Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Paryża

Ewa, 16 lat

Kategoria: inne

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2017-07-06

Wraz z początkiem wakacji wybrałyśmy się na zapoznanie z naszą nową Marzycielką, Ewą. Dziewczynka ma 16 lat i trenuje szermierkę na wózkach. W dniu spotkania akurat uczestniczyła w Mistrzostwach Polski, ale znalazła dla nas czas po południu :) Ta dyscyplina sportu wymaga dużej determinacji i wytrwałości, dlatego Ewa od samego początku dała nam się poznać jako waleczna zawodniczka. W zmaganiach wspiera ją mama i rodzeństwo.

    Od samego początku powitała nas ze szczerym uśmiechem na twarzy.  Widać było że czekała na tę wizytę. Na przełamanie pierwszych lodów zabrałyśmy ze sobą grę Sabotażysta. Choć zasady na początku wydawały się nieco zawikłane, już po chwili każda z nas wcieliła się w wylosowaną rolę w podróży po złoto. Budowanie tuneli okazało się dobrą bazą do nawiązania szczerego kontaktu z naszą Marzycielką, która po wysłuchaniu kategorii marzeń zaczęła się zastanawiać nad własnymi. Jak można się domyślić w tym wieku marzeń jest tak wiele, że trudno wybrać to jedno upragnione, ale umówiłyśmy się z Ewą, że na kolejnym spotkaniu już poznamy to jedyne. My nie możemy się doczekać, a tymczasem Ewa będzie wypoczywać nad morzem.

 

 

spotkanie - poznanie marzenia

2018-02-28

Kolejna wizyta u naszej Marzycielki odbyła się w marcu. Tym razem pojechaliśmy z Andrzejem – nowym wolontariuszem, którego Ewa miała dopiero poznać. Po ostatnim spotkaniu, od którego minęło już kilka tygodni, zostawiłyśmy Ewę z niemałym wyzwaniem. W końcu wybrać jedno marzenie spośród tylu innych to twardy orzech do zgryzienia. Wśród wielu pomysłów pojawiały się między innymi: kurs tańca, lekcje wizażu czy możliwość zagrania w serialu. Ostatecznie zwyciężyła jednak ciekawość świata i wybór padł na wycieczkę do Paryża. Ewa marzy, żeby poczuć klimat tego wyjątkowego miasta, obejrzeć najbardziej znane zabytki i pozwiedzać urokliwe uliczki, które do tej pory zna z książek i filmów. Choć wielu naszym podopiecznym Paryż kojarzy się głównie z Disneylandem, Ewę bardziej przyciąga atmosfera samego miasta i perspektywa dalekiej podróży.  

Nasza Marzycielka opowiedziała nam, dlaczego wyjazd do stolicy Francji jest dla niej tak ważny, a reszta spotkania upłynęła nam pod znakiem gier planszowych. Tym razem  zmierzyliśmy się w pojedynku na wiedzę. W grze Milionerzy każdy z nas miał szansę na zdobycie pokaźnej sumy, co zaowocowało naszymi własnymi przemyśleniami na temat marzeń. Jak wiadomo, pieniądze szczęścia nie dają i są jedynie środkiem prowadzącym do celu. Nasz cel to uszczęśliwić Ewę i spełnić jej marzenie. Dlatego też zabieramy się do pracy!

spełnienie marzenia

2018-10-02

Spełnienie tego marzenia było wyjątkowe pod każdym względem, tak jak niesamowita jest sprawczyni całego zamieszania, czyli Ewa, której zamarzyło się, aby poczuć „ducha” Paryża, jego krajobrazy, smaki i zapachy. Czy to się udało? Oczywiście, o czym świadczył chociażby uśmiech, który przez cztery dni nie schodził naszej Marzycielce z twarzy. Możecie go zobaczyć na zamieszczonych obok fotografiach, ale zanim to nastąpi, przeczytajcie, gdzieśmy były i cośmy robiły.

