Moim marzeniem jest:

Zwiedzić San Giovanni Rotondo we Włoszech

Natalia, 11 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2010-10-26

W niedzielne popołudnie wybraliśmy się do Jastrzębia, by poznać marzenie Natalii. Na miejscu zastaliśmy jeszcze Jej mamę oraz babcię. Okazało się, ze marzycielka czeka na nas juz z gotowym pomysłem na swoje marzenie, ale o tym za chwilę. Lodołamacz z pewnością zachęci Natalkę do rozpoczęcia swoich przygód z książką, oraz pogłębi Jej wspaniałe umiejętności rysownicze :-) Usiedliśmy przy stole i rozpoczęliśmy rozmowę. Natalia pokazała nam swoje rysunki, oraz opowiedziała troszkę o pobytach w szpitalu. W końcu przyszła kolej na poznanie marzenia, którym okazał się - wyjazd do San Giovanni Rotondo we Włoszech, gdzie od 1916r. aż do swojej śmierci przebywał Ojciec Pio. Porozmawialiśmy jeszcze troszkę z mamą i babcią Natalii, po czym postanowiliśmy powolutku się zbierać. Pożegnaliśmy się serdecznie z domownikami i wróciliśmy do swoich domów.

 

http://glosojcapio.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=3016&Itemid=63

spełnienie marzenia

2011-09-18

Czasem lubię zatrzymać czas. Zasiadam wtedy na niewielkim wzniesieniu i spoglądam w kierunku nieba myśląc o chwili, w której właśnie zatrzymałem wieczność. Maluję na nim swoje niebieskookie pejzaże, tworząc własne gwiazdozbiory... - marzę sobie. Obserwując gwiazdy, ich migoczące zwyczaje, raptowne połyskiwania, nostalgiczne, bo niedostępne - piękno, względną stałość, dochodzę do wniosku iż muszą mieć mnóstwo wiary, że "chce im się" tak jasno świecić.
Są gwiazdy na niebie, które czerpią siły do życia właśnie z własnej energii. Są też komety, które by chwalebnie "zaistnieć" potrzebują światła. Bardzo miło jest popatrzeć i poczuć jak słoneczko się rumieni, nie zatrzymując tego stanu tylko dla siebie.

Wielkie podziękowania dla wszystkich „Słoneczek”, które nadały rumieniec pewnej Komecie, przyczyniając się do realizacji największego marzenia Natalki, a w szczególności dla:

- P. Rafała Karkosza - Prezesa Zarządu Mediterraneum Sp. z o.o. – za spełnienie marzenia Natalki
- P. Joanny Piestrak, a także całej szacownej redakcji dwumiesięcznika „Głos Ojca Pio” oraz serwisu pielgrzymkowego doOjcaPio.pl – za stworzenie „aorty”, której gałęzie doprowadziły „krew tętniczą” do wszystkich niezbędnych w tym przypadku - „Tkanek”
- P. Beaty Grzyb oraz pracowników 'Biura Pielgrzyma' w San Giovanni Rotondo – za zorganizowanie zwiedzania miejsc związanych z Ojcem Pio i osobistą pieczę podczas spełniania marzenia oraz za słowa, które „stały się Ciałem”, no i za uśmiech
- Ojca Zbyszka Nowakowskiego – za osobiste przewodnictwo, wspaniałe podejście i za te miejsca niedostępne, a do których, dzięki Ojcu – Natalka mogła dotrzeć
- P. Józefa Bema, który był pilotem pielgrzymki – za wyrozumiałość, zaangażowanie oraz nadobowiązkową chęć pomocy
- P. Grzegorza Tomeckiego oraz P. Pawła Potegi – za luksusowe i miłe przejazdy samochodem
- P. Prezydenta Miasta Wodzisław Śl. Mieczysława Kiecy - za wielką pomoc w organizacji akcji ukierunkowanej na spełnienie marzenia dziewczynki, podczas obchodów Dni Wodzisławia Śl.
- Wszystkich, którzy w sposób bezinteresowny drukowali ulotki, a w szczególności dla P. Nikodema Tomeckiego


W imieniu Natalii, Jej mamy, babci -
W imieniu Fundacji Mam Marzenie -
- dziękuję....

