Moim marzeniem jest:

Disneyland

Bartek, 5 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2011-09-19

Pod koniec września udaliśmy się na pierwsze spotkanie z 5-letnim Bartkiem.  Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Baretek razem z tatą czekali na dworze, żeby nas przywitać. Wkrótce poznaliśmy resztę rodziny Bartka – mamę, Jego młodszego braciszka oraz przezabawnego kameleona.

 

Bartek zaprosił nas do swojego pokoju, aby pokazać ulubione zabawki. Półki przepełnione były grami i książkami, a wszystko świadczyło o wszechstronnych zainteresowaniach chłopca. Chętnie pokazywał nam swoje kolekcje i opowiadał historie z bajek. Zrobił na nas ogromne wrażenie przede wszystkim ze względu na dojrzały sposób wypowiadania. 

 

Bartek był bardzo przejęty naszą wizytą, nie mógł się doczekać, aby nam opowiedzieć o swoim największym marzeniu.
Wręczyliśmy Marzycielowi klocki Lego i poprosiliśmy, aby narysował trzy marzenia. Z początku niepewny, czy zdoła przelać marzenia na papier, narysował Wyjazd z rodzina do Disneylandu w Paryżu, aby poznać myszkę Mickey i Jego przyjaciół.

 

Cieszymy się bardzo, że mieliśmy okazje poznać Bartka i Jego rodzinę.  Bartek wyznaczył nam cel, jakim jest wyjazd do Disneylandu, wiec my ruszamy teraz do boju, aby ten cel osiągnąć. 

 

spełnienie marzenia

2013-05-27

W dniach od 24-27 maja 2013 mogliśmy, po dwóch latach oczekiwania, zrealizować  marzenie Bartka: Wyjazd do Disneylandu. Bartuś to 7letni drobny, wrażliwy i bardzo elokwentny chłopczyk. Łatwo nawiązuje kontakt. Jest bardzo ciekawy świata i zadaje wiele pytań. Słucha uważnie, a o przerwaną  opowieść upomina się konsekwentnie. Już w hotelu po otrzymaniu mapki parków usiadł czyniąc plany, co w pierwszym rzędzie chciałby zobaczyć, przeżyć. Planował strategicznie i logicznie.

 

Zainteresowania miał iście chłopięce: Discovery land, dużo odkryć, techniki samochodów, no i najchętniej Road coaster. Z tym najtrudniej, bo nie mając  140 cm wzrostu, mógł skorzystać tylko z jednej takiej okazji. Zbliżając się do wejścia głównego pierwszego dnia Bartek mocno ściskał mi rękę. Gugugu, kwakwakwa powtarzał z emocji nie wierząc, że ten bajkowy świat zbliża się naprawdę.

 

Emocji, wrażeń i pozytywnych bodźców dostarczała każda godzina i było ich co niemiara. Pierwszego dnia, stopniując emocje weszliśmy do Krainy Fantazji. Tam czekały na nas samoloty, filiżanki herbaciane, labirynt Alicji z krainy czarów, latający słoń Dumbo, latający dywan Alladyna i lot  Piotrusia Pana, wiele innych kolorowych ruszających się, latających i wirujących  atrakcji. To wszystko wywoływało zawrót głowy. Tyle kolorów, tyle bohaterów świata bajek. A tych Bartek świetnie znał.

 

W kolejkach, które są  w parkach nieodłączną częścią  życia w Disneylandzie, Bartek przeprowadzał quiz na temat znajomości losów bohaterów bajek disneyowskich. Wygrywał. Był nie do pobicia. Kiedy natknęliśmy się na Alvina i wiewiórki, kiedy spotkał Donalda i Daisy, kiedy zdjęcie zrobił sobie z Chipem i Dayle, a na drodze stanął mu żywy Goofy i Pluto, był w siódmym niebie. Wierzył, że jest w innym  świecie, świecie dobrym kolorowym, gdzie wszystko dobrze się kończy.

 

Następny dzień dostarczył jeszcze większych emocji. To dzień dla prawdziwych mężczyzn. Zaczęliśmy od odwiedzenia Buzza Astrala, można było strzelać do celu będąc  w ruchu i Bartek zdobył prawie 3tys punktów. Chciał tę  drogę powtórzyć. Bardzo mu się  podobało. Jak to zrobić, kiedy czeka jeszcze tak wiele niepoznanych atrakcji. Przed nami byli Piraci z Caraibów, Space Mountain i galaktyczny Bus z podróżą do gwiazd.

 

Te dwa dni intensywnych kroków śladami bohaterów bajek dineyowskich wyczerpały naszego bohatera fizycznie, ale niezmiernie wzmocniły jego witalne siły, czemu Bartek dawał dowód w ciągłych nieustających relacjach, pytaniach i nieustajacej chęci doświadczania nowych wrażeń. Swoimi reakcjami, radością i spontanicznością dostarczył nam niezapomnianych chwil.