Moim marzeniem jest:

Wizyta w zoo

Sławek, 10 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Wrocław

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2005-02-04

 

Na mniej więcej 12-13 umówiłem się we Wrocławskim Szpitalu Dziecięcym im Korczaka przy ulicy Kasprowicza. Tam po zostawieniu kurtki w przedpokoju i założeniu specjalnych ochronnych butów spotkałem się z mamą Sławka, Panią Anną. Oddział Intensywnej Terapii jest specyficzny. Ubrania, zasady bezpieczeństwa, częstsze niż zwykle mycie rąk (przy wejściu i wyjściu) i bezustanny szum monitorów, urządzeń, pomp i innej aparatury podtrzymującej życie.

W rogu sali na wielkim łóżku otoczony maskotkami leżał Sławek, Gdy wszedłem to mama właśnie odsuwała specjalną szafę ze sprzętem video. Jak się potem okazało, rodzina Państwa Jałowych większość środków wydaje na utrzymanie chorego syna i jego leczenie - a telewizor został zakupiony dzięki składkom dzieci ze szkoły Sławka, zaś odtwarzacz wideo został wypożyczony przez nauczycielkę Sławka. Co od razu pokazuje jak wielu ma przyjaciół na około.

Sam Sławek to dziewięcioletni chłopiec, który w dniu 26 listopada 2002 roku przed wyjściem do szkoły poczuł ból głowy. Po przewiezieniu do szpitala w Oleśnicy, gdzie lekarz nie wiele zdołał stwierdzić, podjęta została decyzja o przewiezieniu karetką do Wrocławia. We Wrocławiu pierwszy tomograf był uszkodzony i dopiero w trzecim szpitalu został stwierdzony potężny wylew wewnętrzny do pnia mózgu. -Rozpoczęło się poszukiwanie miejsc i znalazło się w Szpitalu im. Korczaka, gdzie Sławek przebywa do dziś.

Uszkodzenia spowodowały porażenie kończyn i dróg oddechowych, a po dwóch latach rehabilitacji sytuacja wygląda następująco: Sławek uśmiecha się, obserwuje wszystko uważnie, chciałby mówić, lecz nie może. Interesuje się zwierzętami i historiami związanymi z Kubusiem Puchatkiem, dlatego od Fundacjo otrzymał Kubusia Puchatka i historie książeczkowe, które zapewne mama będzie mu czytać. Ogląda telewizję, uczy się w trzeciej klasie szkoły podstawowej, Regularnie odwiedzają go: codziennie nauczycielka, co tydzień katechetka i ksiądz - w szpitalu miał Pierwszą Komunię Świętą. Jest bardzo żywym i fantastycznym chłopcem. Na specjalną uwagę zasługuje jego specjalna osobista galeria na ścianie obok łóżka, która cyklicznie się zmienia.

Marzenie mogłoby być tylko jedno i mam nadzieję że uda nam się je zrealizować. W maju lub czerwcu - gdy już będzie cieplej wybierzemy się do Wrocławskiego ZOO.

 

spełnienie marzenia

2006-06-07

 

7 czerwca - spełniamy marzenie naszego Słoneczka Sławka. To rocznica powrotu chłopca ze szpitala do domu. Cieszymy się, że możemy mu sprawić tym świetny prezent.

Rankiem pogoda nie była ciekawa, ale mimo to pełni optymizmu wybraliśmy się na spotkanie do ZOO. Umówione wcześniej nadmuchałyśmy balony, by było kolorowo. Wszyscy z niecierpliwością wyczekiwaliśmy samochodu, którym miał przyjechać Sławek z rodzinką i panią pielęgniarką. Pan Gucwiński służbowym autkiem szybko do nas dołączył. Zwarci i gotowi wyruszyliśmy w kierunku zwierzyńca, gdzie Sławek mógł nakarmić mlekiem z butelki kózki i małego jelonka. Gdyby jedna z nas nie pomogła przytrzymać butelki to nie wiemy, co by było... Sławek im się bardzo spodobał- co chwilę inna koza wskakiwała na wózek.

Następny krok naszej wizyty- zobaczymy lwa! Razem z naszym marzycielem stwierdziliśmy, że nie jest to taki sam lew, jak w ulubionej bajce "Król Lew" -ten nie miał ochoty się z nami przywitać. Na pocieszenie pomocnik pana Gucwińskiego pokazał nam konika, który ma zaledwie trzy dni!

No to teraz "misie". Niestety, ze względu na trudności architektoniczne, Sławek nie mógł dokładnie ich zobaczyć. Dlatego wolontariuszka Karolina szybko zrobiła zdjęcia zwierzakom i pokazała na ekraniku aparatu. Zrobiły one na chłopcu ogromne wrażenie. Po misiach były tygrysy. Jednego, to Sławek nawet pogłaskał i zrobił sobie z nim zdjęcie :-)

Przyszła kolej na słonia, ale ten odwrócił się do nas tyłem i aby się nam pokazać musiał dostać cztery bochenki chleba. Wszyscy byliśmy pod wielkim wrażeniem, gdy zobaczyliśmy jak szybko zniknęły.

Nie mogło się obejść bez małpek. To w końcu ulubione zwierzęta naszego Słoneczka. Ogrodzenie było dość wysokie, ale mama Ania i pani pielęgniarka Ela szybko zaradziły i podniosły Sławka, by mógł je lepiej zobaczyć. Co to była za radość :-)

W akwarium podziwialiśmy różnorakie rybki. Sławek po raz pierwszy zobaczył aż dwa gatunki piranii ( mniejsze i większe). Nawet Nemo przybył z wizytą :-)

Oficjalne zwiedzania Zoo dobiegło końca. Lekko zmęczeni, ale radośni zaproszeni przez pana Antoniego Gucwińskiego udaliśmy się na obiad. Tuż po nim dyrektor ZOO złożył podpisy na książkach. Oczywiście o zwierzętach! Były też prezenty dla Sławka, między innymi rogi, które mocno trzymał do końca wycieczki. Nawet na moment nie chciał ich oddać w ręce brata Marka. Na koniec jeszcze wspólne pamiątkowe zdjęcie i podziękowania. Pani Eli najbardziej spodobał się prezent- strusia wydmuszka. Podarunek dla Sławka i Marka. Wszyscy się na niej podpisaliśmy.

Rozpoczęła się nieoficjalna część wycieczki. Poszliśmy tam, gdzie wcześniej nie byliśmy ze względu na schody. Sławek koniecznie chciał zobaczyć krokodyle, duże małpy i gady. Krokodyle były ogromne i wyglądały jak nieżywe. Tylko wolontariuszka Karolina uważała, że żyją, a reszta ekipy :) była innego zdania. Pracownik Zoo uświadomił nas, że one naprawdę są żywe!!!

Wszystko, co dobre szybko się kończy . Wręczyłyśmy Sławkowi dyplom marzyciela i zrobiłyśmy ostatnie pamiątkowe zdjęcie. Przy maleńkiej pomocy Karoliny sam pięknie podpisał się na kartce. To były podziękowania dla nas wszystkich. Tym przemiłym akcentem zakończyła się nasza wizyta w Zoo.

Co to był za dzień- Dziękujemy Ci dzielny marzycielu za Twoją Radość i nie znikający uśmiech.

Serdeczne podziękowania składamy:

Panu dyrektorowi Antoniemu Gucwińskiemu i całemu personelowi ZOO za ciepłe przyjęcie i opiekę podczas całej wizyty. Panu Mirosławowi Wróblowi za udostępnienie samochodu i kierowcy, który przywiózł i odwiózł Sławka wraz z rodzinką i panią pielęgniarką.