Moim marzeniem jest:

Laptop

Łukasz, 15 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2009-09-04

Już po kilku chwilach spędzonych w towarzystwie Łukasza zauważyłyśmy, iż mamy od czynienia z silną osobowością. Nasz piętnastoletni Marzyciel jest bardzo dojrzały i inteligentny. Mimo powściągliwości w słowach, udało nam się wyciągnąć z niego parę informacji. Łukasz mieszka poza Warszawą, jego czas pochłania w dużej mierze nauka języka niemieckiego, a w wolnym czasie lubi oglądać filmy. Jego pasją jest informatyka, z którą tez chciałby związać swoja przyszłość. Nie trudno odgadnąć, że jego największym marzeniem jest własny laptop. Nasz przyszły informatyk nie ma jednak wygórowanych wymagań co do jego marki, koloru ani parametrów technicznych. Na dobry początek dostał od nas na pierwszym spotkaniu gry komputerowe.

spełnienie marzenia

2009-12-17

Wyjątkowy dzień. 
    Czwartkowy poranek wprowadził każdego w magiczny czas. Biały puch za oknem sprawił, że każdy z Nas mocniej poczuł, że zbliża się ten świąteczny czas. 
Jednak, gdy tylko nogi postawiło się za drzwiami, nie było tak przyjemnie. Mrózzzzzzzz, a w dodatku na komunikację miejską nie można było za bardzo liczyć.

   Ale…!, dla ludzi takich jak My, z ciepłym serduchem, nie ma rzeczy niemożliwych! Nawet minusowa temperatura, a nawet dłuuugie oczekiwanie na przystankach na odpowiedni autobus, nie spowoduje, że choć na chwilę wiara w marzenia z nas się ulotni! O nie! 
Pomimo tego, że moja podróż tego dnia do Centrum Zdrowia Dziecka pobiła rekord – 2,5 godziny, nic nie stanęło mi tego dnia na przeszkodzie, aby ktoś przekreślił marzenia! Bo przecież marzenia się spełniają… Czyż nie? 


    W dzisiejszej misji pomagał Nam Mikołaj – ale hola hola! To Mikołaj niebywale jaki – bo kolorystycznie nie przypomina co prawda Świętego, bo granatowo-pomarańczowy;), a w dodatku to przecież Eskowy Mikołaj! – heh…Pewno jaki kuzyn tego Świętego.


    Dziś na tę świąteczno-zmarniętą ekipę czekało dwóch wspaniałych marzycieli… Oj! Ci to potrafią bujać w obłokach!. Dwie wielkie realizacje marzeń czekały na Nas, a na Naszych Marzycieli wielkie niespodzianki, bo o spełnieniu marzeń żaden z marzycieli nie wiedział! Udało się całą organizację zachować w tajemnicy! Nawet mamy dzieci były z Nami w umowie i nie pisnęły słówkiem :). 


    Ponieważ śnieg cały czas sypał, a ulice stały się wręcz lodowiskiem, dojazd do Międzylesia był bardzo trudny. Dlatego też Eskowy Mikołaj swoimi saniami jechał powoli, żeby żaden ważny pakunek nie wypadł po drodze. Gdy Nasz pomarańczowy przyjaciel zawitał na oddziale onkologii – na siódmym piętrze w Centrum Zdrowia Dziecka, a na korytarz wyszło kilka dzieci, m.in. pomocnikami Naszymi była Andżelika, Natalka, które jak się później okazało wspaniale sprawują przydzielone im zadanie.

 
    Po spełnieniu marzenia Marysi, udaliśmy się do Łukasza, który także nie wiedział, że tego dnia spełni się jego marzenie! Przed naszym przyjściem nasz marzyciel obudził się dopiero, dlatego też, gdy przyszliśmy był jeszcze trochę zaspany. Na samym początku nie mógł zrozumieć, dlaczego taki dziwny Mikołaj zawitał u niego. Ale, gdy już spytał Łukasza o marzenia, zrozumiał z jakim prezentem mogliśmy przyjść. Ponieważ marzyciel był osłabiony, postanowiliśmy wręczyć laptop i nie przeszkadzać już, bo odpoczynek każdemu jest potrzebny. Dlatego czym prędzej pożegnaliśmy się. Jednak, podczas Naszej rozmowy na korytarzu z Eskowym Mikołajem, kiedy wręczaliśmy mu dyplom z podziękowaniami, Łukasz z mamą wyszedł z sali, by jeszcze raz podziękować. W jego oczach było widać iskierki radości, natomiast w oczach naszych łzy ze wzruszenia. 
Przeżyliśmy wszyscy tego dnia naprawdę piękne chwile.



Kto wie czy za rogiem nie stoi wyjątkowy Mikołaj…nie obserwuje zdarzeń i nie spełnia marzeń… - Kto wie…? Kto wie…?




podziękowania

2009-12-17

W imieniu wolontariuszy oraz marzyciela - Łukasza 

dziękujemy całej ekipie Radio ESKA,

a przede wszystkim Eskowemu Mikołajowi wraz ze swoją drużyną,

którzy przemierzali tego dnia zasypane miasto,

aby dotrzeć do Centrum Zdrowia Dziecka.