Moim marzeniem jest:

Wyjazd do krainy bohaterów bajki "Tomek i przyjaciele"

Bartosz, 3 lata

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2012-08-01


„Jedzie pociąg z daleka
na problemy nie czeka
a konduktor łaskawy
daje słodkie potrawy.

Pierwszy wagon pełen słońca
drugi pełen marzeń
jedzie, jedzie tak bez końca
wprost do wyobrażeń.
(…)”

Dzisiaj poznaliśmy trzyletniego Bartosza – miłośnika pociągów. Mając przed pierwszym spotkaniem taką informację o chłopcu, w roli lodołamacza postanowiliśmy obsadzić zestaw torów z lokomotywą z bajki „Tomek i Przyjaciele”. Jeśli mieliśmy jakieś wątpliwości co do tego, czy lodołamacz jest trafiony, zostały rozwiane, kiedy maluch na widok pudełka radośnie zawołał: „Tego właśnie potrzebowałem!” : )

Lokomotywa o imieniu Tobik dołączyła do kolekcji Bartosza, a my odetchnęliśmy z ulgą na wiadomość, że takiego zestawu chłopiec jeszcze nie ma. Szybko mieliśmy okazję się przekonać, że nowa lokomotywa nie będzie osamotniona – Bartosz co jakiś czas opuszczał nas, wychodząc do sąsiedniego pokoju i wracał z nową zabawką. Składając tory i później, bawiąc się z Bartoszkiem, chcieliśmy się dowiedzieć czym najbardziej się interesuje. Choć, jak powiedziała nam jego mama, łatwiej byłoby wymienić rzeczy, którymi się nie interesuje, to zdecydowanie na pierwszym miejscu znalazły się pociągi. Ulubione zabawki? – wszelakie tory. Ulubiona bajka? – ta o pracowitych lokomotywach „Tomek i przyjaciele”. Chłopiec uwielbia również obserwować prawdziwe, przejeżdżające niedaleko domu babci, wielkie pociągi, pełne ludzi, naśladując dźwięk ich gwizdka. Jednak chociaż Bartosz mógłby się zastanowić nad prowadzeniem prawdziwego pociągu (pod warunkiem, że byłby czerwony lub niebieski!), to na razie zdecydowanie woli być maszynistą swojego małego pociągu.

Kiedy nasza wizyta dobiegała końca i zaczęliśmy się żegnać, Bartosz posmutniał. Myślał, że ruszamy w dalszą drogę pociągiem, a on „też chce na pociąg”. Dopiero zapewnienia, że podróżujemy samochodem, obietnica ponownych odwiedzin i przybicie mocnych „piątek” poprawiło maluchowi humor.

Dowiedzieliśmy się co Bartosz lubi najbardziej, co sprawia mu najwięcej przyjemności, jednak na sformułowanie największego marzenia potrzeba jeszcze czasu, więc nie pozostaje nam nic innego jak liczyć na szybkie ponowne spotkanie i poznanie marzenia chłopca.

spotkanie

2012-09-16

Drugie spotkanie z naszym miłośnikiem pociągów przebiegło w iście kolejowej atmosferze. Lokomotywy mknęły po torach w przerwach między licznymi wykolejeniami ;) Podczas zabawy udało nam się poznać marzenie Bartusia. Chłopiec chciałby pojechać tam, gdzie można spotkać postaci z jego ulubionej bajki „Tomek i przyjaciele”, do Thomas Land w Wielkiej Brytanii. http://www.draytonmanor.co.uk/thomas-land.php

 

Thomas Land jest częścią większego parku rozrywki - Drayton Manor. Kraina Tomka lokomotywy i jego przyjaciół to miejsce, w którym na Bartka czeka mnóstwo atrakcji, takich jak ogromny plac zabaw, latanie helikopterem Haroldem i samolotem Jarkiem, ale przede wszystkim przejażdżka wagonikami, ciągniętymi przez uśmiechniętą, niebieską lokomotywę parową – Tomka we własnej osobie.

