Moim marzeniem jest:

Zwiedzić Muzeum Wojsk Lotniczych w Krakowie

Kamil, 9 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • 2 Korpus Zmechanizowany w Krakowie oraz 13 Eskadra Lotnictwa Transportowego w Krakowie-Balicach

pierwsze spotkanie

2005-09-15

 

Ach, co to było za spotkanie, wzdychałyśmy obydwie z Lucynką wspominając naszą dzisiejszą wizytę u 9 - letniego Kamila, a właściwie powinnam jeszcze dodać przyszłego pilota wojskowego. Nie bez przyczyny o tym piszę, gdyż pasją i to przez duże "P" naszego marzyciela są właśnie samoloty wojskowe, ale nie te współczesne mechaniczne ptaki, lecz samoloty z okresu I i II wojny światowej, które zdaniem Kamila są znacznie ciekawsze i skrywają w sobie wiele tajemnic, których stopniowe odkrywanie dla, ma się rozmieć, prawdziwego pilota stanowi poważne wyzwanie. Arsenał naszego przyszłego pilota liczy nie tylko pozycje książkowe, ale i, z dumą Nam prezentowane, własnoręcznie, no może z niewielką pomocą taty, sklejane modele samolotów. Kamil niesamowicie Nam również zaimponował opowiadając o historii (a zna ją na pamięć) swoich ulubionych modeli samolotów, a my z Lucynką cieszyłyśmy się z faktu, iż wybrany przez Nas "lodołamacz" był trafiony, a wierzcie na słowo, nie jest łatwo znaleźć właściwy prezent, kiedy ma się do czynienia z taką żywą "kopalnią wiedzy" na temat samolotów, jak Kamil:) . Chociaż dzieci są w cudowny sposób nieprzewidywalne w swoich marzeniach, to jednak w przypadku Kamilka, jego absolutnie największe marzenie bezpośrednio związane jest z jego hobby (czy ktoś odgadnie, cóż to może być?:). A zatem, pozostawiając naszego marzyciela pogrążonego w instrukcji sklejania nowego modelu do swojej kolekcji, udajemy się razem z Lucynką na spotkanie z nowym wyzwaniem, jakim jest to podniebne marzenie - czyli obejrzenie warszawskiego Muzeum Wojsk Lotniczych.

spełnienie marzenia

2005-11-17

 

17.11.2005, czwartek....Ale to był dzień!!! Ale zacznijmy od początku... 

Spotkaliśmy się z Kamilem i jego rodzicami pod Instytutem Pediatrii w Krakowie dokąd nasz marzyciel przybył z odległego o 270 km Baligrodu. Mimo długiej, ponad 4-godzinnej podróży, Kamil był niesamowicie podekscytowany, a na jego buzi nie było nawet cienia zmęczenia. 

Przebiliśmy się przez krakowskie korki i dotarliśmy do Sztabu 2 Korpusu Zmechanizowanego w Krakowie. Na naszego marzyciela czekał już pan pułkownik Piotr Jarosz, który był przez ostatni miesiąc przygotowań naszym "dobrym duchem". Rodzice wraz z Kamilem udali się do gabinetu Szefa Sztabu 2 Korpusu pana generała brygady Edwarda Gruszki. Po krótkim oczekiwaniu pojawił się Pan generał, w galowym mundurze, pełnym rynsztunku... a Kamil wstał z wrażenia. Pan generał wręczył marzycielowi prawdziwy, wojskowy mundur i zielony beret 5 pułku. Kamil został oprowadzony po generalskim gabinecie, trzymał generalską szablę, siedział w generalskim fotelu..., ale nie mógł już doczekać się zobaczenia swych ukochanych samolotów. Pan generał użyczył nam swoich samochodów: bojowego, terenowego Mercedesa i limuzyny, którą jeździ na co dzień. Kamil wraz z rodzicami i gospodarzem marzenia pojechał w terenowym samochodzie. 

Wyruszyliśmy do Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie - Czyżynach. Kilkanaście minut jazdy i ukazał nam się widok ogromnych samolotów. 

Kamila powitał Pan Dyrektor Muzeum, Kustosz wystawy oraz delegacją szwedzkiej ambasady, goszczącą w Krakowie. Weszliśmy do potężnego hangaru, w którym stoją najcenniejsze eksponaty. 

Kamil wykazał się niebywałą wiedzą dotyczącą lotnictwa. Siedząc w kilku modelach zabytkowych maszyn, mógł o nich opowiadać na równi z przewodnikiem. Ulubionym samolotem naszego pilota, jest ŁOŚ - ale niestety żaden egzemplarz nie zachował się (o czym wiem z opowiadań marzyciela:). Był Spightfire, Kukuruźnik, bombowce, śmigłowce, szybowce...i ten niesamowity wzrok Kamila, kiedy na nie patrzył. To po prostu miłość do maszyn, "które podobno mają serce". Wchodził gdzie mógł, patrzył gdzie się dało, dotykał śmigieł, sterów, klamek, przycisków..., zadawał pytania..., na które znał już odpowiedź:) 

Przewodnik (jak my wszyscy) był zdumiony wiedzą 9-letniego mężczyzny. 

Po zwiedzeniu ekspozycji, pan generał ( który cały czas towarzyszył Kamilowi) zaprowadził nas do gabinetu dyrektora muzeum, gdzie trwały właśnie rozmowy polsko-szwedzkie. 