Dzień pierwszy

Budzą nas intensywne promienie słońca, Paryż wita nas bowiem błękitnym niebem i dwudziestoma pięcioma stopniami ciepła, co tylko poprawia i tak wyśmienite nastroje w naszej czteroosobowej babskiej grupie. Szybkie śniadanie, poranna toaleta, plecak i ruszamy w drogę. Jako że Ewie najbardziej bije serce na myśl o Wieży Eiffla, nie chcemy traktować jej jak wisienki na torcie i zostawiać na ostatni dzień, tylko postanawiamy skierować pierwsze kroki właśnie pod tę przedziwną budowlę. Tuż po opuszczeniu metra wędrujemy wąskimi chodnikami, dozując napięcie. Ewa szeroko otwartymi oczami wypatruje symbolu Paryża. Mnóstwo ludzi, gwar przejeżdżających samochodów, chwila oddechu na czerwonym świetle. Ruszamy. Ewa odwraca głowę w prawą stronę i oto jest – piękna, lśniąca w słońcu, ogromna konstrukcja, która dumnie „spogląda” na nas z góry. Im bliżej niej jesteśmy, tym większego nabiera uroku. Podchodzimy tuż pod nią, stajemy na samym środku i patrzymy w górę, co przyprawia naszą Marzycielkę o zawrót głowy. Ewa nawet nie musi nic mówić, jej twarz zdradza wszystkie emocje, zdecydowanie są pozytywne.

Potem udajemy się do otaczającego wieżę parku. Rozkładamy na trawie koc, wyciągamy z plecaka świeże croissanty, których zapach drażni nasze zmysły, i szampana Piccolo. Delektujemy się smakami, obserwujemy ludzi i Wieżę Eiffla. – Nie sądziłam, że jest tak duża – mówi Ewa.

Po piknikowaniu obieramy kierunek na Pola Elizejskie. Zmierzając do nich, przedzieramy się przez wąskie uliczki Paryża. Ewa chłonie ich atmosferę, co rusz zadziera głowę do góry i delektuje się widokiem klimatycznych kamienic. Mijamy butiki znanych projektantów: Dolce i Gabbana, Gucci, Tiffany, Coco Chanel. Przy każdym z nich przystajemy i robimy zdjęcie naszej Marzycielce, marząc przy tym, co byśmy kupiły, gdybyśmy miały ze sobą worek pieniędzy, ot takie babskie zabawy. W końcu docieramy do Avenue des Champs Élysées. I co robimy? Automatycznie nucimy w głowach popularna piosenkę o tym samym tytule. Nagle Ewa dostrzega w oddali kolejną charakterystyczną budowlę Paryża, czyli Łuk Triumfalny, i szybko podejmuje decyzję o marszu w jego kierunku, co niezwłocznie czynimy. Kiedy już docieramy na miejsce, Marzycielka ustawia się do zdjęć niczym modelka na wybiegu. Natychmiast spełniamy jej prośbę, chwilę odpoczywamy i znów zmierzamy w kierunku Wieży Eiffla, gdzie czeka na nas kolejna niespodzianka.

Rejs po Sekwanie trwa godzinę. W jego trakcie Ewa podziwia wszystkie najważniejsze budynki Paryża. Zachwyca się m.in. dwudziestoma dwoma mostami, katedrą Notre Dame i Luwrem. Ciągle coś mówi i się śmieje. Kiedy przepływamy pod mostem zakochanych, przewodnik informuje nas, aby natychmiast zamknąć oczy i pomyśleć marzenie, ale zachować je dla siebie, bo tylko wtedy się spełni. Nasza Marzycielka wybucha śmiechem, ale niezwłocznie wykonuje polecenie, po czym przez resztę wyprawy walczy sama ze sobą, żeby nam go nie zdradzić, mając przy tym niezły ubaw. Rejs kończymy przy zachodzie słońca, dzięki czemu dobranoc „mówi” nam cudownie podświetlona Wieżą Eiffla.

Dzień drugi rozpoczynamy od gorącej jajecznicy w wieloma dodatkami. Ewa bierze aktywny udział w jej przygotowaniu, z czego jest bardzo dumna. Po tak obfitym śniadaniu pełne energii wsiadamy do samochodu i ruszamy pod Paryż. Tam czekał na nas Wersal. Ten wyjątkowy pałac robi na Ewie piorunujące wrażenie. Z ogromną ciekawością pokonuje jego kolejne metry, zachwyca się poszczególnymi komnatami i tym, co w nich jest. Snuje wizje, jak przed laty wyglądało życie królów. Zastanawia się, po co potrzebowali tyle miejsca i jakim cudem udawało się im spotykać z pozostałymi członkami dworu na tak dużej powierzchni. Szczególnie tkwi jej w głowie sala balowa z dziesiątkami ogromnych, wiszących i lśniących żyrandoli, w której – uwaga – chce wyprawić swoje wesele. Wierzymy, że marzenia się spełniają, więc może pewnego dnia Wersal będzie świadkiem zaślubin w polskim stylu.

