Moim marzeniem jest:

Pływanie z delfinami nad ciepłym morzem

Emilka, 7 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2015-04-19

Z pewnością niejeden z nas zna to uczucie, gdy po raz pierwszy przekracza próg czyjegoś domu i od razu czuje, że to będzie dobra wizyta. Tak było w przypadku naszych odwiedzin u Emilki. Od mamy dziewczynki dowiedziałyśmy się, że nasza Marzycielka bardzo chętnie nas pozna i z niecierpliwością czeka na spotkanie z nami. I rzeczywiście tak było.
Emilka od progu przywitała nas jak najlepsza pani domu, zaprosiła do swojego pokoju i zabawiła rozmową. A ta była zdecydowanie niezapomniana! Bo czy często spotyka się 7-latkę, która z pasją opowiada o latarniach morskich i z dumą pokazuje nam certyfikaty zdobyte w odwiedzonych przez nią obiektach? Czy często ktoś potrafi zainteresować nas rozmową o gatunkach rybek akwaryjnych? Czy znamy wiele osób, których wyobraźnia i wrażliwość są tak ogromne, że jej ukochany czarny kotek-maskotka nazywa się Mizerota? Czy często spotykamy osoby, które interesują się zarówno zwierzętami, podróżami, najnowszymi grami, jak i autami, samolotami i… kosmosem?  Z pewnością nie, dlatego nasza Emilka jest dziewczynką tak niezwykłą.


Po rozmowie i radosnych zabawach z Emilką i jej młodszą siostrą Wandzią, nadszedł czas na ulubioną część naszych spotkań, a mianowicie na rozmowę o marzeniach. Emilka wiedziała już sporo o naszej Fundacji, przybliżyłyśmy jej jednak jej zasady, opowiedziałyśmy o marzeniach, które udało nam się spełnić. Emilka z cierpliwością słuchała naszych opowiadań. W końcu przeszłyśmy do najważniejszego, a więc pytania o marzenie naszej Emilki. Dziewczynka przyznała, że myślała o X-boxie, ale nie jest jeszcze pewna czy jest to jej największe marzenie. Mama Emilki wyjawiła nam, że nasza Marzycielka początkowo wspomniała coś o kotku lub… kolejnej rybce, ale to chyba też nie to jedyne i niepowtarzalne marzenie.

Wszak w głowie tej niezwykłej Marzycielki rodzi się mnóstwo pomysłów: ujrzeć największą w Europie latarnię morską, popływać z delfinami, zobaczyć Disneyland lub Legoland, spotkać się ze smerfami i wiele więcej.

Emilka postanowiła, że potrzebuje jeszcze trochę czasu do namysłu. My zaś z niecierpliwością czekamy na to co zrodzi się w głowie tej niezwykłej 7-latki i na poznanie marzenia: tego jedynego, wyjątkowego i nie do zastąpienia.

spotkanie - poznanie marzenia

2015-05-24

Przed kolejnym spotkaniem z Emilką czułam ogromną radość i ciekawość. O czym marzy nasza niezwykła 7-latka? Co podpowie jej tak rozwinięta wyobraźnia i która z jej licznych pasji zwycięży w walce o to jedyne, niezwykłe marzenie?
Czy na pierwszym miejscu znajdzie się pasja podróżnicza i Emilka wybierze wycieczkę w niezwykłe miejsce? Czy wygra zamiłowanie do aut i nasza Marzycielka zechce zostać pasażerką jakiegoś zabytkowego samochodu? Czy zwycięży miłość do zwierząt i dziewczynka marzy o spotkaniu z jakimś nieznanym gatunkiem?
Tego w niedzielne przedpołudnie jeszcze nie wiedziałam. Byłam jednak przekonana, że Emilka zaskoczy mnie po raz kolejny swoją wrażliwością i wyobraźnią, zaś spotkanie z dziewczynką i jej rodziną będzie niezapomnianym przeżyciem, a towarzysząca mu radość i ciepło da mi energię na nadchodzący tydzień.

Od samego progu zostaliśmy powitani przez Emilkę i jej siostrę Wandzię – obie ubrane w piękne, długie, kolorowe spódnice, które od razu zostały docenione zarówno przez damską, jak i męską część naszego fundacyjnego składu. Od razu przeszliśmy do zabawy i rozpakowania prezentów. Emilkę zaskoczyliśmy między innymi książeczką, w której znalazła wiersz o... jej ulubionych latarniach morskich. Dziewczynka po raz kolejny pokazała nam swoją imponującą kolekcję figurek przedstawiających odwiedzone przez nią latarnie morskie.

