Moim marzeniem jest:

Wyjazd nad morze

Grześ, 4 lata

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2011-03-14

Poniedziałkowe późne popołudnie spędziliśmy w katowickim Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka, a naszym celem było spotkanie kolejnego Marzyciela. Powiedzielibyśmy, że to było popołudnie zwyczajne, jak każde inne – ale to nie byłaby prawda. To było popołudnie wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, by wtedy właśnie poznaliśmy Grzesia…

Grześ ma 3,5 roku, zniewalający uśmiech, pokłady energii, która mogłoby z łatwością napędzać cały Oddział (a jeszcze wystarczyłoby jej dla wolontariuszy Fundacji) i talent rysunkowy (nikt, tak jak on, nie namaluje Wam rzeki, plaży i… rakiety nad rzeką). No, i oczywiście ma Marzenie. Ale o tym za chwilę...

W oddziałowej świetlicy przywitał nas widok bardzo zapracowanego Grzesia. Nasz Marzyciel malował dla nas rzekę, plażę, no i tę rakietę. Cóż to zresztą za plaża bez rakiety? Grześ wie o tym najlepiej. Jeszcze nie zdążyły wystygnąć zrobione nam przez Mamę Grzesia herbatki, a obrazek był już gotowy – a to dla nas był znak, by przejść do wręczenia lodołamacza. Nasz Marzyciel, zapytany, jaki prezent woli: mniejszy, czy większy, skromnie i wbrew naszym oczekiwaniom, raczej niespodziewanie wybrał mniejszy. No, ale czy ja mówiłem, że to będzie opowieść o zwykłym dziecku? Mniejszym lodołamaczem okazał się żółciuteńki mały, sportowy samochodzik. Trudno, żeby prawdziwy facet, jakim jest Grześ, nie wpadł w zachwyt na widok takiej fury, zwłaszcza, że On zna się na rzeczy jak mało kto. W odróżnieniu chociażby od ekipy wolontariuszy, miał już kiedyś okazję przejechać się najprawdziwszą Corvettą… A Wy – jechaliście już takim autem? No, właśnie – a Grześ jechał…

Na szczęście Marzyciel nie musiał wybierać, który lodołamacz ma dostać – a tylko, który z nich ma dostać najpierw... Już po chwili więc wraz z Rodzicami Grzesia usiłowaliśmy zbudować z klocków Lego taczkę, traktor, konia i helikopter. Bezkonkurencyjny w budowie był oczywiście nasz Marzyciel, odrobinę jedynie wspomagany przez Mamę i Tatę.

I w końcu nadszedł TEN moment – poznanie Marzenia. Dla tak wielkiego fana zabaw w piasku, jak nasz Grześ, wybór mógł być tylko jeden. Zgadniecie, jakie to marzenie ma Grześ, jeśli powiem, że powinien już szykować duży ręcznik plażowy, solidny zestaw narzędzi: grabek, łopatek, wiaderek i foremek, kąpielówki i co tam jeszcze może Mu się na nadmorskiej plaży przydać? A my nie mamy innego wyjścia, jak tylko zacząć przygotowywać ten wymarzony wyjazd nad morze. Już, a najlepiej jeszcze szybciej.

--

Angielski poeta John Betjeman mówiąc o dzieciństwie poprzedzającym dorosłość, napisał niegdyś, że „zanim nadejdzie czarna godzina rozsądku, dzieciństwo zmierzone zostaje dźwiękami, zapachami i widokami”… Naszym celem, naszym obowiązkiem jest pomóc Grzesiowi to dzieciństwo w taki właśnie sposób zmierzyć… Już, a najlepiej jeszcze szybciej…

spełnienie marzenia

2011-05-29

Gdy nasz Marzyciel pierwszy raz stanął na plaży, nie wiedzieliśmy, co jest bardziej bezkresne: czy bezmiar morza, które obmywa stopy Grzesia, gdy Grześ stoi nad jego brzegiem - czy ogrom zdumienia tym, co maluch widzi... Bo przecież bawił się już nieraz w piaskownicy - ale żeby tak wielkiej, że aż końca nie widać? Takiej, że można zbudować największy nawet zamek lub ulepić choćby i sto piaskowych babek? Lub zakopać się w piasku, po samą szyję? I przecież nigdy tej piaskownicy nie zalewała woda. Wielka woda. Słona....
Morze, słońce, uśmiechy i ogromna ŻYCZLWOŚĆ otaczała Grzesia podczas tego wymarzonego czasu nad morzem.


DZIĘKUJEMY !