Moim marzeniem jest:

Laptop

Marysia, 5 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2009-12-15

Naszą nową Marzycielkę Marysię mieliśmy okazję poznać już trochę wcześniej - przy wspólnym malowaniu aniołków podczas wizyty Świętego Mikołaja na oddziale. Nie było jednak wtedy czasu na rozmowę o marzeniach, dlatego też na wspólne spotkanie umówiliśmy się we wtorek. Niestety z powodów technicznych Jacek nie mógł wejść i musiałam odwiedzić Marysię sama.

Marynia to prześliczna i bardzo słodka pięciolatka. Mimo że na początku była troszkę nieśmiała, z czasem bardzo chętnie opowiedziała mi o sobie, swojej rodzinie i zainteresowaniach. Prezent, który od nas dostała - wielki pluszowy hipopotam i kolorowanki Barbie, bardzo jej się spodobał (brawo dla Jacka! :D). Dziewczynka powiedziała mi, że uwielbia lalki, rysowanie, układanie puzzli i kolor różowy. Kiedy zabrałyśmy się za oglądanie kolorowanek, Marysia opowiedziała mi całą historię Barbie - każdy obrazek potrafiła odnieść do bajki! Na koniec naszego spotkania pokazała mi jeden z obrazków, który pięknie pokolorowała, gdy ja rozmawiałam z jej mamą.

Kiedy obejrzałyśmy już wszystkie książeczki, zaczęłyśmy rozmowę o marzeniach. Opowiedziałam Marysi o czterech kategoriach marzeń w naszej fundacji, a ona narysowała swoje cztery marzenia. Były to: być kucharką, pojechać nad Solinę, spotkać Hannah Montana i dostać laptopa. Dziewczynka musiała jednak wybrać jedno, to największe, które powierzy nam. Nie wahała się ani chwili - od razu wskazała laptopa. Marysia chciałaby dostać własnego laptopa, żeby grać w ulubione gry i oczywiście oglądać bajki.

Maryniu, obiecujemy od razu zabrać się do pracy, żeby szybko spełnić Twoje największe marzenie!




 

spełnienie marzenia

2009-12-17

Wyjątkowy dzień. 
     Czwartkowy poranek wprowadził każdego w magiczny czas. Biały puch za oknem sprawił, że każdy z Nas mocniej poczuł, że zbliża się ten świąteczny czas. Jednak, gdy tylko nogi postawiło się za drzwiami, nie było tak przyjemnie. Mrózzzzzzzz, a w dodatku na komunikację miejską nie można było za bardzo liczyć.

    Ale…!, dla ludzi takich jak My, z ciepłym serduchem, nie ma rzeczy niemożliwych! Nawet minusowa temperatura, a nawet dłuuugie oczekiwanie na przystankach na odpowiedni autobus, nie spowoduje, że choć na chwilę wiara w marzenia z nas się ulotni! O nie! Pomimo tego, że moja podróż tego dnia do Centrum Zdrowia Dziecka pobiła rekord – 2,5 godziny, nic nie stanęło mi tego dnia na przeszkodzie, aby ktoś przekreślił marzenia! Bo przecież marzenia się spełniają… Czyż nie?

   W dzisiejszej misji pomagał Nam Mikołaj – ale hola hola! To Mikołaj niebywale jaki – bo kolorystycznie nie przypomina co prawda Świętego, bo granatowo-pomarańczowy;), a w dodatku to przecież Eskowy Mikołaj! – heh…Pewno jaki kuzyn tego Świętego.


    Dziś na tę świąteczno-zmarniętą ekipę czekało dwóch wspaniałych marzycieli… Oj! Ci to potrafią bujać w obłokach!. 
Dwie wielkie realizacje marzeń czekały na Nas, a na Naszych Marzycieli wielkie niespodzianki, bo o spełnieniu marzeń żaden z marzycieli nie wiedział! Udało się całą organizację zachować w tajemnicy! Nawet mamy dzieci były z Nami w umowie i nie pisnęły słówkiem :).


    Ponieważ śnieg cały czas sypał, a ulice stały się wręcz lodowiskiem, dojazd do Międzylesia był bardzo trudny. Dlatego też Eskowy Mikołaj swoimi saniami jechał powoli, żeby żaden ważny pakunek nie wypadł po drodze. Gdy Nasz pomarańczowy przyjaciel zawitał na oddziale onkologii – na siódmym piętrze w CZD, na korytarz wyszło kilka dzieci, m.in. pomocnikami Naszymi była Andżelika, Natalka, które jak się później okazało wspaniale sprawują przydzielone im zadanie.

 
   Marysia, jak weszłam na jej salę, właśnie bawiła się zabawkami, przywitałam się, opowiedziałam jej, że spotkałam kuzyna świętego Mikołaja, który wspomniał mi, że dla tak grzecznej dziewczynki ma kolejne prezenty. Aby nie przestraszyć tej małej dziewczynki, wytłumaczyłam, że ten Nasz nowy kolega Mikołaj jest dosyć śmiesznie ubrany. Za chwilkę w drzwiach Sali szpitalnej pojawił się nie kto inny, jak tylko On, z wieeeeeeelkim granatowym worek… Jak się okazało, ten wór nie był pusty, pełno prezentów, dla Marysi i jej kolegów, którzy przyszli zobaczyć co się będzie działo. A na samym dnie, między tymi wszystkimi prezentami było jakieś pudło! Gdy tylko Eskowy Mikołaj wyciągnął go z wora, od razu dzieciaki na czele z Marysią krzyknęły – „to laptop”! 
     Nasza Marzycielka, która nie spodziewała się tej realizacji, w lekkim zdziwieniu, patrzyła na pomarańczowego wysłannika, który akurat wyjmował jej marzenie z pudła! Przecież to właśnie w tej chwili marzenie się spełnia. Gdy tylko laptop położyliśmy na łóżko, Marysia od razu włączyła go. Zrobiliśmy kilka fotek, by upamiętnić tę chwile i pożegnaliśmy się, by mogła się nacieszyć swoim marzeniem.

 

Kto wie czy za rogiem nie stoi wyjątkowy Mikołaj…nie obserwuje zdarzeń i nie spełnia marzeń… - Kto wie…? Kto wie…?

podziękowania

2009-12-17

W imieniu wolontariuszy oraz marzycielki - Marysi

dziękujemy całej ekipie Radio ESKA,

a przede wszystkim Eskowemu Mikołajowi wraz ze swoją drużyną,

którzy przemierzali tego dnia zasypane miasto,

aby dotrzeć do Centrum Zdrowia Dziecka.