Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Disneylandu

Szymon, 4 lata

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Jose Castello

pierwsze spotkanie

2012-04-29

W pochmurne, deszczowe popołudnie wybrałyśmy się do naszego nowego Marzyciela. Szymon postanowił przespać tak ponury dzień, przez co musiałyśmy poczekać, aby nasz misiu wybudzi się ze snu...

 

Początki rozmowy nie były łatwe, ale w pokonaniu trudności pomógł nam niezastąpiony „lodołamacz” w postaci klocków Lego. Chłopczyk rozpoczął od nieśmiałych uśmiechów, które doprowadziły do nieprzerwanych rozmów. Budowaliśmy razem domek, drzewa, samochody... i tutaj na chwilę się zatrzymamy, ponieważ Szymon jest fascynatem samochodów. Opowiadał o samochodzie Taty, którym uwielbia podróżować, o ulubionych kolorach samochodów... jednak do łez doprowadziła nas stworzona przez Chłopca nazwa pewnego modelu samochodu. Otóż po zbudowaniu z klocków samochodu, zapytałyśmy jak nazywa się taki samochód, a Szymonek bardzo pewnym głosem odpowiedział, że to „samochód na słońce”. Oczywiście chodziło o kabriolet! Fantazja i wyobraźnia dziecka jest bezcenna.

 

Po znudzeniu się klockami Lego nadszedł czas na zabawy, przepychanki, łaskotanie... Wizerunek nieśmiałego, zaspanego Szymonka legł w gruzach... Chłopiec nabrał tyle energii, że cały oddział słyszał śmiejącego się i biegającego naszego Marzyciela...

 

Ciężko było przerwać ten nastrój i porozmawiać o marzeniu... Dlatego cichutko wymknęłyśmy się ze szpitalnego korytarza, aby powrócić za kilka dni w celu ustalenia marzenia Szymka...

 

Czekajcie na kolejną relację, bo z pewnością Szymon zaskoczy nas swoją pomysłowością!

 

spotkanie

2012-11-25

Nadszedł długo wyczekiwany dzień drugiego spotkania z naszym Marzycielem. W sobotnie popołudnie wybrałam się do domu naszego Szymonka.

 

Chłopiec uśmiechem przywitał mnie u progu drzwi. Wizyta miała zupełnie inne oblicze niż w szpitalu. Szymon pokazywał mi wszystkie swoje zabawki, których miał nie mało. Wszystkie kojarzyłam z filmów Disneya, ale miałam olbrzymi kłopot ze zgadywaniem nazw postaci bajkowych, czego absolutnie nie mogę powiedzieć o naszym Marzycielu. Szymon bez chwili zastanowienia zapoznawał mnie z coraz to ciekawszymi bohaterami. Czasami musiał chwilkę odpocząć, bo opowieści nie miały końca i to on był osobą, która była najbardziej była w nie zaangażowana.

 

Moje przeczucie podpowiadało mi już, że marzenie musi być związane właśnie z tym zainteresowaniem. Nie myliłam się! Szymon po pokazaniu mi swojej kolekcji bajek Disneya, nieśmiało powiedział, że Jego największym marzeniem jest Wyjazd z całą Rodziną do Disneylandu! Chciałby zobaczyć tam postaci ze swoich ukochanych bajek i samemu poczuć się jak w bajce.

 

Po spałaszowaniu pysznych łakoci przygotowanych przez mamę, po odbyciu bajkowej podróży w marzeniach Szymonka, Chłopiec zmęczony już wizytą przytulił się do poduszki i odpłyną w zimowy sen. Szymonku, śpij i śnij o swym marzeniu.

 

Niech czas szybko minie, a z pewnością przywita Cię kolorowa rzeczywistość Disneylandu!

 

spełnienie marzenia

2013-06-17

14 czerwca spotkałam się na lotnisku z moim Marzycielem i Jego Rodziną. To był dzień, w którym zaczęło spełniać się największe marzenie Szymona. Nasz Marzyciel nie mógł się doczekać, kiedy będziemy na miejscu i co chwilę pytał "kiedy lecimy, kiedy lecimy?".

