Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Rzymu

Ania, 14 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Bydgoszcz

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2009-12-12

Wybrałyśmy się dzisiaj z Lidką i Natalią do Auguścina, niewielkiej miejscowości, w której mieszka czternastoletnia Ania – nasza nowa Marzycielka…Cierpi na mukowiscydozę. Nasza wizyta była dla niej ogromną niespodzianką, ponieważ mama poinformowała ją o przyjeździe….rodziny. Bardzo ciepło i serdecznie przyjęła nas mama Ani - Katarzyna, siostra – Natalia oraz kuzyn – Bartek. Bardzo cieszył się także milutki piesek –Fiona.

    Gdy dziewczynka dowiedziała się już, że jesteśmy z Fundacji, domyśliła się, po co przyjechałyśmy… Po wręczeniu lodołamacza, którym była książka o psach, Lidka zajęła się rozmową z mamą oraz wypełnianiem dokumentów, a ja z Natalią rozmawiałyśmy o życiu Ani, jej zainteresowaniach… Okazało się, że dziewczynka interesuje się tańcem – sporo wiedziała o programach „You Can Dance” i „Taniec z Gwiazdami”.  Zaczęłyśmy rozmawiać o jej marzeniach. Gdy poprosiłyśmy o narysowanie marzeń, dziewczynka skromnie powiedziała, że nie ma talentu plastycznego, co oczywiście BYŁO NIEPRAWDĄ. Przy pytaniu kim chciałaby zostać, Ania miała wątpliwości. Ostatecznie psycholog wygrał z fotografem… Kolejnym marzeniem dziewczynki jest spotkanie z Agnieszką Chylińską…Tutaj nasunął się temat programu „Mam Talent”, o którym Ania też bardzo dużo wiedziała … Najwięcej emocji jednak wzbudził temat miejsca, do którego chciałaby pojechać. Jej marzeniem jest pojechać do Rzymu, gdzie mogłaby zobaczyć Plac Świętego Piotra, Bazylikę Św. Piotra, Kaplicę Sykstyńską, Koloseum, Fontannę DiTrevi… Oczywiście chciałaby także stanąć nad Grobem Ojca Świętego Jana Pawła II. Opowiadała o tym wszystkim, co chciałaby zobaczyć w Rzymie z taką radością w głosie, z takim entuzjazmem, że domyśliłyśmy się, że wyjazd jest jej największym marzeniem. Pozostało jeszcze pytanie, co chciałaby dostać. Narysowała przy tym pytaniu aparat analogowy, bo uwielbia robić zdjęcia… Na koniec, gdy przyszły do nas Lidka z mamą Ani, poprosiłyśmy dziewczynkę, aby powiedziała, co jest dla niej najważniejsze. Okazało się, że największym marzeniem Ani jest WYJAZD DO RZYMU.  

Oczywiście dołożymy wszelkich starań, aby spełnić marzenie Ani.

Życzymy Ci Aniu duuuużo zdrówka..

spełnienie marzenia

2012-05-08

       8.05.2012 około południa wyruszyłam cała przerażona, by po raz pierwszy spełnić marzenie wyjazdowe. Droga do Auguścina przebiegła w tempie błyskawicznym. W Auguścinie czekały już na nas Marzycielka Ania (no może nie do końca na nas, bo żyła w przekonaniu, że jedzie do dziadków ;]), jej mama Kasia oraz siostra Natalia. Kiedy już się zapakowałyśmy do samochodu (ja oczywiście nawet w Auguścinie po stokroć sprawdzałam, czy na pewno wszystko zabrałam), wyruszyłyśmy w dalszą drogę. Drogę do Poznania przerwał nam już tylko postój na obiad, gdyż wszyscy byli już bardzo głodni. Na lotnisko przybyłyśmy przed czasem, ale za to mogłyśmy się nagadać za wszystkie czasy. Nie wiedzieć czemu, najbardziej bałyśmy się odprawy – może dlatego, że wszystkie pierwszy raz leciałyśmy samolotem? Ale jakoś to poszło. W hali odlotów czas dłużył się niemiłosiernie po to, by ostatecznie można było zweryfikować legendy związane ze startem samolotu. Ufff, nie było źle, a nawet całkiem fajnie. Obie z Anią nie mogłyśmy się napatrzeć na widoki pod nami. Szczególnie piękne były Alpy. Kolejnym ważnym momentem było oczywiście lądowanie, które również nie było najgorsze. Na lotnisku czekał na nas Pan, który miał nas odwieźć do apartamentu. Wtedy Ania dowiedziała się, że będzie mieszkała obok Watykanu. Po drodze mogłyśmy podziwiać Rzym po zmroku – m.in. podświetlone Koloseum, Forum Romanum czy Bazylikę Św. Piotra.


