Moim marzeniem jest:

Tysiąc klocków lego

Adam, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2015-03-26

Niemal każdy wolontariusz naszej fundacji potwierdzi, że pierwszy wyjazd do marzyciela zazwyczaj przynosi trudności w znalezieniu właściwego adresu – nawigacja często sprawia psikusa, a i pytane o drogę osoby nierzadko nie potrafią pomóc. Tak było i tym razem – zanim podjechałyśmy pod dom Adasia, przez pół godziny krążyłyśmy po miejscowości, w której się on znajduje, a udzielane przez okolicznych mieszkańców wskazówki nie były dla nas drogowskazem.

W domu, do którego wprowadziła nas mama naszego nowego podopiecznego, przywitała nas dwójka uroczych dzieci: Adaś i jego siostra Agatka. Pewnie wyciągnęły do nas ręce na przywitanie i uśmiechnęły się uroczo, po czym zaprosiły do pokoju gościnnego. Tam wszyscy rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie. Za chwilę dołączył do nas Mateusz – starszy brat rodzeństwa – i rozpoczęliśmy rozmowę. Żeby dodać nieco otuchy Adasiowi, który pod wpływem emocji zapomniał o swoich marzeniach, wciągnęłyśmy wszystkich domowników w zabawę – każdy z nas opowiedział, czego skrycie pragnie. Kiedy przyszła kolej na Adasia, wyciągnęłyśmy zza pleców magiczną książkę, którą zawsze mamy pod ręką. To zbiór przykładowych, posegregowanych według kategorii marzeń, które do tej pory udało nam się spełnić. Bez pośpiechu oglądaliśmy każdą fotografię, omawiając, co się na niej znajduje, czym uszczęśliwiliśmy danego marzyciela. Niekiedy przenosiliśmy się w bajkową krainę, a niekiedy wyruszaliśmy w podróż nad morze. Po obejrzeniu zdjęć z każdej kategorii Adaś mówił o marzeniach, które w tym czasie przyszły mu do głowy, a my wszystko zapisywałyśmy na specjalnie przygotowanej kartce. Ostatecznie okazało się, że nasz mały bohater chciałby dostać samochód na akumulator, spotkać Transformersa albo Scooby Doo, pojechać do Disneylandu i parku dinozaurów.

Potem przyszedł chyba najtrudniejszy moment całej wizyty: musiałyśmy wytłumaczyć chłopcu, że w tym momencie możemy spełnić tylko jedno z jego marzeń, zapewniając jednocześnie o naszej wierze, że w przyszłości na pewno każde z nich zostanie urzeczywistnione. Tak oto 5-letni Adaś musiał podjąć dorosłą decyzję: powiedzieć, czego pragnie najbardziej. Po kilkudziesięciu sekundach milczenia stwierdził, że chce pojechać do dinozaurów, wyczułyśmy jednak w jego głosie nutkę niepewności, dlatego zaproponowałyśmy, żeby przemyślał jeszcze sprawę i ostateczną decyzję przekazał nam po świętach, na co Marzyciel przystał z ochoczo.

spotkanie - poznanie marzenia

2015-04-24

Kilka tygodni temu ustaliłyśmy z Adasiem, że zastanowi się jeszcze nad swoim marzeniem – co prawda przy pierwszym spotkaniu stwierdził, że chciałby pojechać do dinozaurów, ale miałyśmy wrażenie, że nie jest do tego przekonany w stu procentach. Przyszedł zatem czas kolejnej wizyty u naszego Marzyciela z rozwichrzoną czupryną, po której – ku naszemu rozczarowaniu – nie został ślad, Adaś bowiem wraz z wiosennym podmuchem ciepła postanowił zmienić swój image.

