Moim marzeniem jest:

Żółty laptop z Internetem

Daria, 13 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2008-08-10

To była słoneczna niedziela. Słońce rozgrzewało nasze serca, zapowiadając udany dzień. Pełna obaw, gdyż miała to być moja pierwsza wizyta u marzycielki, ruszyłam w drogę. Przez przypadek musiałam zabrać z sobą moją kochaną labradorkę Leilę, która szybko okazała się najlepszym lodołamaczem na świecie.

Daria, w pięknej czerwonej sukience, czekała na nas z uśmiechem od ucha do ucha. Jak tylko zobaczyła w samochodzie pieska, od razu zaczęło się "szaleństwo". Okazało się, że Daria kocha zwierzaki i ma z nim wspaniały kontakt. Nawet książka - lodołamacz poszła w odstawkę. To była miłość od pierwszego wejrzenia, a Leila nie opuszczała dziewczynki na krok. W końcu rozbawiona Daria postanowiła namalować swoje marzenia. Widziałyśmy, że była zdecydowana, i że wiedziała czego chce.

Po pewnym czasie na papierze pojawiło się marzenia Darii, a chwilę później nabrało zdecydowanych kolorów. Marzeniem Darii jest żółty Laptop z Internetem. Nic dziwnego, taki laptop ma ulubiona piosenkarka Darii - Doda. Laptop powinien mieć wgrane gry dla dziewczynek, najlepiej takie, w których jest dużo przebieranek. Prawdziwa młoda kobietka! Po chwili przerwy na małą sesję zdjęciową, powstały kolejne kolorowe marzenia: różowy telefon komórkowy oraz zielony aparat fotograficzny. Prawdziwy kalejdoskop marzeń!

Było nam bardzo przyjemnie porozmawiać, a jeszcze przyjemniej zobaczyć, że Daria w końcu znalazła troszkę czasu, by obejrzeć książkę, którą od nas dostała. Wizyta zbliżała się ku końcowi, więc Daria zażyczyła sobie jeszcze na koniec spacer z Leilą i grupowe zdjęcie na pamiątkę. Widać było, że wnieśliśmy tego dnia do jej domu wiele radości, a przede wszystkim przynieśliśmy nadzieję, że marzenia się spełniają.

inne

2009-04-22

"Możliwy radar". "Skręć w prawo". "Jesteś na miejscu. Prowadził Państwa Krzysztof Hołowczyc" zakomunikował głos z pudełeczka nawigacji satelitarnej. Dzięki naszemu nieustraszonemu kierowcy drużyna wolontariuszy w czerwonym autku błyskawicznie dotarła na miejsce akcji. Mieli tylko jeden cel: spełnić marzenie Darii dokładnie w dzień jej urodzin. Wyzwanie było poważne, ale i wolontariusze w składzie Karolina, Agnieszka i Łukasz byli odpowiednio przygotowani. Na tylnim siedzeniu niecierpliwił się pyszny tort urodzinowy, obok radośnie podskakiwały balony fundacyjne, a w bagażniku leniwie kołysały się prezenty.

Zamknięty w małym srebrnym pudełeczku nawigacji Pan Krzysztof zamilkł zmęczony niewygodami podróży, a my zabraliśmy się do poszukiwań domu Marzycielki. Zadanie nie było trudne, bowiem już z daleka widać było gościnnie otwarte na oścież drzwi i niecierpliwie przestępującą z nogi na nogę Marzycielkę. Pozostało tylko komisyjnie zapalić świeczki na torcie i już można było zaintonować gromkie "sto lat". Wyszło całkiem zgrabnie, ale też trudno o wdzięczniejszą publiczność. Na twarzy Darii pojawił się uśmiech od ucha do ucha, a w jej oczach migotały wesołe iskierki. Choć wciąż była nieco speszona nieznajomymi twarzami, to wręcz emanowała radością. Jej błyszczące oczy patrzyły to na nas, to na tort, to na rodziców. Nadszedł czas na życzenie urodzinowe i zdmuchnięcie świeczek. Daria nabrała tyle powietrza w płuca, ile się tylko zmieściło i jednym solidnym dmuchnięciem zgasiła wszystkie trzynaście świeczek, a potem zabrała się do krojenia tortu. Przy urodzinowym przysmaku, zaczęła nam opowiadać szkolne ploteczki. Ale o tym cicho sza, bo to już nasza wspólna tajemnica.

Wreszcie postanowiliśmy przejść do sedna sprawy i zapytaliśmy naszą Marzycielkę o jej urodzinowe życzenie. Bez chwili wahania odparła: różowy laptop. KONSTERNACJA!!! Zielone pudełko czekające w bagażniku skrywało oczywiście laptop, ale wściekle żółty. Na szczęście okazało się, że ulubiona piosenkarka Darii - Doda - ma żółty, a nie różowy laptop. Sytuacja została opanowana, a my z ulgą przystąpiliśmy do wręczenia prezentu.

Cóż to był za widok, gdy nasza Marzycielka zabrała się do rozpakowania paczki! Nawet tata uległ ogólnej euforii i dzielnie pomagał córce. W koncu uparty karton dał za wygraną i wyłonił się z niego żółty komputer. Na twarzy Darii pojawił się wyraz takiego szczęścia, że .... trudno opisać. Wszyscy przez chwilę poczuli się dziećmi, które w wigilijny wieczór co sił pędzą pod choinkę, żeby dobrać się do wymarzonych prezentów. Radości nie było końca.

Zaczęło się od uruchomienia komputera, potem nastąpiło komisyjne otwarcie dodatkowych upominków - koncertu High School Musical i gry, które zażyczyła sobie Daria podczas pierwszego spotkania, a następnie przymierzenie torby do laptopa, specjalnie wybranej dla naszej Marzycielki. Oczywiście wszystko to było przerywane nieustającymi wyrazami zachwytu nad kolorem komputera. W miłej atmosferze czas płynął bardzo szybko, ale za namową Darii obejrzeliśmy jeszcze jej pokój, podziękowaliśmy uprzejmie za gościnę. Każde z nas dostało solidnego całusa na drogę i ruszyliśmy w podróż powrotną. Nie zawracaliśmy już głowy Panu Krzysztofowi i pozwoliliśmy mu spokojnie drzemać w małym srebrnym pudełeczku nawigacji.