Moim marzeniem jest:

wiolonczela

Kinga, 14 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2013-08-24

23 sierpnia, w ciepłe wakacyjne popołudnie, spotkałyśmy się z Kingą – sympatyczną 14-latką, która od września rozpoczyna naukę w trzeciej klasie gimnazjum.  

W progu serdecznie powiatała nas mama naszej Marzycielki oraz ona sama. Od razu przypadłyśmy sobie do gustu. Kinga zaraz zaprosiła nas do swego pokoju. Pierwsze co rzuciło się tam w oczy to ogrom książek. Kinga uwielbia czytać! Na półkach stało wiele powieści Małgorzaty Musierowicz, Joanny Chmielewskiej a także cały stos książek z serii „Felix, Net i Nika”, który po naszym spotkaniu jeszcze się powiększył, gdyż jako lodołamacz kupiłyśmy jej jedną z nich. Akurat złożyło się tak, że wszystkie dużo czytamy i rozmowa o książkach dała nam wiele radości.  

Później temat przeniósł się na szkołę i przyszłość nastolatki. Kinga, kiedy dorośnie, chciałaby zostać architektem, ale jeszcze nie wie dokładnie czego. Może będzie projektować wnętrza, może ubrania? Zobaczymy. Już teraz rysuje i rozwija swoje zdolności plastyczne. Poza tym interesuje się także ornitologią: wie wszystko o ptakach. Czego niestety nie możemy powiedzieć o sobie.

  Rozmawiając z tak wszechstronną osobą, zastanawiałyśmy się jakie będzie marzenie Kingi? Obie nie mogłyśmy się domyślić. Wyjazd? Nie. Kinga wspomniała, że podróżowanie odkłada na kolejne lata. Spotkanie z kimś sławnym? Marzycielka nie miała do tej pory takich pragnień. Bycie kimś? Już z tego wyrosła. Została więc tylko jedna kategoria- dostać coś. Ale co to może być? Pewnie mogłybyśmy zgadywać w nieskończność, gdyby nasza Marzycielka zdecydowanie nie powiedziała, że chciałaby mieć dwuosobowy kajak, koniecznie z wiosłami! Byłyśmy zachwycone tym pomysłem, a Kinga opowiedziała nam o swojej działce, na której uwielbia przebywać i pobliskiej rzece. W dwuosobowym kajaku chciałaby pływać z siostrą lub przyjaciółką. Miałyby teraz możliwość wspólnego, aktywnego spędzania czasu i do tego rozwijania kondycji. Nie trudno też się domyślić, że pływanie jest sposobem na oderwanie się od codzienności i zwykłego życia. 

Po raz kolejny udało nam się poznać marzenie. Dlatego też pożegnałyśmy się z Kingą i teraz robimy wszystko, by jak najszybciej spełnić jej cudowne marzenie :)