Kiedy podjechałyśmy pod dom chłopca, ten czekał już na nas w bramie razem z tatą i siostrą Agatką. Onieśmielenie, jakie towarzyszyło naszej pierwszej wizycie, było już przeszłością – Adasia roznosiła energia, biegał, skakał, ciągle coś mówił. Zaprosił nas do zajęcia miejsca przy ogrodowym stole, na którym szybko pojawiło się przepyszne ciacho – oczywiście trudno było się mu oprzeć. Pogawędkę zaczęłyśmy od pytania, czy mały rozrabiaka pamięta nas i powód naszej wizyty, na co Adaś wzruszył ramionami i powiedział, że nie pamięta. Nie ma się co dziwić, wszak mali chłopcy mają na głowie pilniejsze sprawy, jak chociażby nauka jazdy na rowerze, od którego tata odkręcił właśnie dodatkowe kółka, czy jazda plastikowym samochodem, niż przyjazd cioć, które ciągle go o coś pytają. Z przyjemnością przypomniałyśmy chłopcu poprzednią wizytę i oglądanie książki ze zdjęciami dzieci, którym już spełniliśmy marzenia, po czym wyciągnęłyśmy kartkę z listą marzeń chłopca, którą wspólnie sporządziliśmy kilka tygodni wcześniej. Po jej przeczytaniu zadałyśmy Adasiowi pytanie, które z marzeń wskazał wówczas jako to największe. Odpowiedź – tysiońć kjoćków jego – wprawiła nas w osłupienie (poprzednio Adaś wskazał spotkanie z dinozaurami). Nie oznaczało to, że sprawa jest zamknięta, chciałyśmy wszak być w stu procentach pewne, że malec przemyślał dokładnie swoje marzenie. Wyciągnęłyśmy z torby zdjęcia z parku dinozaurów, pokazałyśmy je Marzycielowi i uraczyłyśmy go opowieściami o tym, jakie atrakcje poza dinozaurami czekają tam na dzieci, po czym raz jeszcze zadałyśmy kluczowe tego popołudnia pytanie: „Jakie jest twoje największe marzenie?”, a odpowiedź znów brzmiała: „Tysiońć kjoćków jego”. Towarzyszył jej tak radosny śmiech, że nie miałyśmy wątpliwości co do prawdziwości stwierdzenia, dlatego też czym prędzej zabieramy się za poszukiwanie wróżki, które razem z nami zechce spełnić marzenie Adasia.

spełnienie marzenia

2015-06-07

O czym może marzyć 5-letni chłopczyk? Poza byciem strażakiem albo policjantem, niemalże każdy pragnie klocków Lego, bo dzięki nim przenosi się do niezwykłej krainy przedziwnych budowli, których konstrukcje tworzy we własnej wyobraźni. Tak też jest w przypadku naszego Adasia, który kilka tygodni temu z powagą w głosie stwierdził, że chce dostać „tysiońć kjoćków jego”. Nie mogliśmy zbagatelizować takiej prośby i od razu wzięliśmy się za szukanie sposobu na znalezienie okrągłej ilości plastikowych elementów, które spędzały sen z powiek naszego uroczego podopiecznego.

Wiedzieliśmy, że Adaś to wielki miłośnik Scoobiego Doo, który – niestety – miał tak napięty grafik, że nie mógł wybrać się z nami do położonego malowniczo domu akurat tego dnia, kiedy zaplanowaliśmy eskapadę. Nie zostawił jednak naszego malca na lodzie – zawitał do niego dzień wcześniej, kiedy chłopczyk kładł się do snu. Skrzętnie ukrył pudełka z klockami i zostawił odciski swoich łap, które miały zaprowadzić Adasia do kryjówki upragnionego prezentu, a przy każdym z nich zadania, które Marzyciel musiał wykonać, aby ją zlokalizować. Adaś słuchał z otwartą buzią tej opowieści i podjął męską decyzję o wykonaniu zadania, które zlecił mu jego ulubiony bajkowy bohater. Znalezienie pierwszego śladu scoobich łap zajęło mu kilka sekund, po których nastąpiło czołganie się przez błękitny jak niebo tego dnia tunel. W drugiej konkurencji sprawdzaliśmy celność, bowiem Adaś i jego siostra musieli trafić piłkami do kosza. Następnie trop zaprowadził Adasia do trzeciego zadania, czyli slalomu z piłką. W tej konkurencji udział wzięli również siostra i rodzice naszego podopiecznego, którzy z pomyślnego wykonania polecenia mieli tyle samo radości co on sam. Czwarty ślad Scoobiego zaprowadził 5-latka do przenośnego toru kręglarskiego, a zadaniem malca i jego rodziny było strącenie jak największej ilości kolorowych kręgli. Po tej konkurencji naszemu bohaterowi pozostało do wykonania ostatnie zadanie: rozejrzenie się szeroko otwartymi oczami i znalezienie pudeł z klockami. Jak się okazało, było ono tak samo łatwe, jak wcześniejsze konkurencje sprawnościowe, a ukryte w przyczepie klocki zdawały się do niego uśmiechać i puszczać oczko. Tak oto Adaś stał się szczęśliwym posiadaczem upragnionych przedmiotów i poznał smak spełnianego marzenia, które w kilka minut później uzyskało formę materialną w postaci truskawkowego tortu w kształcie – a jakże by inaczej –klocka Lego.

Dziękujemy Annie Hryciuk i Michałowi Romankowi, dzięki którym spełniło się marzenie Adasia, oraz zapraszamy do obejrzenia krótkiego filmu z tego wydarzenia.

https://www.youtube.com/watch?v=mDTsSC1BrHc