Moim marzeniem jest:

Wycieczka do Legolandu

Marcin, 10 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2009-08-12

 

Do Marcina pojechałyśmy w wesołym gronie 4 wolontariuszek. Przywitał nas uśmiechnięty i śliczny chłopiec, sympatyczni rodzice i dwie siostry, z których jedna – Julka, jest bliźniaczką Marcina. We wsi przy mostku czekał też na nas dziadek Marcina, jednak my zajęte szukaniem właściwego numeru domu, nie zauważyłyśmy go. Koniec końców wszyscy spotkaliśmy się w przytulnym i pełnym rodzinnego ciepła domu.

Marcin okazał się miłym i otwartym chłopcem, dość szybko zainteresował go też lodołamacz, którym był wyścigowy samochód z serii klocków Lego. Chłopiec z błyskiem w oku zajrzał do torebki z prezentem, potem nieśmiało otworzył pudełko z klockami.

 

Cieszyłyśmy się radością Marcina, z przyjemnością wysłuchałyśmy też opowieści o jego wielkiej pasji, jaką jest wędkowanie. Marcin pokazał nam swoją pierwszą bambusową wędkę oraz najnowszy sprzęt – wędkę teleskopową, którą kupił za swoje oszczędności, a ile było historii o złowionych rybkach i przynętach z robaków tzw. „kolegów”....

 

Zaprosiłyśmy Marcina do narysowania marzeń. Marzyciel nieśmiało poruszał ten temat, tłumacząc, że nie wie jak je pokazać… jednak szybko okazało się, że czeka nas kolejna niespodzianka. Marcin jest bowiem laureatem wielu konkursów plastycznych, otrzymał liczne nagrody,  dyplomy i wyróżnienia, a jego rysunki były też często publikowane. O  tym wszystkim opowiedziały nam z dumą jego siostry, podczas gdy Marzyciel ze skupieniem malował pierwsze najskrytsze marzenie. Obraz, który stworzył wart był poświęconego czasu i wysiłku… A co na nim było… zobaczcie sami w galerii.

Największym marzeniem Marcinka jest wycieczka do Legolandu – krainy jego ulubionych klocków. Kolejnym jest wyjazd na wędkowanie na Mazury. A trzecim marzeniem jest super zestaw klocków lego – samochód holowniczy z najnowszego katalogu.

Z żalem pożegnałyśmy sympatyczny dom, miłych mieszkańców,  podwórkowe i zagrodowe zwierzaki, ale  wracałyśmy z wielką nadzieją i zapałem do działania, by kolorowe marzenie Marcinka nabrało już wkrótce realnych kształtów w klockowej krainie Legolandu.

 

spełnienie marzenia

2010-07-22

 

W czwartek wczesnym rankiem pod nasz dom zajechał Mercedes Vito. Wolontariusze fundacji pomogli nam zapakować bagaże, których było więcej niż powinno być i ruszyliśmy.

 

Podróż była spokojna, przestronne i bardzo wygodne auto kierowane przez wolontariuszy szybko pokonało trasę z Polski do Danii. Pędziliśmy autostradą przez nieznany dla nas świat niczym rakieta po niebie, podziwiając okolice. Wieczorem dotarliśmy na miejsce. W hotelu na dzieci czekały niespodzianki: wielka kartka z napisem    ,,Witamy marzycieli i życzymy wesołej zabawy w Legolandzie'' oraz maski i klocki. Przy kolacji dołączyli marzyciele z Trójmiasta: Patrycja, Michał i Patryk z rodzinami, jak się później okazało wspaniali kompani do zabawy, oraz wolontariusze Pani Asia i Daria.

 

W piątek zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy do Billund. Wszyscy marzyciele oczywiście wsiedli do naszej super rakiety – mercedesa. Nam nawet się nie śniło, jak tam może być cudownie. Już przy bramie wejściowej byliśmy zachwyceni witającą dzieci księżniczką, której korona była wykonana oczywiście z klocków Lego.

 

Legoland do tej pory kojarzył nam się tylko z klockami lecz to, co tam zobaczyliśmy i przeżyliśmy przerosło nasze oczekiwania. Karuzele, kolejki pędzące z zawrotną prędkością, przepiękne postaci z bajek i zwierzęta wykonane z klocków. Uczestniczyliśmy w bitwie piratów, gdzie w główne role piratów wcieliła się cała nasza grupa. W ruch poszły działa strzelające wodą, a później trzeba się było wysuszyć. Atrakcji nie do ogarnięcia, śmiechu radości i wzruszeń nie do pojęcia, budowli klockowych nie do zliczenia, dobrej adrenaliny ponad miarę. To wszystko przeżyliśmy w Legolandzie.

 

Wieczorem po powrocie, spacer po spokojnym Kolding i atrakcje całego dnia sprawiły iż szybko zasnęliśmy. Dwudniowy pobyt w krainie klocków zakończył się wręczeniem dyplomów spełnionego marzenia. Rozmowy z wolontariuszami i z rodzicami o tym,  jak takie marzenia mobilizuje dziecko do walki z chorobą poruszyło nas wszystkich.
 
,, życie to wielka gra
ona ból i radość ma,
życie to walka i więcej nic
a jednak warto marzyć i żyć!''

 

Nadszedł dzień trzeci powrotu i rozstania. Rankiem po śniadaniu nadeszła chwila pożegnania z dziećmi i ich przemiłymi rodzinami z Trójmiasta, z którymi przeżyliśmy wspólnie wspaniałe chwile. W drodze powrotnej pojechaliśmy nad morze, gdzie podziwialiśmy przepiękne zatoki duńskie. W aucie na Marcina czekała kolejna niespodzianka. Pani Karolina zaskoczyła go prezentem. Otrzymał klocki Lego Technic. Gdy zobaczyliśmy z jaką radością je składa, nie mogliśmy powstrzymać łez wzruszenia. Do domu wróciliśmy późną nocą.

 

Z całego serca dziękujemy Pani Karolinie i wszystkim wolontariuszom, życzymy, aby trwali w fundacji i spełniali marzenia.

 

,, Człowiek jest tyle wart ile może dać innym'', a my dostaliśmy tyle, że żaden człowiek, żadną miarą nie jest w stanie tego zmierzyć.

 

Dziękujemy sponsorom naszej przygody i życzymy wielkim tego świata, by mieli wielkie serca i otwarli się na potrzebujących.

 

Marcin z rodziną