Moim marzeniem jest:

Chciałbym mieć swój własny plac zabaw

Bartek, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2010-03-12

    Pewnego mroźnego popołudnia wraz z Kingą i Martą wybrałyśmy się odwiedzić naszego nowego marzyciela Bartusia. Droga była dość długa, ale naprawdę warta przebycia!
    Zatrzymałyśmy się pod nieotynkowanym bliźniakiem, jednak dla pewności Kinga zadzwoniła do Mamy chłopca tak ,to tu trafiłyśmy!
   Pokonałyśmy długie schody i byłyśmy na miejscu.;)


Chłopiec leżący przy nodze stołu, z początku nie wykazywał ochoty na rozmowę. Szybko pobiegł za firankę, wykrzykując "aaa! szukajcie mnie!

    Okazało się, że jest bardzo żywiołowym dzieckiem, rozpiera Go mnóstwo energii. Pierwsze lody zostały przełamane, kiedy chłopiec otrzymał lodołamacza, którym była kolejka. Jak się okazało prezent idealnie trafiony. Pomimo 3,5 lat Bartuś wykazywał ogromne zainteresowanie pociągami. Kiedy ,tory zostały rozłożone zaczęła się zabawa chłopiec chciał, by do głównego wagonu przyczepić wszystkie inne, które posiadał. Pociąg z trudem, ale ruszył; co jakiś czas, chłopiec zatrzymywał go, teraz pociąg się zmęczył i musi odpocząć  jednak, odpoczynek nie trwał długo.

Zapytany o swoje marzenie najpierw, powiedział, że chce przejechać się pociągiem.  Bartuś mówił, że ma dużo marzeń, zapytany o to największe, powiedział nam jednoznacznie  chciałbym mieć plac zabaw w ogródku. Wiedział konkretnie, co ma się na nim znajdować zjeżdżalnia, taka do ślizgania, trampolina, ruchomy mostek -  trzeba się mocno trzymać, żeby po nim przejść; motor na sprężynie, który się rusza do przodu i do tyłu.


 Chłopiec pokazał nam swoje piękne rybki, książeczki i pelikana, który w rzeczywistości jest zdumiewająco fajną grą. Zademonstrował nam również, swoje umiejętności skakania na jednej nodze, porównywalnie robi to jak  prawdziwy bocian!;)
  O 19 musiałyśmy się już zbierać do wyjścia. Idziecie już? Było widać zadowolenie chłopca z naszej wizyty. Zapraszam panie do mnie ponownie ! na pewno przyjedziemy, bo jak byśmy mogły odmówić wizyty u tak  cudownego dziecka. To ja teraz panie wypchnę! ! i zaczął wypychać, chłopiec ma mnóstwo siły, prawie pospadałyśmy ze schodów;)
  Mam nadzieję, że już na wiosnę będzie on mógł wykorzystywać swoją siłę na wymarzonym placu zabaw w ogródku.

 

spełnienie marzenia

2011-07-12

Do  Bartka  wybraliśmy się w piątkowe popołudnie. Dotarliśmy na miejsce mocno spóźnieni, ponieważ natknęliśmy się na ogromny korek, a następnie nie mogliśmy znaleźć domu marzyciela - niestety brakowało numeracji na budynkach. Na szczęście po skontaktowaniu się z tatą dotarliśmy  na miejsce. Czekał na nas Bartuś z rodzicami i dwumiesięczną siostra oraz pies chłopca- Saba. Owczarek, mimo tego, że duży i młody nie nadążał za żywiołowym Bartusiem, ale i tak jest jego przyjacielem i miał obiecane miejsce do spania na placu zabaw chłopca.

 Minęło jeszcze trochę czasu, zanim przyjechała ekipa, która miała przywieźć to, o czym chłopiec marzył, a która również miała trudności komunikacyjne. Dołączyła również do nas ulubiona ciocia chłopca. Na szczęście ok. 18 robota zaczęła się na dobre.

Panowie zaczęli montować duży, drewniany i piękny plac zabaw. Dzielnie pomagał im sam Bartuś wraz

z tatą, dlatego prace poszły dosyć sprawnie mimo deszczu, grzmotów i piorunów. A my mogliśmy patrzeć jak na podwórku powstaje domek, piaskownica, mostek oraz duża zjeżdżalnia. Tata marzyciela wraz

z Maćkiem złożyli również trampolinę, o której też marzył chłopiec.

Prace zakończyły się już po zmroku. Mimo tego, że było już późno, Bartek wytrwale czekał na swój wymarzony plac zabaw i gdy tylko był już gotowy, chłopiec od razu zaczął się wspinać i zjeżdżać

po zjeżdżalni, wprost na zabłoconą ziemię. Widać było, że jest bardzo szczęśliwy. Na koniec wręczyliśmy mu dyplom marzyciela i pożegnaliśmy się z jego rodziną oraz ekipą montującą. A Bartuś wrócił na plac zabaw. My, zadowoleni, że mogliśmy spełnić kolejne marzenie, wróciliśmy cali i zdrowi do domów.