        Bardzo zmęczone, ale i oszołomione pięknem Rzymu, podjechałyśmy pod apartament, gdzie przywitała nas przesympatyczna jego właścicielka. Następnie zjadłyśmy kolację, jeszcze podzieliłyśmy się wrażeniami i poszłyśmy spać. Następnego dnia rano poszłyśmy na audiencję papieża Benedykta XVI, który zresztą przejechał obok nas. Następnie zostali powitani wszyscy pielgrzymi, także w języku polskim. Ania była zachwycona, my zresztą też. Potem zjadłyśmy obiad, podziwiając otwartość, uśmiech, radość i temperament Włochów. Po południu spotkałyśmy się z Panem Michałem, który oprowadził nas po Bazylice Świętego Piotra, w ciekawy sposób opowiadając nam o wszystkim, co znajduje się wewnątrz. Pan Michał przedstawił nam historię powstania „Piety” Michała Anioła. Dalej przeszliśmy do Kaplicy Świętego Sebastiana, aby pomodlić się przy grobie błogosławionego Jana Pawła II, co z pewnością dla nas wszystkich było ogromnym przeżyciem. Oprócz tego w Bazylice Świętego Piotra podziwialiśmy jeszcze m.in. wspaniałe mozaiki, rzeźby, główny ołtarz tzw. papieski, nad którym znajduje się wykonany z brązu wspaniały baldachim, wykonany przez Berniniego. Dotknęłyśmy też rzeźby Świętego Piotra, po pierwsze, aby wrócić do Bazyliki, po drugie, aby otrzymać błogosławieństwo.


       Po zobaczeniu tej wspaniałej budowli z przełomu XVI/XVII wieku, udałyśmy się na krótki odpoczynek, by potem ulec pokusom kupowania pamiątek przy okolicznych stoiskach. Podczas gdy Ania kupowała pamiątki dla rodziny, ja kupiłam pamiątki dla niej – ślicznego aniołka, aby powiększyć ich kolekcję w jej pokoju oraz kubek z charakterystycznymi dla Rzymu budowlami. Oba upominki bardzo jej się spodobały.
Po pierwszym dniu w Rzymie wszystkie od razu usnęłyśmy, gdyż wiadomo było, że następnego dnia czeka nas bardzo ważne wydarzenie. W godzinach porannych miałyśmy okazję uczestniczyć we Mszy Świętej w języku polskim przy grobie naszego ukochanego papieża – Jana Pawła II. Msza była koncelebrowana przez kilkunastu księży, a mała kaplica musiała pomieścić mnóstwo pielgrzymów. Po Mszy Św. wróciłyśmy, by zjeść jakieś śniadanie i ruszyć w dalszą drogę – tym razem Pan Michał oprowadzał nas po przepięknych ogrodach watykańskich. Widziałyśmy tam m. in. liczne fontanny, ołtarze (np. Matki Boskiej z Lourdes) czy rozmaite rośliny (ponad 6000 sztuk i 300 gatunków). Siedzieliśmy również na ławkach podarowanych Benedyktowi XVI. Największą satysfakcją było to, że chodziliśmy tam, gdzie niegdyś spacerował a nawet biegał Jan Paweł II, a teraz spaceruje Benedykt XVI. Ogrody Watykańskie były tak piękne, że w nich zrobiłyśmy najwięcej zdjęć. Ogrody Watykańskie były miejscem, które oprócz Fontanny di Trevi najbardziej podobały się naszej Marzycielce.


        Późnym popołudniem wybraliśmy się, aby zwiedzać starożytny Rzym. Po drodze zatrzymaliśmy się w miejscu, gdzie rozciągała się panorama miasta. Oczywiście trzeba było zrobić zdjęcia, aby te widoki upamiętnić. Pierwszym punktem na naszej trasie zwiedzania starożytnego Rzymu było Forum Romanum. Podziwialiśmy pozostałości tego antycznego centrum miasta, przyglądaliśmy się m.in. temu, co zostało ze Świątyni Saturna. Dalej ruszyliśmy na Kapitol, by zobaczyć tam np. pomnik Marka Aureliusza. Kolejnym ważnym punktem naszej wycieczki okazało się Koloseum. Ta ogromna budowla, w której niegdyś walczyli gladiatorzy robi piorunujące wrażenie. Wyglądało tym piękniej, że mogliśmy je oglądać, gdy słońce chyliło się ku zachodowi. Gdy obeszliśmy Koloseum wzdłuż i wszerz, ruszyliśmy w kierunku Fontanny di Trevi. Fontanna di Trevi najbardziej utkwiła mi z pierwszego spotkania z Anią. Pamiętam, że wtedy było to chyba to, co chciała zobaczyć najbardziej. Sądząc po zachowaniu – nasza Marzycielka nie zawiodła się. Po tym, jak wrzuciliśmy pieniążek, który wedle legendy gwarantuje ponowne odwiedzenie Rzymu, ruszyliśmy by zjeść prawdziwą włoską pizzę i spędziliśmy miły wieczór we włoskiej pizzerii.


