Moim marzeniem jest:

Rower z Zygzakiem McQueenem

Wiktor, 3 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Trójmiasto

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2011-05-28

W sobotnie południe umówiliśmy się z Ewą i Tomkiem na wizytę u 3 letniego Wiktora. Przed domem powitała nas mama chłopca i pies. Marzyciel trochę się zawstydził, wziął tylko balonik i nie chciał nawet zobaczyć, co dla niego przynieśliśmy. Gdy poczuł się trochę bezpieczniej na kolanach mamy, zabraliśmy się za rozpakowanie lodołamacza. Zaczęliśmy od książki, która zawierała 3 różne modele samochodu do złożenia. Wtedy to Wiktor chętnie zszedł z kolan mamy i ochoczo zaczął pomagać mi składać pierwszy samochód. Do odpakowania drugiego pudełka nie trzeba było namawiać chłopca. Zaraz poszedł po nożyczki, kazał wyjąć mi rzeczy z pudełka a sam zabrał się za rozkładanie maty z planem lotniska. Składanie portu lotniczego nie było takie proste i wymagało wspólnej pracy mojej, Ewy a także taty Wiktora. Kiedy wszystko było już złożone Marzyciel przyniósł swoje samochody i zaczęła się zabawa. Samoloty, helikoptery, koparka i inne samochody zaczęły parkować, jeździć i latać po całej lotniczej macie. Ta zabawa tak je zmęczyła, że chłopiec musiał położyć ich wszystkich spać, a my musieliśmy rozmawiać szeptem, by ich nie obudzić. W tym czasie wróciliśmy do naszej książki z modelami. Zmienianie kół to nie była taka łatwa sprawa. Wiktor jak większość dzieci w jego wieku przechodzi przez fazę zadawania mnóstwa pytań. A po co? Dlaczego? Jaki? Gdzie? Tutaj trzeba było wykazać się kreatywnością.
Kiedy wszystkie pojazdy już się obudziły mogłam podpytać rodziców Marzyciela czym obecnie interesuje się Wiktor. Gdy padła odpowiedź „Zygzak McQueen”, chłopiec powiedział z wyrzutem „Nie przyniosłaś mi Zygzaka”, „Ja kocham Zygzaka”. Tak więc oto zaczęła się cała historia miłości Wiktora do Zygzaka. Dowiedzieliśmy się, że uwielbia wszystko z tymże bohaterem, nawet serki topione wybiera z wizerunkiem swojego ulubieńca.
Po tych wyznaniach udało nam się namówić Marzyciela, by pokazał nam swój dziecięcy quad. Wiktor ochoczo wjechał do pokoju, ale szybko przesiadł się na swój dziecięcy rowerek. Wtedy to zaczęła się gonitwa. Niestety zostałam trzy razy rozjechana przez tego rowerzystę. Kiedy pozbierałam się z podłogi, zapytałam Wiktora, czy nie chciał by nowego roweru. Chłopiec inteligentnie stwierdził, że „Przydał by mi się”. Dlatego taką mamy umowę z chłopcem. Gdy spotkamy się ponownie, przyjadę do niego z rowerem z Zygzakiem. Mam przywieść też Złomka bo Zygzakowi samemu będzie smutno.

Bardzo cieszymy się, że mogliśmy poznać tak przesympatycznego, rozgadanego i bystrego chłopca. Nie możemy doczekać się już następnego spotkania!

 

spełnienie marzenia

2011-06-22

22 czerwca pojechałyśmy z Izą do Rumi, by spełnic marzenie Wiktora. Zgodnie z umową przywiozłam mu rower z Zygzakiem oraz małego Zygzaka z cukierkami.

Początkowo marzyciel bardzo się zawstydził, wziął ode mnie tylko mały samochodzik. Kiedy pokazałyśmy mu z Izą dwa wielkie, zielone pudła był mało przekonany, by zabrac się za ich odpakowywanie. W zawiązku z tym Iza zabrała się powoli do dzieła. Zaczęliśmy od mniejszej paczuszki. W niej to ukrył się kask i ochraniacze (obowiązkowo z Zygzakiem).

Wtedy to dotarliśmy do części finałowej czyli rozpakowania dużego pudła. Tutaj nie obyło się bez pomocy taty Wiktora, który wspaniale sprawdził się w tej roli. Miał ze sobą wszystkie niezbędne nam narzędzia. Z pomocą Wiktora składanie rowerka poszło nam ekspresowo.

Gotowy rower potrzebował jeszcze tylko jazdy próbnej. Marzyciel troszkę obawiał się tego poważnego zadania. Wyszliśmy na podwórko i tam dzielnie pod kierunkiem Izy Wiktor wykonał kilka okrążeń. Zgodził się nawet, by założyc zygzakowy kask.

Po krótkiej jeździe dzielnie wprowadził rower do domu i zaparkował. Nam nie pozostało nic innego jak pożegnac się z marzycielem i jego rodzicami oraz życzyc wielu udanych wycieczek rowerowych.