Moim marzeniem jest:

Zobaczyć Disneyland i spotkać Elsę.

Zosia, 4 lata

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Szczecin

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2016-05-06

Łóżko szpitalne było duże na tyle, że siedząca na nim przeurocza dziewczynka wydawała się być jeszcze mniejsza, i jeszcze bardziej urokliwa. Swoimi wielkimi oczami lustrowała ogrom zabawek znajdujących się dokoła niej, ale gdy weszli wolontariusze skupiła swoją uwagę na nich. Nieśmiały uśmiech szybko przerodził się w zadowolenie, a Zosia w pełni ukazała nam swoją otwartość na świat. Z zaangażowaniem i pomocą wolontariuszy wyjmowała z lodołamacza kolejne prezenty, a jej uśmiech mówił sam za siebie.
Co tu dużo pisać – podbiła nasze serca natychmiast! Szczególnie, gdy poprosiła cały czas stojącego obok tatę o pomoc w nałożeniu sobie naszej fundacyjnej koszulki z napisem „Nigdy nie przestawaj marzyć!” i siedziała w niej do końca spotkania.
Nie dało się ukryć, iż Zosia jest wielką fanką „Krainy Lodu”. Bajkowy wzór widniał wszędzie – na koszulce, pościeli, kapciuszkach. Motywy innych, Disney’owskich bajek pojawiały się również na maskotkach – „Wychowana na Disney Junior” – jak określił to tata Zosi. Dlatego też marzenie tej radosnej dziewczynki wydało się nam być jak najbardziej odpowiednie: Zosia marzy o wycieczce do Disney’landu, w którym to najbardziej ciekawi ją, oczywiście, postać Elsy z „Krainy Lodu”.


Jesteśmy pewni, że spełnienie marzenia Zosi przyniosłoby jej mnóstwo radości i niezapomnianych przeżyć – czy może być coś lepszego od tylu idoli zgromadzonych w jednym miejscu? 

 

Jeśli chcesz pomóc w spełnieniu tego Marzenia skontaktuj się z: 

Małgorzata Dąbrowska e-mail małgorzata.dabrowska@mammarzenie.org telefon: 606 113 615

spełnienie marzenia

2016-09-18

Ilekroć jesteśmy świadkami reakcji dziecka na spełnienie marzenia, pojawiają się w nas wielkie emocje, wzruszenie, niesamowita radość i uczucie szczęścia. Tym razem odczułyśmy to po wielokroć, bowiem w jednym czasie przyszło nam spełnić marzenia trzynaściorga dzieci.

15 sierpnia spotkałyśmy się z nimi po raz pierwszy na warszawskim lotnisku Okęcie. Początkowe nieśmiałe spojrzenia i delikatne uśmiechy szybko przerodziły się w bardziej odważne relacje. Dla niektórych dzieci było to spotkanie z dawno niewidzialnymi kolegami i koleżankami, których poznały w szpitalu, dla innych szansa na nowe znajomości, które z czasem być może przerodzą się w przyjaźnie. Bo choć nasi podopieczni przyjechali z różnych stron kraju, łączył je wspólny cel – dotrzeć do EuroDisneylandu.

Kiedy dzień później w godzinach przedpołudniowych naszym oczom ukazała się brama do raju z napisem „Disneyland Paris welcome”, nasi Marzyciele dosłownie wyskoczyli z siedzeń, które zajmowali podczas jazdy autobusem. Nagle w stosunkowo cichym pojeździe zapanował niesamowity gwar, słychać było śmiechy i okrzyki „Hurra Disneyland!”, „Jesteśmy w Disneylandzie!”, „O rety, Disneyland!”.

Dwa dni, które tam spędziliśmy, były przepełnione radością, uśmiechem, fascynacją, okrzykami zachwytu, ale też wzruszeniem, którego głównie dostarczały nam mamy naszych Marzycieli, szczęśliwe, że oto urzeczywistniają się sny ich ukochanych pociech. Obserwując je, podziwiałyśmy, że mimo trudów życia same nie straciły dziecięcej spontaniczności i razem ze swoimi latoroślami korzystały ze wszystkich atrakcji, jakie na tacy podawał im podparyski park rozrywki. A było z czego wybierać. Jednych fascynowały te strefy, w których poziom adrenaliny znacznie wzrastał, spieszyli więc czym prędzej na rollercoastery i do miejsc, które kryją w sobie mroczne tajemnice i w których straszy niejeden duch. Inni woleli atrakcje, które aż tak bardzo nie przyspieszały bicia serca, beztrosko zasiadali więc na kierownicą samochodzików, albo wyruszali w szaloną podróż latającym dywanem czy kręcącą się filiżanką. Grupa młodszych dziewczynek odliczała minuty do spotkania z Anną i Elsą, czyli bohaterkami „Krainy lodu”, kilkuletni chłopcy czym prędzej chcieli spotkać się z Chudym z „Toy Story” u bohaterami bajki „Auta”. Wszyscy cierpliwie czekali w kolejkach, aby móc uściskać swoich ulubionych bajkowych bohaterów i zrobić sobie z nimi pamiątkowe zdjęcia – wśród tych najpopularniejszych były oczywiście Myszko Miki i Minnie. Niesamowitych wrażeń dostarczyła wszystkim wieczorna parada z udziałem najpopularniejszych bajkowych bohaterów, a także nocny pokaz multimedialny na fasadzie zamku, którego kulminacją był pokaz sztucznych ogni. Co zabawne, niektórzy wracali z niego, smacznie śpiąc w ramionach ukochanych mam.

Tak oto minęły nam dwa cudowne dni w Disneylandzie. Gdyby zliczyć, ile w sumie pokonaliśmy kilometrów, zrobiłby się z tego niezły maraton. Grunt, że wszyscy ukończyli go z uśmiechem na ustach i radością w sercu. My do dziś słyszymy zaś chóralne „tak”, wykrzyczane przez naszą wesołą grupkę w odpowiedzi na pytanie: „czy spełniło się wasze marzenie?”. Dziękujemy wszystkim, dzięki którym było to możliwe.