Następnie przeszliśmy do bardzo odpowiedzialnego zadania, jakim jest „gotowanie obiadku” na nowej kuchence, którą Emilka dostała na urodziny. Staraliśmy się jak mogliśmy, aby zupka nie była za słona, a sałatka soczysta. Chyba się udało, bo wszyscy „próbowali” przyrządzonych przez nas potraw i z uśmiechem doceniali nasz kunszt kulinarny.

Czas mijał szybko i radośnie, stale towarzyszyła nam jednak ciekawość i myśl: o czym marzy Emilka? W końcu przeszliśmy do konkretów. Okazało się, że dziewczynka już od dawno czekała na tę chwilę, gdy będzie mogła wyjawić nam, że jej największym marzeniem jest wyjazd do Loro Parku na Teneryfie, gdzie będzie mogła zobaczyć i delfiny, i orki, i pingwiny, i nawet papugi (jedną z nich nawet namalowała podczas ostatnich szpitalnych zajęć rysowania na folii).  Emilka obejrzała razem z mamą kilkanaście filmików ukazujących atrakcje, jakie czekają na nią w ogrodzie i już wie, że to jest to na co warto czekać, o co warto walczyć i o czym warto marzyć. Bo cóż może być piękniejsze dla naszej ciekawej świata marzycielki niż daleka podróż w nieznane - nad morze, które tak lubi, do zwierząt, które sprawiają jej taką radość, samolotem, do którego dziewczynka ma taką słabość, do nowego, co Emilkę tak interesuje i pobudza jej wyobraźnię.

Wyruszamy więc razem z Emilką na przygodę w walce o spełnianie marzeń! Każdy z nas może przeżyć ją razem z Emilką – każda pomoc sprawi, że staniesz się bohaterem przygody, na którą nasza Marzycielka czeka i o której marzy każdego dnia.

spotkanie - zmiana marzenia

2015-09-16

Praca wolontariusza Fundacji Mam Marzenie jest niezwykła z wielu powodów. Jednym z nich jest fakt, że dzieci potrafią nas stale zaskakiwać, udowadniają, że dziecięca wyobraźnia nie zna granic, a moc marzeń jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody i poskromić nawet dziecięcą niecierpliwość.

Gdy od mamy Emilki dowiedziałam się, że dziewczynka myśli o zmianie marzenia, pomyślałam: przecież w tej 7-latce drzemie niezrównana siła, a wachlarz jej zainteresowań nie pozwala spać spokojnie. Zmiana marzenia wydała się więc zupełnie zrozumiała. Od mamy dziewczynki dowiedziałam się, że ostatnio zachwyca się ona tematyką Star Warsów i Minecrafu. Podejrzewaliśmy, że Emilka, zafascynowana magicznym światem, zechce głębiej go poznać i właśnie z tą dziedziną będzie związane jej marzenie.

Emilkę odwiedziliśmy w szpitalu. Długi pobyt poza domem nie odebrał naszej Marzycielce pogody ducha. Przywitała nas z uśmiechem, radością i błyskiem w oku. Zaczęliśmy od zapoznania z upominkami, które przygotowaliśmy dla naszej walecznej Marzycielki. Znając zamiłowanie dziewczynki do zwierząt i mając świadomość, że może tęsknić ona za swoimi rybkami, które czekają na nią w domu, sprawiliśmy Emilce maskotkę-rybkę, którą mogła samodzielnie pokolorować, czyli stworzyć dokładnie taką rybkę, o jakiej marzy. Na tym jednak nie skończyły się niespodzianki. Emilka, jako wielbicielka łamigłówek i rysunków, otrzymała także karteczki, na których należy łączyć punkciki układające się w ciekawe obrazki. Emilka od razu powiedziała, że prezenty bardzo jej się podobają, jednak zachowała się jak najlepsza gospodyni: upominki odłożyła na bok i zajęła się swoimi gośćmi. Rozmowa szybko weszła na temat Star Warsów, co nas nie zdziwiło. Emilka z pasją opowiadała o odwiedzinach R2D2 (robot, bohater Gwiezdnych Wojen) w szpitalu, pokazała nam plakat przedstawiający bohaterów filmu, opowiadała o klockach Lego związanych ze Star Warsami. W końcu z lekkim onieśmieleniem przyznała, że nie obejrzała kosmicznej sagi, bo jest dla niej lekko straszna i postanowiła, że musi troszkę dorosnąć. Nie przeszkadza jej to jednak bardzo lubić filmu i jego bohaterów. Nic dziwnego, nie zapominajmy, że wśród zainteresowań Emilki znajduje się także kosmos.

