Moim marzeniem jest:

laptop do gier

Michał, 10 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2014-07-30

Na samym początku spotkania, gdy zapytałyśmy Michała czy wie po co dokładnie do niego przyszłyśmy, a on odpowiedział wymijająco, zażartowałyśmy, że jesteśmy koleżankami z jego Taty pracy. Przyjrzał się nam bardzo podejrzliwie i z niedowierzaniem. Takiego bystrzaka jak on trudno jest nabrać. Ale docenił dowcip i potrafił się wykazać tak samo absurdalnym i błyskotliwym poczuciem humoru. I jak nas zapewnił – uwielbiał niespodziewane wizyty i przyjmowanie gości. W tak młodym wieku taka elokwencja i dyplomacja w podejściu to niebywała sprawa. Wręczyłyśmy mu mały zestaw Lego z Sokołem Tysiącletnim i Hanem Solo, gdyż Michał jest fanem Gwiezdnych Wojen, przede wszystkim Droidów, bo są oni zwykłymi wojownikami, choć rycerzy Jedi też lubi, tylko nieco mniej. Po obgadaniu Gwiezdnych Wojen, przyszła kolej na inną Jego pasję – gry RPG, w które Michał głównie gra z kolegami na dworze (jego mama jest przeciwna walkom na miecze w domu). Sporo też podróżował, zwiedzając różne zamki w kraju i zagranicą. Zapytany o marzenie, przyznał, iż nie zastanawiał się jakoś specjalnie nad tą kwestią do tej pory i w związku z tym będzie potrzebował trochę czasu do namysłu. Czekamy więc na poznanie marzenia Michała, które będzie odzwierciedlało jego pasje i błyskotliwość.

spotkanie - poznanie marzenia

2015-01-07

W środę spotkaliśmy się z Michałem, żeby porozmawiać o jego największym marzeniu. Michał jako zapalony gracz, jest zdecydowany na bardzo dobrego laptopa do gier, a dokładnie MSI GE60 apache pro z inter i& i kartą graficzną gtx860m.

Teraz, kiedy znamy już marzenie, zabieramy się do pracy, żeby jak najszybciej spełnić marzenie Michała!

spełnienie marzenia

2015-03-28

Nie ma piękniejszego rozpoczęcia weekendu, niż sprawienie przyjemność dziecku. Tak właśnie było w ostatnią sobotę marca, kiedy wstałyśmy rankiem i udałyśmy się w odwiedziny do Michała. Z naszej trójki tylko Magda znała go wcześniej – Martyna i ja pojechałyśmy spełnić to marzenie w zastępstwie innej wolontariuszki, z czego bardzo cieszymy się do dzisiaj, bowiem nieczęsto spotyka się tak radosnych ludzi jak Michał i jego rodzina.

 

Kiedy mama Marzyciela otworzyła nam drzwi, do naszych uszu dobiegło głośne szczekanie psa, którego Michał na czas naszej wizyty zamknął w łazience, jakby przeczuwając, że choć duże z nas dziewczyny, to jednak czujące lęk przed czworonogami, nawet tymi najmniejszymi. Potem przywitałyśmy się ze wszystkimi domownikami, a następnie spytałyśmy Michała, czy wie, po co przyjechałyśmy. Kokieteryjnie odrzekł, że nie, na co my równie kokieteryjnie stwierdziłyśmy, że w takim razie chyba pomyliłyśmy domy i przyjechałyśmy nie do tego dziecka co trzeba. Wtedy Marzyciel jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przypomniał sobie cel naszej wizyty. Nie chcąc przeciągać najważniejszego dla 10-latka momentu tego dnia, Magda wręczyła mu pokaźnych rozmiarów pudło, które – jak się okazało – swoje warzyło. Michał dzielnie je trzymał, prężąc muskuły, kiedy wolontariuszka odczytywała pamiątkowy dyplom i życzyła mu spełnienia pozostałych marzeń, po czym przystąpił do otwierania podarunku. Z każdym odrywanym plastrem na jego twarzy pojawiał się jeszcze szerszy uśmiech niż ten, który widziałyśmy przez kilka ostatnich minut. Proponowałyśmy pomoc, to samo robili rodzice chłopca, jednak ten chciał wszystko zrobić sam. I w końcu się udało: wypasiony sprzęt ukazał nam swoje oblicze, Michał zaś cieszył się, mówiąc, że wreszcie nie będzie musiał dzielić się komputerem z tatą i będzie mógł grać wieczorami, a dzięki znakomitym parametrom komputera kolejne poziomy gier będzie zdobywał w glorii niczym Adam Małysz kolejne skocznie.

 

Po tych emocjach przyszło wytchnienie przy herbacie, muffinkach i rozmowie, po czym udaliśmy się na wycieczkę krajoznawczą do królestwa Michała. Kiedy tylko tam weszłyśmy, Marzyciel z dumą w głosie poinformował, że posprzątał na nasz przyjazd, jednak abyśmy nie pomyślały, że ma takie zamiłowanie do porządku, szybko dodał, że rodzice mu kazali. Następnie pokazał nam pełne klocków Lego szuflady, kolekcję nakryć głowy z różnych części świata, które z pasją zbiera (dla lepszego efektu na chwilę wcielił się w modela), oraz miecze, po czym wyzwał jedną z nas na pojedynek, zakończony na szczęście remisem.

 

Tak oto minęło nam sobotnie przedpołudnie. A że spędziłyśmy je w tak miłym towarzystwie, wprawiło nas w wyśmienity nastrój, który pozostał z nami do końca dnia.

 

Dziękujemy Adamowi i Edycie Jakubowskim, dzięki którym mogliśmy spełnić marzenie Michała.