Moim marzeniem jest:

Zielony samochód na akumulator

Damian, 6 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Wrocław

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Pan Piotr Bartkowiak - firma PIOBART

pierwsze spotkanie

2006-07-22

 

W niedzielne popołudnie wybrałyśmy się na wycieczkę do Barcinka, aby poznać naszych nowych Marzycieli. Sześcioletni Damianek czekał na nas ze starszą siostrą Patrycją oraz mamą. Bardzo się ucieszył z naszej wizyty i już na samym początku spotkania powiedział nam, że ma mnóstwo marzeń!

Lodołamacz sprawił chłopcu ogromną radość, mimo iż musiał się mocno namęczyć, żeby go rozpakować. Jednak z pomocą pana rehabilitanta, któremu swoją wizytą przeszkodziłyśmy w pracy, udało się! Nagrodą za ciężką pracę był samochodzik z wyrzutnią.

Po zabawie nadszedł czas na poważna rozmowę. Z "mnóstwa marzeń" Damianek musiał wybrać to jedno, największe. Okazał się nim samochodzik na akumulator - w końcu każdy mężczyzna chciałby mieć swoje własne auto.

Czas spędzony na rozmowie i zabawie z dziećmi upłynął bardzo szybko i szkoda było nam się z nimi rozstać. Jednak dzieci zaprosiły nas do siebie na kolejną wizytę.

 

 

spełnienie marzenia

2006-09-12

 

Film zakończył się o godz. 17:00, ale nie był to jeszcze koniec atrakcji na ten dzień. Teraz przystąpiliśmy bowiem do realizacji marzenia Damiana. Pan Piotr Bartkowiak z firmy PIOBART przyjechał osobiście aż z miejscowości Wronki, aby wręczyć chłopcu ufundowane przez siebie autko na akumulator- przepięknego, zielonego garbusa kabrio! Pod wrażeniem tej "bryki" byli chyba wszyscy w "Heliosie", gdzie Damian wykonał swoją jazdę próbną. Nic dziwnego, samochód oprócz wspaniałego wyglądu miał też godne podziwu wyposażenie: bieg do przodu i do tyłu, pedał gazu, przednie i tylne światła, kierunkowskazy, klakson, a także spojler! Zachwycony, z uśmiechem prawie że "dookoła twarzy", Damianek wypróbował możliwości wozu kręcąc slalomy między krzesłami w holu kina, a następnie wyjechał na miasto... Tak, chodnik przed "Heliosem" był przez pewien czas we władaniu naszego małego rajdowca.

Niestety, realizacja marzenia chłopca spowodowała pewne problemy w przekonaniu go, by do swego domu (za Jelenią Górą) dał się zawieźć "normalnym" samochodem, zamiast jechać garbusem. Udało się to po długich pertraktacjach i wielokrotnym zapewnieniu Damiana, że ulokowany w bagażniku wspaniały prezent zostanie przewieziony razem z nim, jest "na zawsze jego" i Marzyciel będzie mógł nim jeździć na miejscu do woli.

Piękny i pełen wrażeń był ten dzień- tak jak piękne w swej skromności były marzenia Patrycji i Damiana. Warto było wziąć urlop w pracy, żeby spędzić z nimi ten czas. Powiem więcej- dla takich wzruszających chwil warto żyć...