Moim marzeniem jest:

Spotkanie z zawodnikami Realu Madryt

Kuba, 17 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2007-03-03

 

Do Kuby udaliśmy się całkiem dużą, ale zwartą i wesołą grupką. Kiedy już go z trudem odnalezliśmy, przemierzając korytarze szpitala w Prokocimiu, czekał na nas razem ze swoją przemiłą mamą. 

Kuba ma siedemnaście lat, jest sympatycznym, uśmiechniętym i przystojnym chłopcem. Bardzo szybko okazało się, że nasz lodołamacz (książki o piłce nożnej) to bardzo trafiony prezent, ponieważ nasz marzyciel jest zagorzałym fanem futbolu.Z zapałem i radością opowiadał nam o swojej ulubionej drużynie i piłkarzach, no i o swoich osobistych sportowych sukcesach, które odniósł jako bramkarz. Ehh, trochę mi było wstyd, że tak mało wiem o piłce nożnej, ale postaram się nadrobić zaległościJ 

No właśnie... Chyba już wszyscy domyślają się trochę jak wygląda marzenie Kuby?W związku z tym, że ulubioną drużyną naszego młodego kibica jest Real Madryt, Kuba zdecydował, że to właśnie stolica Hiszpanii jest miejscem do którego pragnie się udać, a jako główny cel wycieczki obrał spotkanie z zawodnikami Realu. Decyzja to była szybka, stanowcza i niepodważalnaJ 

Spotkanie dobiegło końca w miłej atmosferze, Kuba z mamą wracali tego dnia do domu i bardzo spieszyli się na autobus, zdążyliśmy jeszcze tylko zrobić kilka zdjęć i już trzeba było się żegnać. 

Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko dołożyć wszelkich starań, żeby marzenie Kuby spełniło się jak najpiękniej.

spełnienie marzenia

2007-05-25

 

25 maja spotkalismy się w Krakowie na dworcu - Marzyciel Kuba, jego mama Bogusia, brat Piotrek i ja. W tym składzie, wyruszyliśmy ku początkowi naszej podróży – na lotnisko. Chłopcy pierwszy raz lecieli samolotem ale znieśli to dzielnie i bezboleśnie. Po naszym wylocie w Krakowie zawitało słońce, a my po kilku godzinach wylądowaliśmy na madryckim lotnisku, gdzie w stugach dzeszczu czekała na nas zaprzyjaźniona Gabrysia. Trochę zmęczeni, udaliśmy się do hotelu High Tech Nueva Castellana, gdzie mieszkaliśmy dzięki uprzejmości przemiłego pana dyrektora. W hotelu spotkaliśmy się z bardzo serdecznym powitaniem, a na górze czekał na nas ładny i wygodny pokój. Po krótkim odpoczynku, mimo późnej pory i przejmującego chłodu, udaliśmy się do miasta na pierwszą wycieczkę rozpoznawczą i pyszne lody.

Nastepnego dnia po śniadaniu, po licznych perypetiach i przygodach z automatami biletowymi na stacji metra, znaleźliśmy się na stadionie Santiago Bernabeu. Czekała tam na nas Susana Tamames z fundacji Real Madryt. Susana okazała się bardzo ciepłą, otwartą i sympatyczną młodą kobietą. Wręczyła nam klucz do spełnienia marzenia Kuby – bilety na sobotni mecz drużyny Real Madryt z Deportivo la Coruna, akredytacje umożliwiające spotkanie z zawodnikami, dodatkowe wejściówki do muzeum Real Madryt oraz liczne prezenty dla Kuby – drużynową koszulkę, czapkę i szalik, czyli zestaw prawdziwego kibica. Kuba chyba dopiero wtedy uwierzył, że to nie sen i spełnienie marzenia jest coraz bliżej. Już wiedziałam gdzie spędzimy resztę dniaJ Kuba i Piotrek, przeszczęśliwi, zwiedzali muzeum i stadion, fotografując wszystko. Bogusia i ja, posłusznie dreptałyśmy za nimi, uśmiechając się do siebie porozumiewawczo. Na zakończenie naszej wyprawy wylądowaliśmy w sklepie Realu Madryt, gdzie można było kupić dosłownie wszystko – począwszy od piłek i koszulek, poprzez zastawę i garnki, skończywszy na śpioszkach i smoczkach dla niemowlaków. Wszystko oczywiście z logo Realu Madryt

Sobota, długo oczekiwany i wytęskniony dzień, w końcu nadeszla. Cały czas upłynął właściwie pod znakiem wieczornego meczu. Na stadion wyruszyliśmy dwie godziny przed czasem. Kuba i Piotrek, odziani w drużynowe koszulki i bardzo przejęci, mama Bogusia wzruszona. Okazało się, że miejsca na stadionie, które zorganizowała dla nas Susana, były wprost wymarzone. Siedzieliśmy bardzo blisko boiska, w atmosferze napięcia i oczekiwania. Stadion wypełniły tłumy kibiców. Kuba i Piotrek sledzili wszystko co dzialo sie na boisku z zapartym tchem. Stawka byla bardzo wysoka – toczyla sie bowiem pasionujaca walka z klube FC Barcelona o zdobycie mistrzostwa Primera Division. Na trybunach dalo sie wyczuc osobliwy dreszczyk emocji. Mecz zakonczyl sie wynikiem 2:1 dla Realu. Kibice swietowali zwyciestwo a my udalismy sie na spotkanie z zawodnikami. Dzieki specjalnym akredytacjom udalo sie nam spotkac z takimi slawami swiatowego futbolu jak bramkarz Casillas, El Guerra, Gutti, Diarra, Raul, Torres. Z koszulka pelna autografow i mnostwem zdjec, wrocilismy do hotelu.

W niedziele wreszc?e zaswiecilo slonce i w ramach odpoczynku poszlismy na dlugi spacer do centrum Madrytu, gdzie spotkalismy sie z paniami z ambasady – Agnieszka i Monika, ktore zaprosily nas do Ambasady RP w Madrycie.

Zawiozla nas tam w poniedzialek z samego rana Gabrysia. Pani Ambasador przyjela nas bardzo cieplo i serdecznie. Okazalo sie, ze calkiem niezle zna sie na pilce noznej, wiec tematow do dyskusj? nie zabraklo. Nastepnie wyladowalismy w ZOO. Choc na poczatku mialam watpliwosci, czy taka atrakcja jest odpowiednia dla nastolatkow, jednak moje obawy szybko minely – na pokazach delfinow, fok i dzikich ptakow wszyscy bawilismy sie swietnie.

Niestety nasza wyprawa powoli dobiegla konca. We wtorek po polodniu (poprzedzonym zakupami w miescie), Gabrysia odwiozla nas na lotnisko i wrocilismy do Krakowa.

Pelni wrazen jeszcze dlugo bedziemy milo wspominac nasza wycieczke, ktora nie odbylaby sie bez pomocy cudownych ludzi.

Specjalne podziekowania dla:

- pilkarzom Real Madryt za wspanialy mecz i spotkanie

- Susany Tamames z fundacji Real Madryt, dzieki jej uprzejmosci i dobrej woli, Kuba mogl zobaczyc mecz i spotkac sie z zawodnikami

- kochanej Gabrysi, bez ktorej pomocy pogubilibysmy sie w Madrycie

- Ambasadzie RP w Madrycie za serdeczne przyjecie

- Manuela Junco z Wisly Krakow, za pomoc i zaangazowanie w realizacje marzenia Kuby

- hotelowi High Tech Nueva Castellana za goscine