 

Bartuś już nie może się doczekać spotkania ze swoimi ulubieńcami, więc za przykładem pracowitych lokomotyw zabieramy się do dzieła… i życzymy Bartusiowi, żeby jego marzenie szybko się spełniło! :)

spełnienie marzenia

2013-04-28

Dzień 0 – środa
„Lecimy!”
Bartoszek, z głową pełną marzeń, zaczął swoją podróż na lotnisku w Katowicach. Choć sen zmorzył go tuż przed wejściem do samolotu, przebudzony dzielnie walczył ze zmęczeniem i wydobył z siebie okrzyk „lecimy!”, czego pan pilot nie mógł zignorować, więc posłusznie zabrał nas do Anglii. Sen odłożony na później nie czekał długo i chwilę po starcie dopadł Bartka. Dla śniących czas płynie inaczej – po wylądowaniu chłopiec radośnie stwierdził: „Ale szybko przylecieliśmy do tej Anglii. Co za ekspres!”. Na miejscu spotkaliśmy się z Arkiem, który zawiózł nas do domu, gdzie już czekała na nas Ewa. Po ciepłym, herbatkowym powitaniu padliśmy do łóżek, żeby zebrać siły na spełnienie marzenia – …już jutro!


Dzień 1 – czwartek
„Jestem szczęśliwy! Jadę do Tomka!”
Czwartkowe śniadanie jemy przy radosnych pokrzykiwaniach Bartka: „Do Tomka!”. Udaje nam się dokończyć posiłek, dzięki zapewnieniom, że rano została przeprowadzona rozmowa telefoniczna z Tomkiem i pracowita lokomotywa już na nas czeka ; )
Ruszamy do Birmingham, gdzie znajduje się Drayton Manor Park, a po przekroczeniu jego bramy zmierzamy prosto do krainy Tomka i jego przyjaciół! To miejsce znane i lubiane przez wszystkie dzieci. Znajdujemy tu kolorowe, wesołe lokomotywy, pracowite wagony, Jarka – samolot i dzielnego Harolda – helikopter. Na powitanie wychodzi nam Gruby Zawiadowca ze swoją świtą. Wszyscy czekali na przyjazd Bartka. Kilka pamiątkowych zdjęć i książeczka od Grubego Zawiadowcy z jego podpisem …i wtem słyszymy z oddali cichy stukot lokomotywy sunącej po torach. Szybki rzut okiem na koniec torów wystarczy, by z daleka rozpoznać uśmiechniętą buzię Tomka. To on we własnej postaci zmierzał na spotkanie z Bartoszkiem! Nasz mały Marzyciel z wielkim przejęciem czekał na swoją ukochaną lokomotywę. Kiedy już Tomek podjechał dostatecznie blisko, usłyszał jak Bartoszek cichutko mówi: „Cześć Tomku. Kocham cię bardzo!”.
W krainie Tomka wszyscy bohaterowie ciężko pracują i świetnie się bawią. Tym razem i my możemy pobawić się razem z nimi. Wiele się tu dzieje. Na początek zabieramy się w drogę jednym z wagoników ciągniętych przez samego Tomka. Po drodze mijamy strusie i inne zwierzęta mieszkające w małym ZOO. Dalej podziwiamy wielką makietę z pociągami, oraz czeka nas jazda samochodzikami, lot helikopterem Haroldem, samolotem Jarkiem, przerwa na lodowe przekąski/umorusanie buzi (niepotrzebne skreślić), przejażdżka pociągiem ciągniętym przez pracowitą lokomotywę Emilkę, szalona jazda z górki wagonikami i stateczna przejażdżka starym pociągiem parowym oraz żeglowanie na fali w pirackiej łódce. Oglądamy popisy małp – akrobatek, a Bartek robi pamiątkowe zdjęcie tygrysowi. Zahaczamy jeszcze o plac zabaw i park dinozaurów, żeby po kilku godzinach spędzonych w parku ze zdziwieniem zauważyć jak szybko minął nam czas. Bartek wykorzystuje resztki energii na harce w tomkowym figloraju, a my na poderwanie się z tamtejszych, niezwykle wygodnych kanap ; ) Jeszcze tylko zakup upominków – pociągów, a jakże! – i czas pożegnać się z Tomkiem …Do zobaczenia!
Po tak spędzonym dniu wystarczy chwila w szumie jadącego auta, by zobaczyć przytulonego do mamy Bartka w krainie snów, …choć przecież dzisiaj Bartek w krainie swoich snów spędził cały dzień : )


