Moim marzeniem jest:

Klocki Lego

Bartek, 9 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2015-07-22

Fundacja zyskała kolejnego wspaniałego Marzyciela – jest nim ośmioletni Bartek, skromny i nieśmiały chłopiec, którego miałyśmy możliwość odwiedzić w jego domu minionej środy. Od siostry chłopca, która odebrała nas z przystanku, dowiedziałyśmy się, że Bartek wyczekuje naszych odwiedzin od rana. Ucieszone tą informacją przekroczyłyśmy próg mieszkania, w którym czekała już mama i sam Marzyciel, z początku lekko zawstydzony naszym widokiem. Po krótkiej rozmowie z mamą przeszłyśmy na temat marzeń – wtedy, milczący do tej pory Bartek w końcu się ożywił. Przedstawiłyśmy mu cztery kategorie realizowanych przez Fundację pragnień na przykładach innych naszych podopiecznych. Chłopiec po cichu wypisał na karteczce, jakie rzeczy sprawiłyby mu radość. Próbując wybadać, która z nich jest jego największym marzeniem, pytałam kolejno o wszystko, co wymienił. Okazało się, że najwięcej emocji w Bartku wzbudza bajka „Potwory kontra Obcy” i jej bohaterowie, a w szczególności robot, tajemniczy przybysz z kosmosu. Równie interesująca wydaje mu się praca strażaków i policjantów – chętnie poznałby bliżej specyfikę ich zawodu i przejechałby się ich służbowymi pojazdami. Chłopiec nie jest jednak jeszcze zdecydowany, co jest jego najskrytszym pragnieniem, wobec czego my, wolontariuszki, dajemy mu jeszcze czas do namysłu i czekamy na kolejne spotkanie, na którym być może uda nam się poznać ostateczny wybór malca.      

spotkanie - poznanie marzenia

2015-12-04

Po kilku miesiącach od ostatniej wizyty po raz kolejny miałyśmy przyjemność odwiedzić Bartka – tym razem jednak w szpitalu. Chłopiec, mimo słabego zdrowia, tryskał pozytywną energią, a szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy. Po nieśmiałości obecnej podczas poprzedniego spotkania nie było już śladu, gdyż przywitał nas z dużym entuzjazmem. Następnie we trójkę udaliśmy się do świetlicy, by porozmawiać w bardziej przyjaznych okolicznościach niż szpitalna sala.  Po podzieleniu się z nami wakacyjnymi wrażeniami, Bartek zdecydował, że jest już gotów wyjawić swoje marzenie – są to klocki Lego, którymi będzie mógł bawić się z rodzeństwem i rodzicami. Ucieszone tą dobrą wiadomością, pożegnałyśmy Bartka by mógł wypoczywać, a gdy tylko jego stan się poprawił i wrócił do domu, odwiedziłyśmy go ponownie. Wtedy Bartek przedstawił nam 6 zestawów Lego, które podobają mu się najbardziej i pozwolą zbudować wymarzone miasteczko. Od tego momentu my, wolontariuszki, rozpoczęłyśmy poszukiwania dobrej duszy, która pomoże nam w spełnieniu marzenia, na którego realizację chłopiec czeka z wypiekami na twarzy. 

spełnienie marzenia

2016-04-02

W dniu realizacji marzenia Bartka od rana towarzyszyła nam piękna pogoda, która dodatkowo dodawała nam skrzydeł. Przed umówionym spotkaniem pojawiłyśmy się w lokalu Momento Pizza, gdzie dzięki uprzejmości obsługi mogłyśmy ukryć na zapleczu wymarzone przez chłopca zestawy Lego City i przystroić stolik fundacyjnymi balonami. Chwilę później w pizzerii pojawił się Bartek wraz siostrami i rodzicami – był zaskoczony, gdyż spotkanie z nami było niespodzianką. Przywitaliśmy się i usiedliśmy, a dzieciaki od razu pochłonęło wybieranie swojej ulubionej pizzy z menu. Bartek, wyraźnie zadowolony z przebiegu niedzielnego popołudnia, nie spodziewał się jednak najlepszej jego części. Wykorzystując chwilę jego nieuwagi wymsknęłyśmy się w stronę zaplecza i przygotowałyśmy prezent do wręczenia. Gdy wyłoniłyśmy się  zza ściany, niosąc duże opakowania klocków, na twarzy naszego małego marzyciela natychmiast pojawił się szeroki uśmiech. Przeglądaniu kolejno zestawów ulubionych zabawek towarzyszyło wiele pozytywnych emocji, które nie pozwalały Bartkowi już dłużej siedzieć spokojnie J Chłopiec miał nieograniczoną ilość pomysłów na montaż swoich nowych klocków i snuł liczne plany na zabawę nimi w najbliższym czasie. Wyraźnie zafascynowany swoim prezentem nie mógł doczekać się już powrotu do domu, by wreszcie zbudować upragnione miasto – nawet ostatni kawałek pizzy zapakował już samodzielnie na wynos. JPoucztowaliśmy jeszcze przez chwilę, a następnie pożegnaliśmy się i rozeszliśmy w cudownych nastrojach. Nam, wolontariuszkom, niesamowicie pozytywny nastrój utrzymywał się jeszcze długo po tym przemiłym spotkaniu – najpewniej dlatego, że jego owocem była szczera radość chorego dziecka, a to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakich można w życiu doświadczyć.