Moim marzeniem jest:

Kurs Języka Angielskiego

Kamila, 17 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2017-07-11

We wtorek wieczorem udaliśmy się do naszej Marzycielki Kamili. Gdy tylko weszliśmy do pokoju zostaliśmy przywitani przez jej pieska yorka, który od tej pory towarzyszył nam przez całe spotkanie. Była też z nami Mama, starsza siostr (której pyszne ciasto umilało nam spotkanie) oraz bardzo gadatliwy, młodszy brat. Spędziliśmy u Kamili dużo czasu rozmawiając na przeróżne tematy w bardzo przyjemnej atmosferze. Nastolatka ma wiele zainteresowań ale najbardziej lubi czytać i pisać. Tak się złożyło, że na przełamanie pierwszych lodów przywieźliśmy ze sobą właśnie książkę. Dzięki temu dowiedzieliśmy się że Kamila w przyszłości planuje napisać własną powieść. Nasza Marzycielka jest bardzo inteligentną, zdolną i miłą dziewczyną, która w tak młodym wieku już bardzo dużo osiągneła. Zdążyła wygrać bądź zająć wysokie miejsca w konkursach związanych z pisaniem opowiadań, między innymi w międzynarodowym konkursie Disneya!

 

„Tuż po telefonie z fundacji, informującym o długo wyczekiwanym nadejściu wolontariuszy, jeszcze przez kilka dni asystowały mi burzliwe emocje.

Byłam ucieszona, zestresowana, niecierpliwa, a przede wszystkim bardzo podekscytowana tymi odwiedzinami.

Jak takie spotkanie wygląda?

Jak należy się zachowywać?

O czym mówić?

Jakie jest moje marzenie? - O tak, tego akurat byłam pewna.

Niezawodny, chwalebny iphone 7 - w kolorze złotym bądź onyksowym. Był moją pierwszą myślą, gdy dowiedziałam się o fundacji w kwietniu, ale i już wcześniej skrycie imaginowałam o jego posiadaniu. Decyzji nie zmieniłam, toteż to o nim wspomniałam, gdy w końcu do tego pytania doszło na żywo.

Mimo, że celem wizyty, było poznanie mojego marzenia, wyjawienie jego wcale nie było najprzyjemniejszą częścią. Od progu mieszkania poznałam dwóch pogodnych i serdecznych wolontariuszy. Nawet wręczono mi prezent - w którego skład wchodził m.in. duży przeuroczy pluszak oraz książka - powód, przez jaki byłam "nieobecna" na kilka następnych dni. 

Choć moja nieśmiałość nie chciała ustąpić, udało mi się porozumieć z moimi gośćmi - co w tym przypadku było wręcz nieuniknione. Wolontariusze się nie poddawali, niezmiennie mieli w zanadrzu nowe tematy do rozmów, których było tak wiele, że nie byłabym w stanie wszystkich przytoczyć.

Po udanym spotkaniu mogę śmiało stwierdzić, że oprócz wspaniałego podarku, wyniosłam również z wizyty dwie czarowne wartości: nadzieję na to, że marzenia się spełniają, a także zaszczytne wspomnienie, którego z pewnością nigdy nie zapomnę.”

 

Jak wynika z relacji Kamili, kiedy nadszedł czas rozmowy o marzeniach okazało się, że nastolatka znała już odpowiedź. Najwiekszą dla niej radością byłoby otrzymanie telefonu iphone 7. Już od dawna marzy o takim telefonie, który sprawiłby, że czas by dużo milej płynął, szczególnie teraz kiedy jest osłabiona przez chorobę. Zapytana o kolor, pozostawiła nam decyzję gdyż nadal wacha się pomiędzy złotym a onyksem. Czas u Kamili minał niezwykle szybko i zaczęła się robić poźna godzina. Musieliśmy więc niestety pożegnać się. Chcemy jak najszybciej spełnić marzenie Kamili gdyż wiemy, że otrzymanie tego prezentu sprawi jej wielką radość! Czas więc działać i sprawić, że na długo uśmiech zawita na twarzy u naszej Marzycielki

spełnienie marzenia

2019-02-28

W tłusty czwartek udało nam się spełnić marzenie Kamili, która na tyle zainteresowała się działalnością naszej fundacji, że postanowiła do nas dołączyć oraz z własnej perspektywy opisać jego przebieg. Zapraszamy do lektury.

Oglądanie serialu przerwał mi sygnał przychodzącej wiadomości, która nieoczekiwanie była od moich pogodnych wolontariuszy. Skromna treść mówiła tylko o spotkaniu, na jakim to miały być ustalone jedynie szczegóły co do realizacji mojego marzenia – marzenia, wobec którego nie miałam żadnych wątpliwości - mianowicie kursu języka angielskiego.
    I już zaledwie dwa dni później spacerowałam na Emilii Plater, kierując się do wyznaczonego miejsca. Wciąż nic nie podejrzewając, rozmawiałam z wolontariuszem Mateuszem na beztroskie tematy, kiedy to drzwi się uchyliły i… wkroczyła moja niespodzianka.
    A niespodzianką był przesympatyczny native speaker Peter, który przez lata żył w Kanadzie. Zaś zatrzęsienie emocji potęgowała oczywista świadomość konieczności komunikowania się po angielsku, która jak na początku przypuszczałam – była niemożliwa.
Lecz jeszcze bardziej niemożliwa była cisza; zwłaszcza kiedy zarówno wolontariusze, jak i Peter, nie ustępowali, a masa pytań zmuszała mnie do przełamania barier i włączenia się do rozmowy. Z każdym zdaniem jednak krępacja moim łamanym angielskim ustawała, a czarowny humor przy brytyjskiej kolacji nie gasł.
    Ale jak się finalnie okazało – kumulacją spotkania była moja główna niespodzianka, czyli spełnienie marzenia. W kopercie czekał na mnie voucher do zrealizowania, aż na dwa dowolne kursy języka angielskiego.  Radość, ekscytacje i oszołomienie wzmożył kolejny surprise, czyli że… native Piotr mówi także po polsku! Ponadto, należy również do zaszczytnego grona wolontariuszów fundacji.
Po szybkim wertowaniu, czy nie powiedziałam czegoś głupiego po polsku, kiedy to myślałam, że Piotr tego nie rozumie, nastąpiły finiszowe zdjęcia, podziękowania i pożegnanie.
             I tak też od razu po wyjściu, zmierzyłam, by zapisać się na kurs, wspominając ten nadzwyczajny dzień, kiedy to przekonałam się o czymś, czego nigdy nie zapomnę – o tym, że warto marzyć.

 

Pragniemy podziękować Szkole Archibald oraz restauracji Legends za okazane serce :)