Moim marzeniem jest:

DVD i bajki

Adrian, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2008-04-09


Do Adrianka poszłyśmy z wielką przyjemnością, by móc poznać marzenie jeszcze przed jego urodzinami. Kiedy rozmawiałam wcześniej z mamą dowiedziałam się, że tegorocznym hitem wśród pluszaków, gier i zabaw są skaczące żabki. Udało nam się zdobyć to tajemniczo wyglądające pudło z jeszcze bardziej tajemniczą zawartością i szybciutko udałyśmy się do szpitala. Tam czekał już na nas Adrian z mamą, ale w pokoju nie było cichutko, o nie! - ta wizyta ucieszyła nie tylko naszego Marzyciela, ale także sąsiada z łóżka obok, którego entuzjazm udzielał się każdemu. By nie tracić ani chwili czasu i jak najszybciej rozpocząć wspólną zabawę, rozpakowałyśmy pudło. Jak się okazało, nie zabrałyśmy baterii, które są niezbędnym elementem, by całość działała jak należy, ale to nie stanowiło problemu, wszak zaraz obok jest sklepik, do którego szybciutko udała się Ewelina, już po chwili powracająca ze swoją zdobyczą, z tryumfalnym uśmiechem na ustach ;). Baterie nie okazały się przeszkodą, lecz ich umieszczenie wewnątrz zabawki. Wydawać by się mogło, że to dziecinnie łatwe, ale zaprzeczam temu wszem i wobec, chyba, że nosi się ze sobą śrubokręt. Mama włożyła wiele wysiłku, by otworzyć odpowiednią przegródkę, niestety, bezskutecznie... Jak się okazało, sąsiad z sali obok chętnie pożyczy nam swoje drzewko.

Skoro już nic nie stało na przeszkodzie, rozpoczęliśmy zabawę! Było mnóstwo radości, kiedy udało nam się tak wycelować żabkę, by usiadła na ruszającym się drzewku. Nie zawsze jednak nasze próby kończyły się sukcesem, toteż żabki czerwone, zielone, żółte i niebieskie latały po sali, lądując to na podłodze, to na stolik, to na nas samych. Mistrzem wiele razy okazał się Adrian! Wszyscy nabraliśmy jeszcze lepszego humoru, zatem postanowiłyśmy spełnić cel, z jakim przybyłyśmy do naszego małego marzyciela - poznać jego marzenie.

Ewelina, spec od marzeń, sezonowa dobra wróżka (jak każdy wolontariusz!:) ) rozmawiała z chłopcem. Kiedy tylko wszystkie dokumenty zostały wypełnione, oboje z uśmiechniętymi buziami powiedzieli, że mamy marzenie!!! Na pierwszym miejsc uplasował się odtwarzacz DVD, dzięki któremu Adrianek będzie mógł oglądać swoje ulubione bajki. Wraz z mamą przygotował dla nas także krótki spis tych, których jeszcze nie znał, a bardzo chciałby poznać. Wszystko skrzętnie zanotowałyśmy i pożegnałyśmy dzieciaki wraz z mamami. Dołożymy wszelkich starań, by i tym razem fundacja była jak drugi święty Mikołaj :-) albo inna dobra wróżka, spełniając marzenie przyszłego jubilata.

inne

2008-04-21


Cztery lata kończy się tylko raz w życiu, a jeśli tego samego dania spełnia się największe marzenie, to taki dzień musi być wyjątkowy... W szpitalu u Marzyciela Adriana była Mama, była Babcia, był oczywiście tort urodzinowy ze świeczką w kształcie czwórki... Kiedy z tortu została tylko połowa, a solenizant zajęty był ustawianiem pionków na planszy do gry ze Scoobyim, pojawili się kolejni goście. Do sali wszedł klaun z asystentką. Mieli ze sobą duuużą torbę, do której Adrian zdecydował się zajrzeć, pod warunkiem, że Mama będzie trzymała go na kolanach. Okazało się, że było warto! W torbie znalazły się dwie spore paczki opakowane w zielony papier. Co prawda Adrian dostał już wcześniej kilka prezentów: grę, szalonego robota i pluszową kaczuszkę, ale to było przecież marzenie! Odtwarzacz DVD w kolorze białym (taki jak kolegi z oddziału - Rafałka...) W mniejszej paczuszce znalazły się filmy - wszystkie z bohaterami, których Adrian lubi najbardziej: z Inspektorem Gadżetem, Strażakiem Samem, listonoszem Patem, Tomkiem lokomotywką...

Na początek Marzyciel wybrał Strażaka Sama, a oglądać z nim film musiała koniecznie ukochana Babcia. Oczywiście nie obyło się bez sesji zdjęciowej z klaunem (ale na wszelki wypadek na rękach u Babci albo u Mamy), było głośne gwizdanie gwizdkiem kaczuszki, trąbienie urodzinową trąbką i demonstracja możliwości robota (strzela głośniej niż pepesza Janka z Czterech pancernych).

Klaun i asystentka zostali poczęstowani przepysznym i bardzo kalorycznym tortem, który zjedli z wielkim apetytem nie przejmując się centymetrami w biodrach. Zupełnie na koniec pani doktor przypomniała klaunowi i jego asystentce o pozostawionych w przedsionku sali balonikach. Błąd szybko naprawiono i takim wesołym kolorowym akcentem zakończyło się świętowanie. Klaun wręczył Adriankowi Dyplom Marzyciela i odszedł rozśmieszać inne dzieci. A filmów było tak dużo, że Adrianek pewnie oglądał je do samego wieczora!