Moim marzeniem jest:

Piesek bolończyk

Wiktoria, 14 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Bydgoszcz

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2016-02-20

Pewnego deszczowego popołudnia, wraz z wolontariuszką Darią, udałyśmy się do szpitala aby poznać naszą marzycielkę. Czternastoletnia Wiktoria okazała się przesympatyczną, uśmiechniętą dziewczynką. Zanim poznałyśmy marzenie, dużo razem rozmawiałyśmy, m.in. o książkach, które Wiktoria bardzo chętnie czyta. Jednak już od naszego przyjścia, widać było błysk w oczach dziewczyny. Nie dało się nie zauważyć, że nie może się doczekać, aż powie nam swoje marzenie. Jest nim piesek - bolończyk. Wiktoria wymarzyła sobie, aby był to biały szczeniaczek - samiec. Nawet wymyśliła już dla niego imiona: Maksio, Rocky lub Killer. Nasza marzycielka od bardzo dawna chciała mieć pieska, lecz z różnych względów go nie dostała. Na szczęście teraz jest już możliwość spełnienia tego słodkiego marzenia! Gdy zapytałyśmy się o inne, „zapasowe” marzenia, Wiktoria powiedziała, że bardzo jej zależy na piesku i nie myślała o innych. Jednak po chwili opowiedziała, że chętnie pojechałaby do Czarnobyla lub spotkała się z Jurkiem Owsiakiem. Wizyta przebiegła w bardzo miłej atmosferze i mamy nadzieję, że następna już niedługo - tym razem z małym, futrzanym towarzyszem! ;)

spełnienie marzenia

2016-10-16

Bolończyk, który był marzeniem 14-letniej Wiktorii, jest jednym z najpiękniejszych psiaków, jakie człowiek może sobie wymarzyć. Nic więc dziwnego, że był tak bardzo wyczekiwany przez naszą marzycielkę.

Pieska, wyglądającego jak „mała kuleczka Duracell”, udało się w miarę szybko zakupić z profesjonalnej hodowli, by marzycielka nie musiała zbyt długo czekać na swojego pupila. Zniósł on podróż (tę w pociągu, jak i samochodem) bezproblemowo, wzbudzając u wszystkich nadmierny zachwyt. Nawet właścicielka hodowli rozstawała się z nim ze łzami w oczach.   

W momencie przyjazdu do Wiktorii, postawiliśmy pieska przed Jej drzwiami, zadzwoniliśmy, a następnie ukryliśmy się, by z ukrycia zobaczyć Jej reakcje na najsłodsze stworzenie w promieniu co najmniej całego miasta. Od tego momentu również Ona się w nim zakochała i nie odstępowała go o krok. Następnie dołączyliśmy i my. Przekazaliśmy Wiktorii wszelakie dodatki do psa, jak również jedzenie, które udało się nam zdobyć. Mieliśmy ostatnią okazję, by pobawić się z pupilem, który stał się najlepszym przyjacielem Wiktorii. Wyściskała go, nie mogąc uwierzyć, iż Jej największe marzenie biega już po domu. Zastanawialiśmy się także wspólnie, co jest słodsze - ciasto, jakim nas poczęstowano, czy psiak tulący się do każdego domownika. Żadna relacja i żadne zdjęcia nie oddadzą radości, jaka panowała wówczas u Wiktorii.

Na zakończenie zrobiliśmy sesję zdjęciową, w której pierwszy plan stanowił piesek. Są one pamiątką, która będzie przypominała nam o niesamowitej marzycielce – Wiktorii, jak również o bolończyku, którzy stali się najlepszymi przyjaciółmi.

Nie przedłużając pożegnań, udaliśmy się w drogę powrotną, jednakże już nie była taka wesoła, jak ta z pieskiem.

Droga Wiktorio – opiekuj się swym pupilem i przesyłaj Nam zdjęcia z nim, byśmy mogli również uczestniczyć w jego rozwoju.

Dziękujemy firmie Metlife, dzięki której wolontariusze, jak i Wiktoria mogli doświadczyć ogromnej „słodkości” w postaci bolończyka. Dziękujemy w imieniu Wikorii, jak i swoim.