesięcioletniego Wojtka. - No tak, może być stremowany - pomyślałam - przecież to dzisiaj zaczyna się weekend podczas którego spełni się jego marzenie.
Po kilku minutach w hotelu, zabrałam Wojtka i pojechaliśmy przejechać się Gwiezdno wojennym tramwajem jeżdżącym po ulicach Gorzowa z naszymi wesołymi wolontariuszkami w środku i bohaterami Star Wars min. Lordem Vaderem i szturmowcem. Po miłej przejażdżce udaliśmy się do Teatru im. Juliusza Osterwy w Gorzowie gdzie już zaczął się Dagobah 2007. Dostaliśmy czarne koszulki z napisem: Być jak Lord Vader. Wojtek dumnie ją nosił bo tak przecież zatytułował swoje marzenie! O godzinie 20.00 na scenie letniej w Teatrze specjalnie dla naszego marzyciela został wyczarowany strój rycerza Jedi. Na tejże scenie pojawili się także goście specjalni naszego konwentu: Paul Blake i Gerald Home, którzy mieli dla Wojtka mnóstwo prezentów, między innymi: kubek, układankę z Vaderem, pieczątkę i w końcu ten wyjątkowy prezent: autograf z dedykacją od „prawdziwego” Pana Ciemnej Strony Mocy czyli od Davida Prowse. Wieczorem na bulwarze nad Wartą odbył się pokaz sztucznych ogni specjalnie dla Wojtusia. I tym miłym akcentem zakończył się pierwszy dzień spełnionych marzeń.

Sobota 4.08.2007r.
Już od rana nasi wolontariusze razem z Gorzowskim Stowarzyszeniem Gwiezdnych Wojen Dagobah przygotowywali się do kolejnego dnia imprezy. O 12 sprzed teatru wyruszył pochód fanów na czele z Wojtkiem i Lordem Vaderem gdzie przemaszerowaliśmy na Plac Katedralny. Tam Paul Blake i Gerald Home wręczyli Wojtkowi jego wymarzony strój Lorda Vadera. Następnie zniknęła cała trójka, aby ukazać się w pełnej okazałości, z Lordem Vaderem u boku. Nasz, troszeczkę mniejszych rozmiarów, Vader chęcią udzielał wywiadów i pozował do zdjęć. Gdy zdjął hełm widać było na jego twarzy niesamowite szczęście, a w jego oczach tańczyły wesołe iskierki radości i dumy. Aż miło było patrzeć na tego rozradowanego chłopca, który jeszcze kilka miesięcy temu podczas pierwszej wizyty, był cichutki i nieśmiały. Teraz zaś udzielał wywiadów a uśmiech na jego ustach nie znikał nawet na minutę.! Po kilku godzinach wróciliśmy ponownie na sceny Gorzowskiego Teatru aby obejrzeć konkursy, pokazy walk na miecze i wszelkiego rodzaju zabawy dla fanów Star Wars. O godzinie 22.30 odbył się spektakl zatytułowany: Być jak Lord Vader, który wyreżyserował Cezary Żołyński, aktor bez którego Dagobah 2007 i marzenie Wojtka nigdy nie zostało by tak pięknie zrealizowane. Spektakl był wspaniały, a nasz marzyciel oglądał go z wypiekami na twarzy. Wojtuś ciągle biegał w swoim "umundurowaniu" i dopiero po 23.00 udało nam się go namówić na powrót do hotelu i na odpoczynek, którego potrzebował na zmagania z kolejnym dniem marzeń.

Niedziela 5.08.2007r.
W niedzielne popołudnie Wojtek Vader przyjechał z rodzicami aby uczestniczyć w ostatnim, niestety, dniu Dagobah 2007. Niedziela poświęcona była dzieciom. Cezary Żołyński uczył najmłodszych fanów Gwiezdno Wojennej Sagi walk na miecze świetlne i innych potrzebnych rzeczy, których ja jako osoba nie oglądająca tego filmu , nie zrozumiałam. O godzinie 14 odbyło się uroczyste zakończenie Konwentu. Wojtuś dostał kolejne prezenty, tym razem od Legionu 501. Fundacja podarowała mu dyplom spełnionego marzyciela a Wojtek zabrał nam mikrofon i serdecznie podziękował co wywołało we wszystkich falę wzruszenia.
Gdy poszłam pożegnać się z Wojtusiem i jego rodzicami, dostałam od niego drewniane serduszko na rzemyku, przytulił się i podziękował. Oczywiście nastąpiła u mnie kolejna fala, a raczej sztorm, wzruszenia. Obiecałam, że obejrzę wszystkie części Sagi i że zadzwonię do niego aby mnie sprawdził z wiedzy na temat jego ukochanego filmu. Od jego mamy usłyszałam: "dziękuję za uszczęśliwienie mojego dziecka".

To ja dziękuję za to, że mogłam poznać Wojtka i pomóc mu być szczęśliwym. A drewniane serduszko od mojego marzyciela będzie moim talizmanem i siłą do spełniania kolejnych marzeń.