spotkanie - zmiana marzenia

2013-11-12

Po telefonie do naszej Marzycielki Kingi, chłodnym wieczorem 12 listopada pojawiłyśmy się w jej domu. Kinga zawiadomiła nas, iż ma nowy pomysł na swoje marzenie i poza oczywistą chęcią porozmawiania z tą uroczą osóbką, to było powodem naszej wizyty. Wszelkie zimno, deszcz i rwący wiatr przestały mieć znaczenie, kiedy przekroczyłam próg jej domu. Czekał tam komitet powitalny: Kinga, choć nadal ciężko jest jej się poruszać, jej uśmiechnięta Mama i młodsza siostrzyczka z tym charakterystycznym, dziecięcym zaciekawieniem pomieszanym z zawstydzeniem, od którego mięknie serce. Po tym przemiłym początku przeszłyśmy do pokoju Kingi, aby omówić tę najważniejszą część naszego spotkania, czyli nowe marzenie  Początkowo, co jest zrozumiałe, rozmowa zeszła na temat zdrowia i samopoczucia Kingi. Dziewczynce zmieniono już gips na specjalny, zdejmowany nocą, dzięki czemu czuje się o wiele bardziej komfortowo i jest jej dużo łatwiej w codziennych sprawach, o których zazwyczaj nie myśli się, kiedy nie ma się problemów ze zdrowiem. Poprawa zdrowotna wiąże się także z inną sprawą: Kinga może wznowić lekcje gry na wiolonczeli! Okazało się bowiem, iż nasza Marzycielka ukrywa kolejny talent: jest uzdolniona muzycznie, a grać na wiolonczeli uczy się już 4 lata. Niestety nie posiada własnego instrumentu: wypożycza wiolonczelę, co z pewnością jest uciążliwe i hamuje swobodny rozwój muzyczny Kingi. Jak się po chwili okazało, właśnie to jest „nowym” marzeniem Kingi: własna wiolonczela. Słysząc to po raz kolejny uderzyło mnie to, jak nasi Marzyciele są kreatywni, jak wspaniałe mają pasje i marzenia. Któż by połączył tę spokojną, lubiącą czytać dziewczynę o ujmującym uśmiechu z tak majestatycznym i rzadko spotykanym w Polsce instrumentem? A jednak od tej chwili nie mogę się doczekać, kiedy ujrzę ją ze smyczkiem w dłoni i usłyszę jak gra… Padła obietnica koncertu  Kinga udzieliła nam też małej lekcji muzyki: opowiedziała o budowie wiolonczeli, sposobie gry, o tym czym się ona różni od innych instrumentów i było to bardzo ciekawe doświadczenie! Choć poznałyśmy już nowe marzenie Kingi spotkanie przedłużyło się, gdyż naprawdę trudno było opuścić ten dom i tą Marzycielkę. Tematy rozmowy były najróżniejsze i wciąż się nie kończyły. Dowiedziałyśmy się, że Kinga zna doskonale zarówno polski jak i węgierski, a nawet opowiedziała nam anegdotkę, iż będąc dzieckiem myślała, że wszyscy mężczyźni mówią po węgiersku, kobiety zaś – po polsku. Wynikało to z faktu, że jej mama jest Polką, a tata Węgrem  Mówiłyśmy także o szkole, planach Kingi na przyszłość, nawet fotografowaniu i kiedy patrzyłam na to jak Kinga mówi, na jej uśmiech i wesołe oczy, myślałam o tym, iż tak naprawdę to my, wolontariusze, najwięcej zyskujemy dzięki tym spotkaniom. Nasi Marzyciele uczą nas bowiem wytrwałości i radości, a dzieląc się swoimi marzeniami zostawiają w nas cząstkę siebie.

spełnienie marzenia

2014-02-26

26 lutego to dzień, który wiele osób wspominać będzie z szerokim uśmiechem na twarzy – to właśnie wtedy spełniło się wyjątkowe marzenie 14-letniej Kingi.