 

Niebo – tło raju?
Sądzę, że wszechświat jest płótnem, które zawsze posiada już jakieś tło. Piękne jest jednak to, że jako człowiek dostałem szansę. To ja – człowiek, mogę namalować obraz, tworząc pierwszy plan. A gdy czasem nawet jakaś śniado – sina chmurka zasłoni słodkie przeźrocze "endorfinowych wspomagaczy" na rzecz "neuroprzekaźnikowych buntowników", wiem że to chwilowe, wiem że jedyną stałością jest zmiana. Odkrycie i wgłębienie się w myśl, odkrywa moc marzeń, które mogę urzeczywistnić jako istota ludzka, które każdy może urzeczywistnić i to niekoniecznie sam. Jako istoty społeczne poniekąd poczuwamy się w obowiązku wobec altruistycznych pobudek. Fajnie jest z kimś namalować obraz, co więcej! - fajnie jest pomóc w tworzeniu. Mogę i potrafię jeśli tylko w to naprawdę wierzę. Obserwując gwiazdy odkrywam również prawdę którą mogę osądzić sumieniem, piękno które mogę stworzyć, wartości których nie muszę uzależniać od miejsca urodzenia, okrywam to – że wszelka wspaniałość zawiera się w prostocie. Wszystko to pozwala także odkryć sens cierpienia, bez którego mógłbym stać się tylko niechlujną kropką, "popełnioną" na tle nieba. Bo to chyba właśnie "cierpienie wyzwala w nas miłość".

Dzięki pomocy udało się stworzyć arcydzieło i nadludzki uśmiech na twarzy marzycielki. 10 września 2011r., wraz z Natalką, Jej mamą oraz babcią wyruszyliśmy w długą podróż do San Giovanni Rotondo, by spełnić największe marzenie dziewczynki, jakim jest - możliwość osobistego doświadczania transcendentalnej potęgi mocy Ojca Pio. Marzenie to spełnione zostało 12.09.2011r.
Jako, że nasza marzycielka prowadziła pamiętnik, w którym notowała własne odczucia, przeżycia, przemyślenia związane z poszczególnymi etapami swojego pielgrzymowania oraz z racji tego, że nasza własna pielgrzymka zorganizowana była tylko i wyłącznie dla Niej i dla Jej marzenia, postanowiłem potraktować zapiski dziewczynki jako sowitą opowiastkę owianą już w szpony udanego, choć z racji na pokonywane odległości - bardzo trudnego spełnienia. Z mojej strony, w relacji ograniczę się tylko do kilku 'wtrąceń', tudzież uzupełnień w owe wspomnienia.

„Jadę do Ojca Pio i jestem z tego zadowolona. Boję się długiej podróży, ale na pewno będzie fajnie. Poznam ścieżki, którymi chodził Ojciec Pio, tam nie mogą wejść turyści. Dzięki Ojcu Pio mogę wyzdrowieć”.

10 – 11.09.2011r. - Wyjazd z Polski, przejazd na nocleg do Czech. Całodzienny przejazd przez Alpy i Nizinę Padańską nad Adriatyk do Rimini.
Choć podróż była bardzo długa i męcząca, Natalka już na samum początku ukazała pełnię siły swojej osobowości, której przejawem była moc ducha oraz ponadprzeciętna odwaga. Po drodze, zza szyb naszego autokaru, mogliśmy obserwować przecudne widoki, które z wielkim zapałem i smakiem były namiętnie konsumowane przez nasze zmysły. Zwieńczeniem podróży była kąpiel w cieplutkim morzu i zbieranie muszelek.


12.09.2011r. - Manoppello, San Giovanni Rotondo
„W trzecim dniu pielgrzymki byliśmy w Manoppello, tam gdzie jest chusta Św. Weroniki. Ja myślałam, że to zwykła chusta i nic ciekawego, ale pomyliłam się. Chusta jest zrobiona ze specjalnego tworzywa. Nie wiem, nie słuchałam z czego to jest, ale wracając do tematu – chusta Św. Weroniki jest niezwykła. Jest ona tak piękna, że nie da się opisać. Jest na tej chuście Pan Jezus, tak jakby naprawdę tam był.
W tym samym dniu dotarłam do swego marzenia - San Giovanni Rotondo. Tam odbyła się msza, którą odprawił nasz ksiądz Rafał. Ojciec Zbyszek mnie oprowadzał tam, gdzie nie mogą wejść turyści. Byłam w pierwszej celi Ojca Pio; tam pomodliłam się o swoje zdrowie i innych. Widziałam wszystkie konfesjonały, w których spowiadał Ojciec Pio. Widziałam relikwie i wszystkie rzeczy osobiste, nawet te których nie zdążył założyć. Ojciec Zbyszek opowiedział mi wiele ciekawych historii z życia Ojca Pio. Specjalnie dla mnie, Ojciec Zbyszek pobłogosławił relikwią Ojca Pio. Byłam przy krzyżu, gdzie Ojciec Pio dostał stygmaty i stałam w tym samym miejscu, gdzie modlił się do Matki Bożej. Tajemnymi korytarzami przeszliśmy do nowo postawionego kościoła, gdzie jest ciało Ojca Pio. Otwór, gdzie znajduje się krypta był dla mnie za wysoki. Wtedy ojciec Zbyszek podniósł mnie i byłam blisko Ojca Pio. Gdy dotknęłam krypty poczułam żal i smutek że odszedł na wieki, ale później zrozumiałam, że nie odszedł - jest tu. Może Go nie widzę, ale jest ze mną w trudnych chwilach. Kiedy ojciec Zbyszek odprowadzał nas do grupy, zdążyłam jeszcze poznać Panią Beatę, która była jedną z osób pomagających spełnić moje marzenie.
DZIĘKUJĘ BARDZO!!!
Tak minął kolejny, piękny dzień pielgrzymki. Jedziemy na noc do hotelu, a jutro czeka na mnie Capri i Monte Cassino”.

