Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Disneylandu oraz odwiedzenie Wieży Eiffla i Luwru

Klaudiusz, 11 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Sponsor Anonimowy

pierwsze spotkanie

2010-02-06

W sobotę po raz pierwszy spotkałyśmy się z naszym nowym Marzycielem Klaudiuszem. Dowiedziałyśmy się od mamy, że chłopiec uwielbia klocki Lego i puzzle 3D. Jako lodołamacz podarowałyśmy mu więc magnetyczne klocki, z których można budować przestrzenne pojazdy. Jeden z nich powstał już w trakcie naszego spotkania. Klaudiusz poradził sobie wyśmienicie, być może kiedyś zostanie konstruktorem, kto wie?

Klaudiusz to bardzo wesoły dziewięciolatek. Oprócz klocków uwielbia gry komputerowe i to głównie, ku niezadowoleniu mamy, wybiera te nie dla dzieci. Gdy przyszłyśmy, akurat był w trakcie pasjonującej gry GTA. Wspólnie z kolegą z sali tworzą super duet do gier i pewnie żadna misja nie będzie dla nich za trudna ;)

Oprócz gier komputerowych Klaudiusz bardzo lubi swoje zwierzaki - ma w domu 2 psy i 2 koty. Ze swoją 5-letnią siostrą nie za bardzo lubi się bawić, ale kolega Dawid to co innego. Chłopaki lubią, jak to określił Klaudiusz, "szybką jazdę" i często śmigają z górki znajdującej się nieopodal domu.

Kiedy zaczęliśmy wspólną rozmowę o marzeniach, okazało się, że Klaudiusz już wcześniej o nich myślał. I miał 3 super pomysły:
1. chciałby dostać 1000 paczek Lego
2. chciałby dostać quada
3. chciałby pojechać do Disneylandu

Na naszym spotkaniu chłopiec był już zdecydowany, które z nich jest jego największym marzeniem. Okazuje się, że jest to wyjazd do Disneylandu, gdzie chciałby zabrać ze sobą rodziców i siostrę. Będąc w parku Disneya, chciałby choćby jeden dzień spędzić na zwiedzaniu Paryża. Przede wszystkim chciałby wjechać na Wieżę Eiffla i z góry podziwiać piękny widok na całe miasto. Poza tym, bardzo chciałby odwiedzić Luwr i zobaczyć całe muzeum. Ale, jak powiedział, "nad Luwrem jeszcze zastanowi się na miejscu" :)

Już nie możemy się doczekać, kiedy zobaczymy zdjęcia z tej wspaniałej wyprawy!

 

Jeżeli chcą Państwo pomóc w realizacji marzenia Klaudiusza, bardzo prosimy o pomoc! 

spełnienie marzenia

2013-08-16

Klaudiusza, jego siostrę i rodziców poznałam na lotnisku. Z uśmiechem i niecierpliwością czekaliśmy na naszą odprawę z myślą, że to właśnie jest początek naszej przygody. Latanie samolotem bardzo przypadło Klaudiuszowi do gustu, zwłaszcza moment oderwania się od ziemi. W trakcie lotu zdążyliśmy zaplanować naszą kilkudniową wycieczkę i zaraz potem wylądowaliśmy w Paryżu. Znalezienie hotelu nie sprawiło nam większej trudności. Od razu ruszyliśmy na zwiedzanie okolicy i poszukiwanie dobrej pizzy, która jest ulubioną potrawą Klaudiusza. Po napełnieniu brzuchów i ponownym znalezieniu naszego hotelu ruszyliśmy na wzgórze Montemartre. Nie obyło się bez wyścigu na górę, w którym Klaudiusz był bezkonkurencyjny. Na szczycie znajdowała się piękna bazylika Sacré-Cœur i rozciągała panorama Paryża. Następnie kierowani urokliwymi uliczkami znaleźliśmy się przy Moulin Rouge, potem placu Pigall, na którym niestety nie było kasztanów. Zmęczeni i pełni wrażeń wróciliśmy do hotelu, by wypocząć przed kolejnym dniem.

Następnego dnia wczesnym rankiem ruszyliśmy w kierunku Disneylandu. Głównym celem Klaudiusza było zwiedzenie każdej z atrakcji (co ostatecznie zostało osiągnięte!), głownie rollercoasterów, które mroziły mi krew w żyłach. W Krainie Dzikiego Zachodu i Piratów z Karaibów weszliśmy m.in. na wysokie drzewo, z którego rozciągał się widok na cały Disneyland, zwiedziliśmy statek Jacka Sparrowa, płynęliśmy łódkami przez krainę groźnych piratów, jechaliśmy kolejką do góry nogami (Klaudiusz przy tym nawet nie krzyknął!) oglądając dzikie pustkowia. Zobaczyliśmy niesamowitą paradę Disneya, w której Klaudiusz spotkał swoje ulubione postacie z bajek. W Parku Odkrywców od razu uwagę naszego Marzyciela przykuła „rakieta”, z której słychać było krzyki „kosmonautów”. Niewiele myśląc skierowaliśmy się w tamtą stronę i kilka minut później siedzieliśmy już przypięci w „rakiecie” bez możliwości odwrotu. Rakieta wystartowała wydobywając z naszych gardeł krzyki. Przeniosła nas w kosmos wioząc bokiem, do góry nogami, pionowo w dół… Kiedy było już po wszystkim Klaudiusz stwierdził, że to jest najlepsza atrakcja w tym parku! Następnie udaliśmy się na samochodziki, gdzie nasz Marzyciel okazał się najlepszym kierowcą i na karuzele i wojnę laserową z kosmitami. Po kolacji i kilku innych atrakcjach obejrzeliśmy zachwycający pokaz fajerwerków i animacji. Późną nocą znaleźliśmy się w hotelu.