Były albumy, prezenty, modele, nawet czapka szwedzkich pilotów..., ale najważniejsze: 

Kamil stał się honorowym gościem Muzeum, dostał od pana Dyrektora kartę wstępu i został zaproszony na wiosenny piknik lotniczy. Jeszcze tylko wpis w księdze pamiątkowej i ruszamy dalej.... 

Tym razem Kamil woli jechać w wygodniejszych warunkach:) 

Kierunek: Wojskowe Lotnisko w Krakowie-Balicach. 

Jeszcze tylko usunięcie drobnej przeszkody na wąskiej drodze z Muzeum, tzn. ogromnej koparki...Ale tym zajął się już nasz Prezes. 

Pół godziny jazdy przez zatłoczony Kraków i dojechaliśmy do bram lotniska. Krótki meldunek pana pułkownika i wjeżdżamy na jeden z najlepiej chronionych obiektów w małopolsce... 

Na płycie lotniska stoją już samoloty, jednym z nich za chwilę sterował będzie Kamil. 

Aby powitać naszego marzyciela przychodzą panowie dowódcy XIII-stej Eskadry Lotnictwa Transportowego i prawdziwi piloci. 

Pan generał i I pilot oprowadzili marzyciela po samolocie transportowym KAZA, który już następnego dnia miał lecieć do Pakistanu z pomocą humanitarną.. 

Nasz samolotowy ekspert swym wnikliwym okiem oglądał każdy szczegół, zadając mnóstwo pytań Panu generałowi, który jest spadochroniarzem i byłym dowódcą eskadry lotniczej śmigłowców. 

Następuje punkt kulminacyjny. Kamil zasiada za sterami samolotu, panami pilotami, nawigatorem. Na uszach ma słuchawki, przez które słychać rozmowy z wieżą kontroli lotów, przed sobą ma kokpit pełen różnych ekranów, przycisków, światełek. 

Samolot włącza silniki- ruszamy- z głośników dochodzi głos " Witamy Państwa na pokładzie samolotu KAZA, na którym swoje pierwsze pilotażowe kołowanie odbędzie Kamil Mazurkiewicz. Życzymy miłego kołowania i ładnych widoków." 

Kamil w wojskowym mundurze, słuchawkach i za sterami samolotu wyglądał bardzo poważnie. Skupiony na wykonaniu zadania. Manewr startowania rozpoczęty- usłyszeliśmy. 

Prędkość wbiła nas w fotele ( później okazało się, że było to 200 km/h!) Samolot zwalnia, jeszcze runda honorowa po płycie lotniska i wracamy na miejsce startu. Stajemy. Jeszcze tylko chwila dla reporterów... i nasz marzyciel otrzymuje od dowódcy eskadry, pana generała i pilotów tytuł : Honorowego II pilota średniego samolotu transportowego Kaza. 

Do tego certyfikat z urzędową pieczęcią, podpisami dowódców, odznaka 13-stej eskadry i książki o polskim lotnictwie. 

Dowódca eskadry zaprosił nas do sali konferencyjnej, w której mogliśmy nieco ochłonąć po tych emocjach. Kamil z pilotami odwiedził ich specjalny pokój, w którym przygotowują się do lotu i oglądał pamiątki z licznych misji. 

Przyszedł czas pożegnania z pilotami i samolotem. Kamil otrzymał obietnicę, że już na wiosnę odbędzie swój pierwszy (tym razem podniebny) lot. 

Wracamy do Sztabu 2 korpusu. Na Kamila czeka już telewizja. Niczym nie speszony chłopak wędruje na równi z panem generałem do jego gabinetu. 

Na zakończenie pana gen. Gruszka wręcz Kamilowi niebieski beret wojsk ONZ, flagi generalskie z miejsc, w których służył ( w tym Irak i Bośnia), otrzymuje także liczne albumy o wojsku i samolotach, zestaw prawdziwego pilota ( kompas, nóż, latarka). 

Od nas marzyciel dostał certyfikat wzięcia udziału w akcji pod kryptonimem "KAMIL". 

Jeszcze kilka rozmów z dziennikarzami, pamiątkowe zdjęcia z panem Generałem i panem Pułkownikiem i kończy się wojskowy etap marzenia. 

Po tych mile spędzonych godzinach, czas wracać. 

Przed powrotem Kamil wraz z rodzicami został ugoszczony przez Restaurację "Pod Różą" na ulicy Floriańskiej. 

Najważniejsze, że Kamil był szczęśliwy- było to widać w jego oczach. Spełniło się jego marzenie. Mamy nadzieje, że teraz spełni się jeszcze jedno- chłopiec wyzdrowieje. 

Lucynka, Marta, Beata, Piotr i Wojtek 

Serdeczne podziękowania za organizację marzenia składamy: 
- Szefowi Sztabu 2 Korpusu Zmechanizowanego w Krakowie, Panu Generałowi brygady Edwardowi Gruszce, 
- Panu pułkownikowi Piotrowi Jaroszowi, 
- Dowództwo i pilotom 13-stej Eskadry z Krakowa-Balic, 
- Dyrekcji i pracownikom Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie, 
- Właścicielom i Pani menedżer restauracji "Pod Różą" w Krakowie, 
- I wszystkim którzy przyczynili się do realizacji marzenia naszego "małego pilota",