Gdy byliśmy właściwie pewni, że Emilka poprzez rozmowę o Star Warsach przechodzi do sedna, czyli do swojego nowego marzenia, okazało się, że ta 7-latka naprawdę potrafi zaskoczyć. Otóż, przekonaliśmy się, że nic nie jest w stanie zgasić jej podróżniczej pasji i miłości do zwierząt. Ani męczące pobyty w szpitalu, ani perspektywa długiego czekania na realizację marzenia, ani przygotowania do podróży nie są Emilce straszne. Owszem, nasza Marzycielka uwielbia świat Minecraftu i sama przyznaje, że chciałaby dostać nowy, lepszy komputer, który umożliwiłby jej bardziej komfortową grę. Ucieszyłaby się także z klocków rodem z Gwiezdnych Wojen. Jak sama jednak określiła, to to jest takie „siup”, dając nam do zrozumienia, że wie, iż prawdziwe marzenie powinno wymagać czasu, cierpliwości, czasem nawet poświęceń. Przede wszystkim zaś powinno być związane z prawdziwą, długotrwałą pasją. Emilka dalej pozostaje więc w nurcie podróży, tym razem jednak chciałaby być bliżej zwierząt, a konkretnie.. delfinów. Tak, Emilka marzy o pływaniu z delfinami nad ciepłym morzem. Chciałabym dotknąć zwierzątka, wspólnie popływać, pewnie nawet przytulić. Emilka zna swój ulubiony gatunek – płetwy i życie w wodzie jej nie zmylą – Emilka wie, że delfin jest ssakiem, zdaje sobie sprawę, że ma małe, ale może nawet ostre zęby, a przede wszystkim wielkie serce i przyjazne nastawienie do ludzi. Na naszą propozycję spisania wszystkich marzeń i ich nadania im priorytetów, Emilka powiedziała grzeczne, ale zdecydowane „nie”. Ona już zna swoje marzenie, wszystkie priorytety poukładała w głowie. Delfiny są najważniejsze, jedyne i niezastąpione!

Ja już widzę wielką radość Emilki. Przeczuwam to zaciekawienie, gdy wchodzi do wody – robi to pewnie, z uśmiechem na twarzy i błyskiem w oku. Już słyszę ten śmiech, rozlegający się w momencie, gdy delfiny podpływają do naszej Marzycielki. I poczucie spełnienia po radosnym pływaniu i chlupaniu w wodzie razem z ukochanymi zwierzakami. Będzie pięknie, wesoło i niezapomnianie – w Emilce tkwi bowiem niezmącona niczym radość, ciekawość świata i gen przygody, który podsuwa niezwykłe marzenia i każe zrobić wszystko, aby się spełniły.

spełnienie marzenia

2016-08-18

Długo zastanawiałam się nad tym, od jakich słów powinnam zacząć relację ze spełniania marzenia wyjątkowej dziewczynki, którą poznałam kilkanaście miesięcy temu. Choć stało się to tak naprawdę przez przypadek, bowiem początkowo Emilką współopiekowała się inna wolontariuszka (ja poznałam ją podczas realizacji fundacyjnego kalendarza), niewątpliwie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Podczas sesji zdjęciowej ta wspaniała i jednocześnie w sposób uroczy krnąbrna 8-latka dosłownie skradła mi serce, a los sprawił, że potem spotykałyśmy się wielokrotnie i to właśnie mi przypadł w udziale zaszczyt spełnienia jej wyjątkowego marzenia.

Zanim przywitała nas upalna Portugalia, Emilka wkroczyła żwawym krokiem na warszawskie lotnisko, ciągnąc za sobą walizkę ze zdjęciem wieży Eiffla (Paryż to cel jej kolejnej podróży marzeń) i pluszowym rekinem w dłoni. Tuż za nią zmierzała jej młodsza siostra Wandzia, której towarzyszyła maskotka delfin. W plecakach zaś dziewczynki miały pluszowe koty, które są częścią ich rodziny. Od tego momentu dominującym tematem rozmów i zabaw całej naszej grupy były właśnie zwierzęta – te prawdziwe, te pluszowe i te będące wytworami dziecięcej wyobraźni.

Pierwsze chwile pobytu w Algarve upłynęły nam w basenie, w którym Emilka sumiennie ćwiczyła pływanie, przegotowując się tym samym na godzinę „0”, czyli spełnienie swojego wielkiego marzenia. Czasami zamieniała się w fokę i leżała na jego brzegu, wygrzewając się w portugalskim słońcu. W przerwach zajadała się lodami, chłodziła zimnymi napojami oraz bawiła z młodszą siostrą i uprawiała „plażing”.

