Moim marzeniem jest:

Playstation

Aleks, 7 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-05-07

 

Słońce za oknem i słońce między nami, bowiem czas na kolejne marzenie do spełnienia :). Pierwsza wizyta, więc znów mnóstwo pomysłów w naszych głowach na to, o czym marzyć może niespełna siedmioletni chłopiec. Wyjazd? Hulajnoga? Zabawka? Oj, nie przekonaliśmy się tak szybko, bowiem nasz kolejny Marzyciel - Aleks uwielbia trzymać w niepewności i do tego zadaje trudne zagadki do rozwiązania. Na początku nawet lodołamacz niewiele pomógł (na szczęście się spodobał, chociaż miałyśmy poważne obawy, czy aby na pewno trafiony), trzeba było używać podchwytliwych sztuczek, aby przekonać Aleksa do rozmowy z nami na temat jego największego marzenia. Pierwsza wizyta nie przyniosła oczekiwanych rezultatów (za to uporałyśmy się ze sprawami formalnymi ;)), toteż musiałyśmy znosić niepewność, heh gimnastyka cierpliwości :). Na szczęście mamy swoje sposoby ;) i umówiłyśmy się, że jeszcze poczekamy, aby chłopiec mógł podjąć decyzję.

 

Autor: Gosia L.

 

spotkanie

2007-05-22

Wydawać by się mogło, że tym razem, skoro już Aleks nie będzie zmuszał nas do borykania się z zagadkami. O niee, nie ma tak łatwo :). Trochę trzeba było pogimnastykować umysł i poużywać podchwytliwych słówek, by wreszcie usłyszeć, to na co czekałyśmy ze zniecierpliwieniem, czyli największe marzenie chłopca... Play Station 3. Nie mecząc już dłużej Marzyciela, opuściłyśmy szpital, by móc zabrać się za spełnianie marzenia.

 

Autor: Gosia L.

spełnienie marzenia

2007-06-09

To już nasze kolejne spotkanie z Aleksem, tym razem mieliśmy dla niego nieco większy prezent niż za pierwszym razem. Wymarzone Play Station, misternie zapakowane (niech każdy mówi, co chce, ale to wcale nie było takie łatwe ;)) w zielony "firmowy" papier prezentowało się całkiem przyzwoicie :), chociaż, dla postronnych mogłam wyglądać podejrzanie taszcząc zieloną "walizkę".

Wkroczyliśmy z Bartkiem pewnym krokiem do szpitala i udaliśmy się prosto do sali, gdzie mogliśmy zastać Marzyciela. O my wstrętni, przeszkodziliśmy w planowanej dżemce, ale Aleks chyba nie miał nam tego za złe. Mama zdradziła, że chłopiec nie mógł się doczekać naszej wizyty. Hmm miło być tak wyczekiwanym gościem :). Ponieważ Marzyciel nie był jeszcze w formie, by samemu poradzić sobie z rozpakowywaniem, bądź co bądź, sporej paczuszki, za jego zgodą dostąpiłam tego zaszczytu. Aleks przyglądał się zaciekawiony i był wyraźnie zniecierpliwiony, kiedy pierwsze próby podłączania sprzętu okazały się nieudane. Po kilkudziesięciominutowej walce z kabelkami i telewizorem wreszcie udało się uruchomić "techniczne cudeńko" :). Chłopiec bacznie przyglądał się, jak należy obsługiwać to, jak dla mnie, tajemnicze urządzenie, ale przypuszczam, że szybko rozpracował, co i jak działa.

Na koniec wręczyliśmy Aleksowi dyplom i pstryknęliśmy kilka pamiątkowych zdjęć. Ach, były i wzruszenia i uśmiechy i ... krówki od Aleksa. Nie wiem, jak on to robi, że me zagadki rozwiązuje w mig i wiedział, że to właśnie moje ulubione cukierki, spryciarz :). No i jeszcze chwila pożegnania i zostawiliśmy Marzyciela, by mógł w spokoju wypróbować konsolę i przy okazji nauczyć Mamę pokonywać tory wyścigowe :)

 

Autor: Gosia L.