Dzień 2 – piątek
„Staaare autobusy …i pociągi!”
Po wczorajszym dniu pełnym wrażeń, dzisiaj szukamy przygód w Yorku. Czeka tam na nas powrót do przeszłości w Narodowym Muzeum Kolejnictwa. Nie trzeba być miłośnikiem pociągów jak Bartuś, żeby zachwycić się pięknymi, starymi pociągami. Niektóre z nich są tak gościnne, że pozwalają nam zwiedzić się od środka. Możemy podziwiać także dawne wyposażenie składów, które w najmniejszym stopniu nie przypomina współczesnego – toaletka w pociągu? – marzenia! W Railway Museum oprócz buchających parą lokomotyw można spotkać także nowoczesne, szybkie pociągi, a nawet doświadczyć wirtualnej kolejowej jazdy w symulatorze. Na koniec wycieczki coś specjalnie dla najmłodszych – przejażdżka małym pociągiem na świeżym powietrzu.
Po wyjściu z muzeum idziemy na miasto. Towarzyszy nam piosenka śpiewana przez Bartka, o tekście: „staaare autobusy! …i pociągi!” rozbudowywana przez wstawki wujka Arka o wszystkich innych starych maszynach i środkach lokomocji. Wspaniała piosenka – uwierzcie ;) Spacerujemy tak, starymi uliczkami Yorku, prowadzącymi nas do katedry (największej średniowiecznej w Anglii) dominującej nad miastem. Gotycka budowla prezentuje się wspaniale.
Po spacerze czas ruszać w drogę do Doncaster. Tam czeka na nas pyszny obiad, w licznym gronie przyjaciół Toli – właścicielki restauracji serwującej polskie dania. Poznajemy wesołą gromadkę dzieci: Nicoll, Klaudiusza, Doriana, Oliwera i Kubusia oraz ich mamy: Kingę, Monikę i Kasię, która z okazji wizyty Bartoszka przygotowała tort z podobizną lokomotywy Tomka (palce lizać!). A to zaledwie wstęp do licznych atrakcji czekających na Bartka, gdyż zostaje on obdarowany przez ciocie wieloma bajecznymi prezentami, co spotyka się z jego radością i komentarzem, po ochłonięciu: „… aż dostałem zawału od tych wszystkich zabawek!...”. Dzięki masce i innym akcesoriom Bartuś staje się prawdziwym Pająkiem – Spider-Manem. Ciocia Tola z powodzeniem, oprócz restauracji, mogłaby prowadzić przedszkole – pewnie niejeden gość tego dnia, zastanawiał się po wejściu, czy dobrze trafił, widząc naszą rozbrykaną, wesołą gromadkę. Trzeba tu wspomnieć, że dzieci bawiły się pod czujnym okiem wujka Arka, któremu opiekuńczość i wyobraźnia podpowiadały możliwe scenariusze zakończenia tych zabaw – taki wujek to skarb! ; )


