Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Disneylandu

Ola, 7 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2010-11-30

 

W zimowe, mroźne popołudnie, udałyśmy na spotkanie z naszą marzycielką Olą, którą zastałyśmy w szpitalnej świetlicy. Nasza wizyta była dla niej ogromną niespodzianką, gdyż mama nie zdradziła jej wcześniej, że mamy się pojawić. Od razu na zdziwionej buzi Oli pojawił się  ogromny uśmiech, który  rozgrzał nasze serca. Jej radość była jeszcze większa, gdy wręczyłyśmy jej lodołamacz – pudełko pełne klocków LEGO , które Ola uwielbia. Nasza wspaniała marzycielka, oprócz cudownego uśmiechu, miała nam również dużo do powiedzenia.

 

Ola interesuje się dosłownie wszystkim. Fascynuje ją szkoła, głównie matematyka, ale lubi również język polski i język angielski. Sama pisze wiersze, zadania matematyczne, koloruje obrazki i tworzy mnóstwo rzeczy, które oczywiście nam zaprezentowała.  Wolny czas spędza na czytaniu książek (tych przeczytanych jest już bardzo dużo) i oczywiście na zabawie. Ola pragnie w przyszłości zostać artystką, nauczycielką, chirurgiem, pielęgniarką i nie tylko.

 

W naszych rozmowach oczywiście nie zabrakło tematu najważniejszego, czyli Oli marzeń. Nasza marzycielka od razu wiedziała, co chce narysować. Na kartce zaczęły pojawiać się kolorowe postacie Disneya, a wśród nich Ola. Nie minęła chwila, a pojawił się na niej cały Disneyland, do którego Ola chciałaby pojechać.Po narysowaniu marzeń Ola zabrała się do zabawy lodołamaczem. Klocki lego tak ją wciągnęły, że nie pozostało nam nic innego jak pożegnać się, z nadzieją, że już wkrótce zobaczymy jej uśmiechniętą buzię wśród diseyowskich postaci.

Relacja: Dagmara i Kasia

spełnienie marzenia

2012-10-10

 

Marzeniem Oli był wyjazd do Disneylandu i choć od pierwszego spotkania minęło trochę czasu, dziewczynka cierpliwie czekała na jego spełnienie. W dniach 7-10 października 2012 roku Marzenie stało się prawdą, a realny świat został zastąpiony przez ten bajkowy. Oto relacja naszej Marzycielki.

 

Mój wyjazd do Disneylandu.
W październiku tego roku spełniło się moje marzenie - wyjechałam z rodziną do Disneylandu. Warto było czekać. Na trzy dni przeniosłam się do krainy baśni. Nie sądziłam, że będzie tak pięknie i magicznie. Już sam hotel, w którym mieszkaliśmy, był bardzo ładny i wprawiał w dobry nastrój. Naszych doskonałych humorów nie był w stanie zepsuć nawet deszcz, który padał przez cały pierwszy dzień pobytu we Francji.

 

W parku Disneya czekało na nas wiele atrakcji. Jedne bawiły, inne straszyły jak Tower Hotel, ale wszystkie pozostawiły niezatarte wspomnienia. Mój brat był zachwycony, mama często się wzruszała, a tatę urzekła cudowna atmosfera. Największe wrażenie wywarł na nas nocny pokaz świateł i magii Disney Dreams. Czegoś podobnego nigdy nie widzieliśmy. Wszyscy ludzie zgromadzeni na placu przed pałacem byli uśmiechnięci i podekscytowani.

 

Cudowny był również hallowenowy wystrój parku. Kolorowe wystawy sklepów zapraszały do zakupów. W czasie pobytu w Disneylandzie zrobiliśmy mnóstwo zdjęć, ale nawet w części nie oddają naszych uczuć i emocji. Ogromną frajdą dla mnie był lot samolotem. Podróż bardzo mnie zaskoczyła, ponieważ nie sądziłam, że tak szybko wzniesiemy się w powietrze i z takiej wysokości będziemy podziwiać miasta i wsie.

 

W naszej przygodzie towarzyszyła nam Kasia - wolontariuszka z fundacji. Od razu ją polubiłam – cały czas się uśmiechała i wspaniale się nami opiekowała. Trzymała mnie za rękę, kiedy się bałam i śmiała się razem ze mną, gdy było wesoło. Była naszą tłumaczką i przewodniczką po parku. Cieszę się, że ją poznałam.

 

Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy. Tak też było i tym razem. Po trzech dniach spędzonych  w krainie magii trzeba było wracać do domu. Na szczęście w mojej pamięci na zawsze pozostaną piękne wspomnienia. Pobyt w Disneylandzie był dla mnie nie tylko spełnieniem marzeń. Pokazał mi, że warto być dzieckiem i cieszyć się każdą piękną chwilą. Bardzo dziękuję Fundacji Mam Marzenie za cudowne dni spędzone w Paryżu. Pozdrawiam, Olcia.