Po zwiedzeniu pałacu udajemy się do przylegającego do niego parku. Tam nasza Marzycielka zachwyca się pięknymi kwiatowymi kompozycjami, krzewami poprzycinanymi w fantazyjne kształty, precyzyjne skomponowaną zielenią, fontannami i ogromną przestrzenią, w której niesamowitą melodię wygrywa towarzyszący nam tego dnia wiatr. To wszystko wprowadza Ewę w tak wyjątkowy nastrój, że w drodze powrotnej tańczy w samochodzie w rytm latynoskiej melodii, która akurat leci w radiu. Nastolatka od razu podejmuje decyzję, że ta melodia jest oficjalną melodią naszej wyprawy.

Dzień trzeci rozpoczynamy wcześniej, bo jest naszpikowany atrakcjami. W ich zdobywaniu towarzyszy nam mieszkająca w Paryżu Polka, dzięki której wszystko idzie bardzo sprawnie i obywa się bez zbędnego błądzenia.

Najpierw Sorbona i Ogród Luksemburski, bodaj najsłynniejszy park w Paryżu. Ewa nie tylko chłonie niesamowity spokój tego miejsca, lecz także ma okazję chwilę odpocząć i podziwiać niesamowite widoki. Potem jest szybki obiad w greckiej restauracji w dzielnicy łacińskiej, a po nim dalsza część wycieczki. Luwr, Katedra Notre Dame, Centrum Pompidou, Muzeum d’Orsay, Most Aleksandra III, Plac Zgody, Plac Inwalidów, opera Garnier. Tymi wszystkimi wspaniałymi miejscami i budowlami Ewa zachwyca się w sposób wyjątkowy. Szczególne wrażenie robi na niej wnętrze Katedry Notre Dame i punkt zero, który się przed nią znajduje – to miejsce, w którym jest środek Paryża. Legenda głosi, że trzeba przejść dookoła niego trzy razy, a wtedy na pewno wróci się do Paryża. Ewa rzecz jasna to robi i od razu planuje swój przyszłoroczny przyjazd, z tym że już w duecie.

Dzień kończymy przejażdżką autobusem na Plac Pigalle (niestety kasztanów nie udało nam się zjeść), skąd wędrujemy na wzgórze Montmartere. Tak z góry podziwiamy widok na Paryż, chłoniemy artystyczną atmosferę i spożywamy słynne naleśniki. Potem mamy chwilę na zakup pamiątek i ruszamy w drogę powrotną, delektując się jeszcze widokiem podświetlonej bazyliki Sacré Coeur.

Dzień czwarty to finał naszego pobytu w Paryżu. Delektujemy się śniadaniem i pięknem dnia. Ewa z euforią czeka na wizytę w muzeum figur woskowych i obiad w restauracji, w której będzie mogła spróbować francuskich potraw. Wyznaje, że zawsze marzyła o skosztowaniu ślimaków i małż. Uśmiechamy się pod nosem, wiedząc, że i to pragnienie naszej podopiecznej może się wkrótce ziścić.

W muzeum Grevin spotykamy plejadę gwiazd, które znamy z telewizyjnych ekranów. Ewie sprawia przyjemność odgadywanie ich nazwisk i robienie sobie zdjęć z woskowymi postaciami. Nasza Marzycielka od pierwszej chwili wypatruje swojego ulubieńca, byli Leonarda di Caprio. Zanim jednak skupi na nim swoją uwagę, dzielnie pozuje u boku królowej Elżbiety II, papieży Franciszka i Jana Pawła II, Pabla Picasso, Charliego Chaplina, Brada Pitta, George’a Clooney’a. Szczególną frajdę ma też ze zdjęć z Katy Perry (pozuje do niego razem z wolontariuszką, którą trzy dni wcześniej ochrzciła mianem tej piosenkarki) oraz Scrata – wiewiórki z „Epoki lodowcowej", której widok rozbawia naszą bohaterkę do łez.

Po tak wyjątkowych spotkaniach udajemy się na uroczysty obiad. Ostatecznie Ewa nie daje się namówić na spróbowanie ślimaków – widok wystarczył, aby marzenie o ich konsumpcji zostawiła na swój kolejny przyjazd do Paryża.

Kiedy następnego dnia wczesnym rankiem opuszczamy Paryż, panującą w samochodzie ciszę przerywa głos Ewy: – Było fantastycznie – słyszymy. Nie mogłyśmy wymarzyć sobie lepszego końca naszej francuskiej przygody i tej opowieści. Ewo, dziękujemy Ci, że mogłyśmy być jej częścią. Dziękujemy też Kasi, która poświęciła swój jedyny wolny w tygodniu dzień, aby oprowadzić nas po Paryżu.

Dziękujemy marce LIDL za spełnienie marzenia Ewy.