 

Nim się obejrzeliśmy siedzieliśmy już na pokładzie samolotu. Podróż minęła dość szybko. Po dotarciu do hotelu, rozpakowaniu walizek i zwiedzeniu okolicy udaliśmy się na kolację. Omówiliśmy w skrócie plan jutrzejszego dnia i czym prędzej poszliśmy spać, aby zebrać jak najwięcej sił na kolejny, jak się potem okazało pełen wrażeń, dzień.

 

Kolejny dzień rozpoczął się śniadaniem w hotelowej restauracji. Tuż po nim spakowaliśmy plecaki i ruszyliśmy na podbój Disneylandu. Na szczęście udało nam się ominąć długie kolejki do kas i zanim się obejrzeliśmy przekroczyliśmy próg Disneylandu i zabraliśmy się do korzystania z jego uroków. Mnóstwo kolejek, rollercoasterów, cała masa postaci z bajek - Szymon nie mógł oderwać oczu od tego bajkowego świata. Najbardziej spodobał mu się lot samolotem, kraina Buzza, symulator lotów Star Wars i samochody. Dzięki specjalnej karcie nie musieliśmy stać w gigantycznych kolejkach, dzięki czemu Szymon wraz z siostrą mogli do woli korzystać to z jednej, to z drugiej atrakcji. Ale nie ukrywam, że i dla nas - dorosłych, były to nie lada atrakcje. Późnym popołudniem, posililiśmy się obiadem, który dał nam (a przede wszystkim Szymonkowi) siłę do biegania po Disneylandzie i korzystania z atrakcji aż do 23:00! Zmęczeni, ale szczęśliwi wróciliśmy do hotelu specjalnym bezpłatnym autobusem celem zregenerowania sił przed dniem kolejnym.

 

Trzeci dzień postanowiliśmy rozpocząć od zwiedzania Parku Walt Disney Studios, gdyż zamykają go wcześniej niż Park Disneyland. Rozpoczęło się niewinnie od kolejki na latającym dywanie, by już za chwilę przeżyć coś ekstremalnego - prawdziwy rollercoaster. Kręciliśmy się w ciemnym tunelu do góry nogami, bokiem, nie wiedząc gdzie się znajdujemy i co nas czeka za chwilę. Niezapomniane przeżycie. Takich atrakcji w Walt Disney Studios było kilka - przeżyliśmy "spadającą windę" i obejrzeliśmy prawdziwą scenę akcji - płonącą cysternę. Sceny jak w filmie! Po tak mocnych przeżyciach postanowiliśmy ochłonąć i wybraliśmy się na lody. Po obejrzeniu wszystkich atrakcji wróciliśmy do Parku Disneyland, w którym były ulubione atrakcje naszego Marzyciela. Zabawy nie było końca. Niestety, czas gonił nieubłaganie i zanim się obejrzeliśmy zrobiło się ciemno i musieliśmy wracać do hotelu - kolejnego dnia mieliśmy poranny lot powrotny do Polski. Przed snem opowiadaliśmy sobie jeszcze co przeżyliśmy przez te 2 cudowne dni, jakie atrakcje były najfajniejsze, które były najbardziej zaskakujące.

 

I tak oto nasz wyjazd dobiegał końca. Kolejnego dnia obudziliśmy się tuż po godzinie 6:00 i z małymi przygodami po drodze dojechaliśmy na lotnisko, żeby odbyć powrotną podróż do Polski. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy, ale na szczęście zostają wspomnienia.

 

Z całego serca dziękuję osobie, dzięki której mogłam widzieć, jak spełnia się największe marzenie Szymonka – Panu Jose Castello. 

 

Dziękuję również Monice i Magdzie, które pomogły zorganizować wyjazd.


Bardzo dziękuję za uśmiech, który widziałam codziennie, za okrzyki radości i możliwość przeżycia dwóch niezapomnianych dni w krainie bajki z naszym cudownym Marzycielem i jego bliskimi. Marzenia się spełniają! Miałam na to mnóstwo dowodów.