Kulminacyjnym momentem naszego pobytu w Portugalii był czwartek 18 sierpnia. Rozpoczął go wczesnym rankiem dźwięk budzika, niczym kogut oznajmiający, że pora wstawać i najbliższe godziny zapisać piękną opowieścią o spełnianiu marzeń. Bramę Zoomarine przekroczyliśmy kilka minut po godz. 10.00. Rejestracja w biurze, ustalenie szczegółów pływania z delfinami, podpisanie dokumentów i już mogliśmy cieszyć się urokami parku rozrywki. Jako że Emilka to miłośniczka wszystkiego, co związane z przyrodą, pierwsze kroki skierowaliśmy do ptaszarni, w której dziewczynka mogła m.in. nakarmić spacerujące tam deptakiem latające stworzenia. Potem mieliśmy przedsmak głównej atrakcji dnia – udaliśmy się mianowicie na półgodzinny pokaz z udziałem delfinów, podczas którego mogliśmy podziwiać ich skoczność, zwinność, zabawy z piłką oraz wykonywane razem z trenerami akrobacje. Już podczas tego seansu Emilkę ogarnęła wielka euforia, która podgrzała atmosferę i sprawiła, że dziewczynka odliczała minuty do spełnienia swojego marzenia. Następnie odwiedziliśmy oceanarium – tam Marzycielka, oglądając ryby o przeróżnych wielkościach, barwach i kształtach, sama czuła się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Zachwycała się dosłownie wszystkim, wyliczała, które pływające cuda chciałaby mieć w domowym akwarium, i negocjowała z rodzicami możliwość ich zakupu. Co chwilę zadziwiała mnie przy tym swoją ponadprzeciętną wiedzą na temat ryb i znajdujących się w akwariach roślin.

O godz. 14.00 stawiliśmy się w umówionym wcześniej miejscu, aby rozpocząć przygodę, na którą Emilka czekała przez wiele długich miesięcy. Po 40-minutowym przygotowaniu, na które składały się film instruktażowy, edukacyjna pogadanka i zapoznanie z opiekunem delfinów, nasza bohaterka z radosnym uśmiechem na ustach pojawiła się przy basenie, w którym już czekały na nią dwa piękne i duże delfiny. Jeśli można powiedzieć o tych zwierzętach, że ich twarz jest roześmiana, to tych niewątpliwie była. Pływające radośnie w dużym basenie z błękitną wodą, w blasku portugalskiego słońca wyglądały przepięknie. Najpierw dostojnie podpłynęły do naszej Marzycielki i się przywitały. Emilka mogła je pogłaskać, pocałować, a nawet połaskotać. Jak mi potem powiedziała, ich skóra jest bardzo delikatna i miła w dotyku. W czasie przygotowań instruktor nauczył naszą marzycielkę „języka” delfinów, czyli pokazał, jakie ruchy powinna wykonywać, aby te przeurocze ssaki ją rozumiały i aby wspólnie mogli się bawić, stąd kolejne zadanie. Emilka wypłynęła na środek basenu, uniosła rękę nad wodą i kręciła się wokół własnej osi. Będący kilka metrów obok niej delfin, widząc tę ręczną wskazówkę, obracał się razem z nią. Potem przyszedł czas na wisienkę na torcie, czyli wspólne przepłynięcie bohaterów dnia wzdłuż basenu. Nasza Marzycielka z pomocą instruktora niemal wdrapała się na grzbiet swojego większego przyjaciela i razem popłynęli energicznie z jednego końca basenu na drugi, zostawiając za sobą spienioną wodę i magię spełnionego marzenia. Obserwowałam to wydarzenie razem z rodzicami Emilki, wszyscy czuliśmy dumę, że mała dziewczynka perfekcyjnie poradziła sobie ze wszystkim, oraz niezwykłą radości i szczere wzruszenie, że dane nam było widzieć to na własne oczy. A sama Emilka? Kiedy wyszła z wody, była po prostu uśmiechnięta. I to była najpiękniejsza odpowiedź na to, co się przed chwilą wydarzyło. Nie trzeba wielkich słów i wybuchu euforii, żeby wyrazić radość, spełnienie i wdzięczność. Mi wystarczył mocny uścisk, którym ta dziewczynka o wyjątkowych niebieskich oczach obdarzyła mnie chwilę później, kiedy wręczyłam jej dyplom spełnionego marzenia. Uścisk ten należy się wszystkim tym, którzy dołożyli swoją cegiełkę do powstania naszego kalendarza na bieżący rok, oraz go kupili, za co raz jeszcze szczerze dziękujemy. Dziękujemy także biuru podróży ITAKA za pomoc w organizacji wyjazdu. Ja osobiście dziękuję zaś Emilce, jej siostrze i rodzicom za ich serdeczność, bezproblemowość i traktowanie mnie jak członka rodziny. Czas spędzony z wami był dla mnie wielką przyjemnością.