Moim marzeniem jest:

Gadżety z Pepą lub Maszą z niedżwiadkiem związane z łóżeczkiem

Lena, 3 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2017-01-22

W niedzielne przedpołudnie pojechałyśmy na pierwsze spotkanie z naszą nową Marzycielką – czteroletnią Leną.

Lenka przywitała się z nami dość nieufnie, ale ucieszyła się z lodołamacza, którym była maskotka – piesek i klocki z motywem pingwinów z Madagaskaru. Początkowo siedziała tylko przy mamie. Patrzyła na zielone baloniki i zaczęła z nimi biegać . Razem z mamą mieszkają w małej kawalerce, więc przestrzeni do biegania za dużo nie było, ale okazało się , że nasza marzycielka jest wesołą, pełną energii dziewczynką.

Mirka rozmawiała z mamą, uzupełniała dokumenty fundacyjne, a my z Anią próbowałyśmy zachęcić Lenkę do zabawy z nami. A przede wszystkim dowiedzieć się, jakie ma marzenie. Niestety narysowanie marzenia nie udało się, Lenka nie była zainteresowana kredkami i kartką. Nie pomogło namawianie, że pomożemy jej w rysowaniu. Rysunek nie powstał. Mama dziewczynki powiedziała, że Lena może nam pokazać, o czym marzy. Okazało się, że pokaże nam marzenie w telefonie komórkowym. Jak tylko dostała komórkę do ręki, od razu się ożywiła. Sprawnie poruszała paluszkami po ekranie i tak szybko przesuwała kolorowe obrazki, że nie byłyśmy w stanie zobaczyć, co jest na tych obrazkach. W końcu udało się nam zobaczyć, że na obrazkach jest pościel, poduszki inne gadżety z motywem świnki Peppy oraz Maszy i niedźwiedzia. Takie właśnie jest marzenie Lenki. Te gadżety to nie zabawki, których ma wiele. Wszystkie są związane z łóżeczkiem, ze spaniem.

Lenka tak się ożywiła oglądając te obrazki, że nie chciała oddać mamie telefonu. W końcu udało się namówić ją na układanie wieży z klocków. Wspólnie budowałyśmy wieże, a Lenka je burzyła i było przy tym mnóstwo radości i śmiechu. Potem przytulając swoją nową maskotkę podeszła do Ani i już wolniej, raz jeszcze pokazała w komórce, o czym marzy. Teraz mogłyśmy się dokładnie temu przyjrzeć.

Oczywiście od początku naszej wizyty próbowałyśmy robić jakieś zdjęcia, choć nie było to łatwe, bo Lena nie chciała pozować, uciekała, chowała się i wymachiwała rączkami. Fotki robiłyśmy z ukrycia, tak, by Lenka nie zorientowała się, że na nią „polujemy”. Na szczęście udało się uwiecznić naszą Marzycielkę na kilku fajnych zdjęciach.

W Lenkę wstąpiło nagle mnóstwo energii, zaczęła wchodzić na stolik i wymyśliła zabawę z maskotką – rzucała ją do Ani, a Ania odrzucała do niej. Trzeba było na nią uważać, by nie spadła z tego stolika, bo energicznie tam podskakiwała. Świetnie się bawiła, śmiała i było widać, że w końcu się do nas przekonała.

Powoli musiałyśmy kończyć nasze pierwsze spotkanie z Leną. Na pożegnanie dziewczynka przybiła nam „piątki”, a my obiecałyśmy wkrótce znowu ją odwiedzić, by spełnić jej marzenie.

spełnienie marzenia

2017-02-26

W niedzielne popołudnie wybrałyśmy się na spełnienie marzenia Lenki. Pierwsza wizyta u naszej marzycielki była miesiąc wcześniej, więc marzenie udało się spełnić w błyskawicznym tempie. Marzeniem dziewczynki były gadżety do łóżeczka z motywem świnki Peppy oraz Maszy i niedźwiedzia. Lena przywitała nas bardzo radośnie i głośno, mimo przeziębienia, które ją męczyło od kilku dni. Ucieszyła się na nasz widok i od razu zajęła się lalką Maszą, którą dostała na powitanie. A jak zobaczyła wielki karton z prezentami, wstąpiło w nią jeszcze więcej energii. Lenka z wielkim przejęciem wyciągała z niego każdą rzecz z pytaniem: A co to? Karton krył wiele rozmaitych prezentów: piżamki, bluzeczki, książeczki, kolorowanki z naklejkami, gumeczki do włosów – wszystko z motywem świnki Peppy lub z Maszą. Oprócz tego w wielkim worku były nowe kołdry, poduszki i piękna pościel, oczywiście z Peppą. Zielone baloniki Fundacji tym razem służyły jako piłka do odbijania. W trakcie wesołej zabawy jeden balon pękł z wielkim hukiem. Tego hałasu bardziej wystraszyłyśmy się my, niż Lena, która dalej radośnie tańczyła z jedną z nas. A jak odkryła, że lalka Masza „śpiewa”, jak naciśnie się ją na brzuszek, inne rzeczy na dłuższą chwilę poszły w odstawkę. Teraz najciekawsza była śpiewająca Masza. Trzeba było na chwilę przerwać tę wesołą zabawę, by wręczyć naszej Marzycielce Dyplom spełnionego marzenia. Mirka odczytała Lenie treść dyplomu i przekazała go dziewczynce. Ale 4-letnie dziecko nie bardzo interesuje jakaś kartka papieru, więc dyplom wzięła mama Lenki i obiecała, że oprawiony w ramkę zawiśnie na ścianie na pamiątkę tego radosnego dnia z życia Lenki. W czasie naszej wizyty zrobiłyśmy kilka fajnych fotek, a było to dość trudne, bo Lena była cały czas w ruchu. Jednak tym razem przynajmniej nie kryła się przed obiektywem, jak podczas pierwszego spotkania. Nawet nie widziała, kiedy uwieczniamy ją na zdjęciach, taka była przejęta prezentami, które dostała.

Nadszedł czas pożegnania. Lenka nie chciała się z nami rozstać, a mama obiecała, że prześle nam fotki Lenki w nowej pościeli i piżamce z Peppą.

Lenko, cieszymy się, że mogłyśmy spełnić Twoje marzenie i wnieść odrobinę radości do Twojego serduszka.