Od białego rana wszyscy zaangażowani w intrygę byli już na nogach, zwarci i gotowi do działania. Sławek i ja (Zuza) po Kingę i jej Mamę pojechaliśmy samochodem. Marzycielka wprawdzie wiedziała, że ją odwiedzimy, ale nie miała pojęcia, gdzie ją porywamy. Mama również nie została wtajemniczona i przez całą drogę czuć było atmosferę radosnego oczekiwania. Co też się wydarzy tego dnia?
Kiedy dotarliśmy na miejsce, Kinga otworzyła szeroko oczy – Filharmonia Narodowa! Zaskoczenie nie ustąpiło jednak miejsca ciekawości, która rosła z minuty na minutę – tylko wolontariusze wiedzieli, co wydarzy się dalej. Czekaliśmy w napięciu, kiedy to nagle pojawiła się Agnieszka, nie mniej podekscytowana niż my wszyscy. Po krętych schodach Filharmonii zaczęła prowadzić nas ku przygodzie. A ta była niezwykła, gdyż ni z tego ni z owego drogę zastąpił nam… sam Bach! Abyśmy mogli przejść dalej, zażądał od nas zapłaty. Jakiej? Musieliśmy zgadniąć, kim jest (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, jak się nazywa) No a że ten dzień należał do Kingi, to na nią spadł obowiązek zgadywania. Choć nie było to łatwe, Kinga poradziła sobie z tym znakomicie. Za kolejnym zakrętem czekali na nas jeszcze Mozart i Vivaldi, domagając się kolejnej zapłaty i wielu wspólnych zdjęć. . Później duchy sławnych kompozytorów nieco się zdradziły i okazało się, że to wolontariusze T-Mobile, który zasponsorował to wspaniałe marzenie i pomógł w jego realizacji.
I wydawałoby się, że to już koniec atrakcji, Kinga otrzyma wymarzoną wiolonczelę i wrócimy do domów, ale na szczęście okazało się, że to dopiero początek. Zostaliśmy wprowadzeni do wielkiej sali, w której odbywała się właśnie próba koncertu. Robiliśmy sobie zdjęcia z niedoszłymi kompozytorami i gawędziliśmy o muzyce, obserwując, jak z minuty na minutę na sali przybywa muzyków.
W pewnym momencie, kiedy scenę zapełniło już dobre kilkadziesiąt osób, pojawił się dyrygent – Pan Rafał Janiak, który… poprosił Kingę, by usiadła na scenie wśród grupy wiolonczel! Wow! Zaparło nam dech w piersiach. Siedzenie w pustej Filharmonii w kilka osób i obserwowanie koncertu było niesamowitym przeżyciem, ale przebywanie wśród muzyków musiało być naprawdę ekstra! Bardzo Kindze zazdrościliśmy – nikt z nas nigdy nie dostąpił takiego zaszczytu. Po skończonej próbie muzycy uhonorowali Marzycielkę, bijąc brawo w swój tradycyjny sposób  - stukając smyczkami o podłogę.
Kiedy przyszła wreszcie długo wyczekiwania chwila tej "właściwej" realizacji marzenia, wszyscy mieliśmy wypieki na twarzach. Wymarzoną wiolonczelę wręczył Kindze  dyrygent wraz z Panią Justyną Stasińską, przedstawicielką T-Mobile. Cóż to była za uroczysta chwila! Nie obyło się bez profesjonalnych porad innych muzyków. Na zakończenie zrobiliśmy jeszcze kilka wspólnych zdjęć, aby uwiecznić to podniosłe wydarzenie. Z filharmonii wyszliśmy uśmiechnięci i pełni pozytywnej energii.
Kto wie – może któregoś dnia znów ujrzymy Kingę na tej scenie? Bardzo na to liczymy :)


 Z całego serca chcielibyśmy podziękować całej firmie T-mobile, za zasponsorowanie tego przepięknego marzenia. W szczególności niezastąpionej i zawsze uśmiechniętej Pani Justynie Stasińskiej, Pani Marii Galas, która urzekła nas swoimi zdolnościami aktorskimi oraz odważnemu i nieustraszonemu Panu Danielowi Kubiakowi. To dzięki Państwu  owa realizacja była tak cudowna! Dziękujemy :)


Dziękujemy również dyrekcji Filharmonii Narodowej oraz wszystkim jej pracownikom, których mieliśmy okazje spotkać, za przemiłe przyjęcie oraz możliwość spełnienia marzenia Kingi w miejscu tak ważnym dla muzyki klasycznej, a – co za tym idzie – również dla Kingi.


Gorące podziękowania kierujemy także do Pani Anny Kuczok, której nieoceniona pomoc sprawiła, że wybraliśmy dla naszej Marzycielki tak wspaniały instrument.
Nieocenionemu „Szeryfowi” dziękujemy za podjęcie się transportu wiolonczeli :)