Moim marzeniem jest:

szczeniak Cavalier King Charles Spaniel

Sandra, 17 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Szczecin

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2017-09-09

9 września wybrałyśmy się na przejażdżkę na drugi koniec województwa. Wiedziałyśmy, że tego dnia nasza Marzycielka obchodzi 17ste urodziny. Więc nie tylko dla nas był to wyjątkowy dzień. Kupiłyśmy prezent urodzinowy, ciasto i z uśmiechami na twarzy poszłyśmy na spotkanie z Sandrą -naszą nową Marzycielką. Przywitałyśmy się, złożyłyśmy życzenia i tak oto zaczęłyśmy naszą wspólną rozmowę. Poznałyśmy się nieco bliżej z tą jakże tajemniczą i nieśmiałą podopieczną. Sandra, jak się później okazało, to przyszła studentka weterynarii. Uwielbia każde żywe stworzenie. Opiekowała się już wieloma zwierzętami. Każde, jak przystało na wolontariuszkę „Ostoi dla zwierząt”, otaczała niecodzienną, wyjątkową opieką. Pod swoją opieką stworzyła dom tymczasowy dla wielu psów, opiekowała się także kotami, jaszczurkami, myszkami, chomikami i można by tak wymieniać bez końca.

Sandra obecnie uczy się w klasie o profilu technik weterynarii. I muszę przyznać, że najbardziej zachwyciły mnie jej notatki. Pełno było w nich rysunków przypominających mi o anatomii różnych zwierząt. A już nie wspomnę o informacjach o chowie i hodowli zwierząt, o ich inseminacji, czy chorobach i pielęgnacji tych mniejszych i większych żywych stworzeń. Bo na czym, jak na czym, ale na opiece nad zwierzętami Sandra zna się najlepiej z nas. I nie osiadła na laurach. Ciągle poszerza swoją wiedzę. Jako że w jej domu pojawiło się mnóstwo psów, które uwielbiała, ale niestety nie mogła z wielu przyczyn przygarnąć ich do siebie – jej marzeniem jest nic innego jak zostać właścicielką pieska. Sandra pokazała nam swoją ulubioną książkę. Księgę psów. Pełno znanych lub mniej ras. Wraz z opisem, charakterystyką, typowymi chorobami, czy ciekawostkami. I choć wybór był trudny, to Sandra zdecydowała się na Cavaliera King Charles Spaniela. Taki z łatką na twarzy, bo jest piękny. I duży. I łagodny. I lubi się przytulić. I łatwo go czegoś nauczyć. Pies – ideał.

Nie pozostaje nam innego jak spełnić idealne marzenie. Trzymajcie za nas kciuki, proszę. Pora aby Cavalier King Charles Spaniel zaszczekał Sandrze „hau, hau”. 

 

Jeśli chcesz pomóc w spełnieniu tego Marzenia skontaktuj się z: 

Pamelą Struś

tel: 508-144-784

e-mail: pamela.strus@mammarzenie.org

spełnienie marzenia

2018-03-03

Wszystko zaczęło się od urodzin Sandry i rozpoznaniu fajnego marzenia. Szczeniak Cavalier King Charles Spaniel. Marzenie niełatwe do realizacji, pełne przygód i niepewności, ale udało się. 3 marca, o godzinie 8 rano, zajechaliśmy z Grzegorzem pod dom Sandry, szybko spakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i wyruszyliśmy na długą podróż po wymarzonego pieska. Hodowla Pani Celiny znajdowała się aż pod Białymstokiem i to tam, po całym dniu jazdy zawędrowaliśmy. Grzegorz pokonał drogę aż spod Gorzowa – można powiedzieć, że przejechaliśmy całą Polskę.

Do Pani Celiny przyjechaliśmy ok. godziny 17tej. Chcieliśmy szybko wstąpić do niej jeszcze w sobotę, aby Sandra mogła pierwszy raz spotkać się ze swoim przyszłym pupilem. Pierwsze wrażenie niesamowite – Taki Pan okazał się cudownym psiakiem, który złamał serce nie tylko Sandrze, ale i każdemu z nas. Mały, słodki, nic tylko drapać za uszkiem. Podzieliłam się pierwszymi zdjęciami ze wszystkimi moimi koleżankami i kolegami wolontariuszami. Urzekł każdą i każdego z nas. Spójrzcie tylko proszę na oczy Takiego Pana. Taki Pan to ma powodzenie! Pojechaliśmy tego wieczoru do miasta, by coś zjeść smacznego i wróciliśmy do hotelu.

Następnego dnia skoro świt, ledwo po śniadaniu, pojechaliśmy odebrać pieska. Przywitał nas bogaty dorobek Pani Celiny, mnóstwo medali, pucharów. Dorobek niesamowity i robi wrażenie (przy okazji życzymy ich o wiele, wiele więcej). Wykonaliśmy kilka pamiątkowych zdjęć, podpisaliśmy umowę, przekazaliśmy podziękowania i przyszła na nas pora. Przyznam szczerze, że przerażała mnie ta cała ponad 8 godzinna podróż. Mieliśmy przygotowany specjalny transporter – Sandra się jednak uparła, że będzie go trzymała u siebie na kolanach. I tak też było. Taki Pan, a właściwie Leon, bo takie nowe imię dostał od Sandry psiak na kolanach Sandry spędził całą podróż do domu. W międzyczasie musieliśmy zrobić kilka przystanków, w tym jeden dłuższy na obiad. Jestem pełna podziwu i muszę przyznać, że załoga MOP w Lubieniu Kujawskim pozytywnie mnie zaskoczyła! Na zewnątrz było ok. -10 stopni, pani pozwoliła nam zjeść razem z naszym Leosiem w środku lokalu. WOW. Bardzo, bardzo Państwu dziękujemy! Podnosicie wiarę w ludzi! Brawo dla Was!

Była godzina 22, kiedy dotarliśmy do domu Sandry. Zmęczeni, ale aż trudno było się nam rozstać. Leoś grzecznie zniósł podróż, a my bezpiecznie wróciliśmy do domów.

 

Podziękowania będą krótkie, ale prawdziwe. W tym miejscu z całego serca chciałam uściskać po raz kolejny Sandrę i jej mamę Agnieszkę - dziewczyny tworzycie niesamowitą rodzinkę! Wesoło było z Wami w te dwa dni pełne wrażeń i marzeń!

Nie mogłabym zapomnieć również o Asi, Adze i całemu oddziałowi Fundacji Mam Marzenie w Gorzowie Wielkopolskim! Jesteście niesamowici! Grzegorz – dzięki za bezpieczną podróż i szybsze decyzje od moich gdzie pójść coś zjeść! Ah, dlaczego nam kobietom tyle czasu zajmuje decyzja czy pizza, czy makaron?

Wielkie podziękowania należą się również Pani Celinie z Domi Pearl FCI – piękne ma Pani pieski, ale Taki Pan bije ich wszystkich na głowę! Brawa dla Pani! Dziękuję również Natalii i jej mężowi – to na ich ślubie zbieraliśmy środki na spełnienie tego marzenia!

Dzięki również dla wszystkich moich wolontariuszy z Oddziału Szczecin! Dziękuję za Waszą pomoc i Wasze uwagi! Karola – dzięki za pomoc przy umowie! Bez Was wszystkich nie dałabym rady!