        Następnego dnia, około 11 wybraliśmy się, aby podziwiać rzymskie place i fontanny. Zaczęliśmy od Zamku Anioła i Mostu Anioła. Dalej przeszliśmy, aby zobaczyć Panteon. Ta świątynia bogów także zrobiła na Marzycielce ogromne wrażenie. Oprócz rzeźb bogów rzymskich mogliśmy stanąć przy grobie Rafaela Santi. Na dworze był taki upał, że postanowiliśmy pójść na prawdziwe włoskie lody. Ilość smaków, jakie zobaczyliśmy, przyprawiła nas o ból głowy. Kiedy każdy znalazł coś dla siebie, ruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku Schodów Hiszpańskich. Kiedy tam dotarliśmy, mogliśmy się schłodzić w stojącej przy nich fontannie. Mogliśmy się tam także napić wody (to dla nas wszystkich również było ogromnym szokiem, że praktycznie na każdym rogu, z praktycznie każdej fontanny mogliśmy napić się wody). Jeszcze tylko sesja zdjęciowa przy najsłynniejszych rzymskich schodach i pora ruszyć do Muzeów Watykańskich. W Muzeach Watykańskich mogliśmy podziwiać różne rzeźby, galerie, ale największe wrażenie na wszystkich zrobiła Kaplica Sykstyńska a raczej dzieła w niej, wykonane przez Michała Anioła. Piękne były freski przedstawiające sceny ze Starego i Nowego Testamentu. Sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej zdobią malowidła (również wykonane przez Michała Anioła), przedstawiające sceny biblijne od Stworzenia Świata (ze Stworzeniem Adama na czele) przez Biblijny Potop aż po Synów Noego. Zachwyciła nas także ściana, na której został namalowany fresk „Sąd Ostateczny”.
Wieczorem, po krótkim odpoczynku, udaliśmy się jeszcze, aby ostatni raz zobaczyć Rzym i Watykan wieczorową porą. Trudno było nam się rozstać z Wiecznym Miastem, jednak co dobre szybko się kończy.


         Jeszcze tylko rano modlitwa przy grobie papieża i pora wyruszać do domu. Polska przywitała nam chłodem i deszczem, co nas wszystkich zaskoczyło. Jednak wspomnienia, jakie przywoływaliśmy w drodze powrotnej przyćmiły małą sprzyjającą nam aurę.


     Bardzo serdecznie dziękuję:
• Firmie Hunger Development – sponsorowi marzenia
• Panu Michałowi Jedynakowi – naszemu przewodnikowi po Rzymie i Watykanie za świetną organizację spełnienia marzenia tam na miejscu, dzięki niemu nie musieliśmy się o nic martwić i skupić się tylko na jak najdokładniejszym spełnieniu marzenia Ani
• Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej przy Stolicy Apostolskiej, szczególnie J.E. Hannie Suchockiej – za zorganizowanie spaceru po Ogrodach Watykańskich
• Panu Poćwiartowskiemu – za bezpieczny transport na trasie Bydgoszcz – Poznań,


       Dziękuję także naszej Marzycielce – Ani, za wytrwałość i cierpliwość oraz obdarowywanie nas każdego dnia swoim uśmiechem, dzięki czemu spędzony czas upłynął w przesympatycznej atmosferze i mam pewność, że marzenie Ani spełniło się (sama dodała, że w 300%). Aniu życzę Ci przede wszystkim dużo zdrówka i dalszego spełniania marzeń. Mam nadzieję, że wspomnienia z Rzymu zachowasz w pamięci na długo. Bądź zawsze taka otwarta i ciepła, jaką poznałam Cię na pierwszym spotkaniu i jaką zapamiętałam Cię z naszej wspólnej podróży. Cieszę się, że mogłam towarzyszyć Ci w spełnianiu Twojego marzenia.