Kolejnego dnia wybraliśmy się do parku Walta Disneya. Udaliśmy się w barwną podróż w otchłaniach oceanu z Nemo z bajki „Gdzie jest Nemo?” ale przedtem Klaudiusz sprawdził poziom strachu jaki wywołuje swoim krzykiem (najwyższy!).Poszliśmy skakać ze spadochronem i na samochodzik który poruszał się ruchem wahadłowym; kolejka zabrała nas na plan filmowy gdzie poczuliśmy się w sercu wydarzeń: ogień buchający z eksplodującej cysterny, ulewny deszcz, fala powodziowa, trzęsienie ziemi… Następnym punktem naszej wycieczki był Tower of Terror, stary hotel. Lokaj usadził nas do windy i przypiął pasami. Drzwi się zamknęły i winda ruszyła… Raz w górę, raz w dół. Uczucie zerwanej windy towarzyszyło nam niejednokrotnie, czuliśmy że odrywamy się od siedzeń. Winda stała się kolejną ulubioną atrakcją Klaudiusza. Następnie ruszyliśmy na pokazy kaskaderskie gdzie mogliśmy zaobserwować synchronizacje kaskaderów i ich samochodów, a na końcu pozwolono nam zrobić zdjęcie z idolami! Nadeszła pora na kolejny Rollercoaster, który zdecydowanie dostarczył nam najwięcej wrażeń: w ciemności, tylko kolorowe światełka podświetlały nam drogę i z oddali widzieliśmy że zaraz będziemy do góry nogami. Wyszliśmy bardzo zadowoleni z myślą że po obiedzie wrócimy tu jeszcze raz. Po powtórzeniu wszystkich, najbardziej emocjonujących atrakcji w parku Walta Disneya i obejrzeniu pięknej parady udaliśmy się ponownie do Disneylandu i na naszą ulubioną „rakietę”. Gdyby nie zamknięcie parku, na pewno bawilibyśmy się całą noc.

Przedostatni dzień naszej wizyty w Paryżu poświęciliśmy na zwiedzanie. Pierwszym celem było Akwarium z różnymi, ciekawymi, egzotycznymi rybkami oraz krokodylami i aligatorami. Klaudiusza pasjonują zwierzęta, więc czuł się tu jak „ryba w wodzie". Następnie ruszyliśmy w kierunku Notre Dame. Rzeczywiście, katedra wyglądała jak na zdjęciach – piękna. Kolejnym celem było zobaczenie z zewnątrz Louvru i zwiedzenie pobliskiej okolicy. Po obiedzie nadszedł czas na zdobycie szczytu wieży Eiffla. Przed naszą ostatnią tego dnia misją Klaudiusz wziął prysznic w fontannie  Gdy dotarliśmy na najwyżej położony taras widokowy naszym oczom ukazała się niesamowita panorama Paryża. Bez problemów udało się naszemu Marzycielowi zlokalizować miejsca, w których byliśmy. Po zejściu ponownie udaliśmy się do fontanny nakarmić chodzące obok gołębie. Zachód słońca widziany spod wieży Eiffla dopełnił nasz dzień. Zmęczeni ale szczęśliwi udaliśmy się w kierunku hotelu.

Ostatniego dnia spakowaliśmy swoje bagaże i po śniadaniu ponownie skierowaliśmy się na wzgórze Montmartre, by po raz ostatni zobaczyć piękną panoramę i pożegnać Paryż. Niestety, „wszystko co piękne szybko się kończy”, tak jak nasza niezwykła podróż, pełna emocjonujących rollercoasterów i zapierających dech w piersiach widoków. Nim się obejrzeliśmy siedzieliśmy już ponownie na pokładzie samolotu, tym razem w kierunku Polski.

W imieniu Klaudiusza i jego rodziców serdecznie dziękuję Sponsorowi Anonimowemu, który w naszych oczach jest bohaterem. Pomógł Klaudiuszowi spełnić jego największe marzenie wywołując szczery uśmiech pozostawiając przy tym, wspomnienia na całe życie, które dodadzą sił do walki z przeciwnościami losu. DZIĘKUJEMY!