13.09.2011r. - Neapol, Capri, Monte Cassino
„Wstaliśmy bardzo wcześnie rano, żeby dojechać do Neapolu, który okazał się miastem brudnym i zaśmieconym. Bardzo mi się nie podobało. W tym samym dniu byliśmy na Capri. Płynęłam szybką łodzią, która nazywa się „Jet”. Niektórym było niedobrze, ale ja dałam radę. Na miejscu, po opłynięciu wyspy był czas wolny dla nas. Tam po raz pierwszy zjadłam prawdziwą włoską pizzę. Była bardzo pyszna. Potem poszliśmy kupić sobie pamiątki. Na Monte Cassino zwiedziłam tylko bazylikę. Na groby polskich żołnierzy już nie poszłam, bo byłam bardzo zmęczona.
I kolejna noc w hotelu. A jutro czeka mnie Rzym”.

14.09.2011r. - Rzym - z audiencją w Auli Pawła VI
„Wstaliśmy bardzo wcześnie rano, żeby zdążyć na środową generalną audiencję u Ojca Świętego. A na miejscu czekał mój kolega ze szpitala, który też spełniał swoje marzenie. Siedzieliśmy w pierwszych rzędach auli, także widziałam Papieża z bliska. Po audiencji poszliśmy zjeść pizzę (była lepsza od poprzedniej), napić się cappuccino i czekaliśmy na Pawła i jego rodzinę oraz wolontariusza Fundacji Mam Marzenie – Sebastiana. Później pojechaliśmy na przepyszne włoskie lody i po kolejne pamiątki. Pożegnaliśmy się i każdy z nas wrócił do swojego hotelu. A jutro też jest Rzym, ale ja z mamą i panem Tomkiem zostajemy w hotelu i odpoczywamy”.

15.09.2011r. - Fiuggi
„I nareszcie się wyspałam. Później, wraz z mamą i panem Tomkiem poszliśmy zobaczyć jak wygląda Fiuggi. Wróciliśmy do hotelu. Odpoczywamy i czekamy na resztę pielgrzymki, która powróci z drugiego dnia pobytu w Rzymie”.

16.09.2011r. - Orvieto, Asyż
„W Orvieto zwiedziliśmy bazylikę, później był czas wolny na kupienie pamiątek i robienie zdjęć. Potem zjechaliśmy kolejką do autokaru i pojechaliśmy do kolejnego miasta, które zwie się Asyż. Tam znowu zostałam z mamą i panem Tomkiem, a reszta poszła z przewodnikiem zwiedzać miasto. Miałam czas, żeby kupić pamiątki. Potem była msza, a po niej grupowe zdjęcie. I znowu do autokaru, żeby dojechać do Rimini”.

17.09.2011r. - Wenecja, nocny przejazd do Polski
„Ostatnim dniem pobytu pielgrzymki była Wenecja. Tam pływaliśmy na gondolach, zwiedzaliśmy Plac Św. Marka i inne zakamarki. Potem była msza w kościele Św. Marka i ostatnie wspólne zdjęcie, powrót do autokaru i nocny powrót do kraju”.

18.09.2011r. - Zakończenie pielgrzymki
„Cała pielgrzymka trwała aż 9 dni. Było bardzo pięknie, wszystko mi się podobało i poznałam wielu ciekawych ludzi. Ale żeby przeżyć to co ja, trzeba pojechać samemu”.


Dokładny plan przebiegu podróży można obejrzeć na stronie sponsora głównego – firmie wycieczkowej - MEDITERRANEUM Sp. z o.o., http://mediterraneum.pl, lub od razu klikając na bezpośredni link pielgrzymki: http://www.mediterraneum.pl/impreza.php?id=1029
Według zapowiedzi w prologu, który ukazał się na stronie http://glosojcapio.pl tuż przed naszym wyjazdem, na w/w portalu ukazał się już artykuł, wielce przybliżający emocje towarzyszące przy okazji spełnienia marzenia Natalii.