Dzień 3 – sobota
„Dzisiaj jestem piratem!”
Kolejny dzień spędzamy w Birmingham. W fabryce Cadbury World dowiadujemy się jak powstaje czekolada. Z buzią umorusaną tym pysznym smakołykiem Bartuś wita się z czekoladowym pieskiem, a wybierając się w podróż wagonikami obserwuje wybryki zabawnych Czekoladowych Fasolek. Dwie z nich zabieramy ze sobą z czekoladowego sklepu. To nie koniec atrakcji na dzisiaj – przed nami jeszcze wyprawa w podmorski świat National Sea Life Centre. Rekiny Bartusiowi niestraszne, za to chłopiec stwierdza, że przy przepływającej nad naszymi głowami rybie młot źle się czuje… uciekamy więc stamtąd do miłych koników morskich! Weszliśmy do oceanarium z Bartkiem, …a wychodzimy z prawdziwym piratem uzbrojonym w (piankowy na szczęście) miecz! Po kolejnym emocjonującym dniu siły regenerujemy u Michaliny, która zaprosiła nas na obiadokolację. Jej zaangażowanie kulinarne przerasta niestety nasze możliwości, choć wszystko jest takie pyszne! Bartek czuje się świetnie w towarzystwie córek Michaliny – Vanesy oraz Anastazji i wcale niespieszno mu do domu.


Dzień 4 – niedziela Czy leci z nami Spider-Man?
Ostatniego dnia naszego pobytu w Anglii wybieramy się na spacer do parku – zobaczyć uroczy zamek Elvaston Castle i pobawić się w pięknym ogrodzie, jakby wprost wyjętym z „Alicji w Krainie Czarów”. Następnie udajemy się do Matlock. Tam czeka nas ryba z frytkami i spacer po mieście (gdzie akurat odbywa się zjazd motocyklistów) oraz wizyta w magicznym miasteczku tramwajowym. Uroku tych starych maszyn nie zrozumie ten, kto nigdy nie miał okazji się nimi przejechać. Pan konduktor z brzdękiem dzwonka kasuje nam bilety i pozwala na podróż w czasie. Po powrocie do XXI wieku jedziemy do Doncaster, na spotkanie z panem Maciejem i jego znajomymi, których połączyła pasja budowania makiet z pociągami, którą to pasją chcą podzielić się z naszym małym Marzycielem. Po tej miłej wizycie bart pana Macieja - pan Marek, czeka na nas z obiadem w swojej restauracji – The City. W gościnie u pana Marka wszyscy czujemy się traktowani niczym goście honorowi. Jakby tego było mało, Bartoszek zostaje obdarowany przez obu panów wspaniałymi podarunkami. Po wyjściu z restauracji pozostaje nam w Anglii jeszcze tylko jedno spotkanie – za to z samym Robin Hoodem!
Z lotniska właśnie jego imienia czekał nas wylot do Polski. Pożegnaniom nie było końca… Przy odprawie pan celnik zidentyfikował poprawnie naszego bohatera jako Spider-Mana i odlecieliśmy zostawiając za sobą Anglię i wszystkich wspaniałych ludzi, których tam poznaliśmy. Za to z głowami pełnymi cudnych wspomnień!


Pragnę w imieniu swoim, Bartoszka i jego mamy serdecznie podziękować wszystkim ludziom, którzy przyczynili się do spełnienia marzenia Bartka i sprawili, że cały wyjazd był tak wspaniały i niezapomniany (oraz tak obfitujący w upominki, że nie zmieściły się one z nami do samolotu i trzeba je było wysłać w paczce!). Dziękuję za zaangażowanie i mobilizację forumowiczom portalu Moja Wyspa – tym, których poznaliśmy osobiście (Michalinie „LittleFlower” i jej córkom Vanesie i Anastazji, „WielkiemuMarowi” z rodziną, Toli z Moniką, Kingą, Kasią i ich dziećmi) i tym, którzy pozostaną anonimowi. Dziękuję panu Markowi z The City i jego bratu Maciejowi oraz jego znajomym – pasjonatom makiet. Firmie PH Flexible za ufundowanie biletów do Drayton Manor Park.


…Ale przede wszystkim szczególne podziękowania należą się charyzmatycznej koordynatorce akcji wśród forumowiczów – Ewie, bez której nic z ostatnich pięciu dni by się nie zdarzyło i Arkowi, który zawsze służy wsparciem i czujnym okiem. Dziękuję Wam za dni pełne atrakcji i wrażeń, spędzone we wspaniałej atmosferze oraz niezapomniane chwile, które przyniosły Bartoszkowi tyle radości!