Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Włoch

Eryk, 17 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Gorzów Wielkopolski

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2011-12-03

 

Dzisiejszy dzień mimo, że sobota - dzień lenistwa zapowiadał nam się pracowicie. Naszą misją było odkryć marzenie 17-letniego Eryka. Jako jedyni w tym dniu pracusie - wolontariusze naszego oddziału wyruszyliśmy w kierunku Kostrzyna. Na miejsce dotarliśmy bez żadnych problemów, gdzie czekała na nas niecierpliwy Eryk i jego cała rodzinka. Marzyciel od razu zabrał się do pracy, był konkretny i po chwili ujawnił nam swoje marzenie. Włochy - tam chciałby trochę poleniuchować, zwiedzać i poznać zakątki innego świata, a przede wszystkim zobaczyć piękną Wenecję. Eryk konkretnie i tak urokliwie opowiadał o swoim marzeniu, że sami chcielibyśmy tam być choć na chwilkę. Niestety czas płynął nieubłaganie, a my musieliśmy pożegnać się z Erykiem, ale mamy nadzieje, że nie na długo!!! Przed nami nie lada zadanie, dlatego prędko zabieramy się do pracy, a wiemy, że Eryk jeśli uwierzy w swoje marzenia to na pewno wygra walkę z chorobą!

Relacja wolontariusz

Jeśli chcesz pomóc w realizacji marzenia prosimy o kontakt:

monika.piaskowska@mammarzenie.org

tel. 515 199 630

 

spełnienie marzenia

2012-09-01

A więc nadszedł ten oczekiwany z niecierpliwością dzień! Pierwszy września zawsze kojarzy nam się z rozpoczynającym się rokiem szkolnym, jednak dla Eryka tegoroczna data pierwszego września oznaczała upragniony wyjazd do Włoch. Pokonaliśmy daleką i długą trasę aby spełniło się marzenie Eryka, jednak było to niczym w porównaniu z tym co nas czekało na miejscu.

Wycieczkę zaczęliśmy od zwiedzania San Marino, państwa-miasta znajdującego się na terenie Włoch. Po przejściu trasą turystyczną najstarszej na świecie republiki wyruszyliśmy dalej, do hotelu nad morzem Adriatyckim, w którym mieliśmy okazję pomoczyć nogi czy się wykąpać.

Następnego dnia przejechaliśmy do Asyżu, średniowiecznego miasta, które rozsławił święty Franciszek, założyciel najliczniejszego na świecie zakonu. Obejrzeliśmy tam Bazylikę św. Franciszka i kościół św. Klary, po czym pojechaliśmy do kolejnego hotelu w okolicach Rzymu, w małej turystycznej miejscowości Fiuggi.

Kolejny dzień był bardzo męczący, ponieważ wizytowaliśmy Rzym i Watykan, gdzie czekało nas wiele atrakcji. Zaczęliśmy od spaceru obok Koloseum, Forum Romanum, Kapitolu i dalej przez plac Wenecki, Piazza Navona, plac Hiszpański do Fontanny di Trevi, gdzie wrzuciliśmy monety, które mają sprawić, że powrócimy w tamto miejsce, a czy tak się stanie-zobaczymy. :) Następnie obejrzeliśmy Panteon - wspaniale zachowaną antyczną budowlę, świątynię wszystkich bogów. Stamtąd przeszliśmy do Watykanu do Bazyliki św. Piotra. Niestety tego dnia pogoda nam nie sprzyjała, deszcz nie dawał nam spokoju i zmusił nas do zakupienia parasolek oraz płaszczy przeciwdeszczowych, które nas uchroniły od zmoknięcia. Udało nam się jednak pomimo złej pogody przetrwać ten dzień i kiedy dotarliśmy do hotelu szybko poszliśmy spać.

Nazajutrz również byliśmy w Rzymie i Watykanie, ale tym razem mieliśmy więcej czasu wolnego, który spędziliśmy bardzo miło i korzystając z okazji spróbowaliśmy lodów włoskich, które wszystkim bardzo smakowały, a szczególnie naszemu Marzycielowi. Po tym słodkim lenistwie wyruszyliśmy w drogę na Monte Cassino - miejsce heroicznych walk wojsk polskich w czasie II wojny światowej. Tam chwila zadumy i złożenie grupowego wieńca na cmentarzu wojskowym, wizyta w multimedialnym muzeum historii Monte Cassino, a także w opactwie benedyktynów, które kilkakrotnie zniszczone, zostało ostatecznie odbudowane po II wojnie światowej. Pod koniec dnia powróciliśmy na obiadokolację do hotelu.

Dzień szósty spędziliśmy we Florencji - stolicy Toskanii, w której to Eryk zdecydował się odpuścić zwiedzanie grupowe, które było zbyt męczące. Tak więc sami zorganizowaliśmy sobie dzień i spacerowaliśmy swobodnie wąskimi uliczkami po pięknej Florencji, po czym zrobiliśmy sobie przerwę w tamtejszej lodziarni, która dorównała tej w Rzymie. :) W ostatni dzień przemęczenie sprawiło, że Eryk gorzej się poczuł, jednak ostatecznie zdecydował, że nie odpuści zwiedzania Wenecji, czego nie żałował. :) Miasto to zrobiło na nas największe wrażenie. Położone na archipelagu małych wysepek, otoczone cichymi wodami laguny tworzy przepiękny pejzaż, który był inspiracją dla wielu artystów. Plac św. Marka-uznany przez Napoleona najpiękniejszym salonem Europy również nas zachwycił. Na pewno będzie on dla nas niezapomnianym miejscem również przez gołębie, które karmiliśmy i które siadały nam na rękach czy nawet głowach! :) Spotkaliśmy tam także wyjątkowe, kolorowe gołębie (między innymi był różowy, niebieski i zielony). Poza tym mieliśmy okazję podziwiać gondole, na przepłynięcie którymi niestety nie było nas stać. Na koniec z mamą nie zmarnowałyśmy czasu i spędziłyśmy go łapiąc ostatnie promienie włoskiego słońca, podczas gdy Eryk z Mateuszem odpoczywali spokojnie w cieniu. :) Powrót do domu przebiegł spokojnie i szczęśliwie, a nawet był krótszy niż przyjazd do Włoch pierwszego dnia. :) Najważniejsze, że marzenie Eryka się spełniło i był on bardzo zadowolony z podróży, tylko jak powiedział było trochę za dużo zwiedzania, ale daliśmy radę! :)