Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Legolandu

Mateusz, 11 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2008-05-14

Dzień 14 maja 2008 był naprawdę piękny, i to za sprawą zaledwie jednej godziny. Tego dnia poznaliśmy Mateusza i jego wspaniałą Rodzinę.

Zaczęło się. Nasz bohater rzucił ku nam nieśmiałe spojrzenie, i w ślad za nim pełen radości uśmiech. Natychmiast zaprosił nas do pokoju, a tam w towarzystwie rodziców i cioci, wciągnął nas w swój niesamowity świat. Mateusz ma 11 lat i choć większą część dnia spędza na wózku, nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, iż na wszystkie jego zainteresowania doba musi być za krótka.

Pokój chłopca jest urządzony w strażackim stylu. Na ścianach wiszą zdjęcia z wizyty w remizie strażackiej, na biurku też remiza, tyle że z klocków LEGO, a obok niej parking z imponującą kolekcją wozów strażackich. Dalej czapka z symbolem straży, pamiątkowy album ze zdjęciem Mateusza na samym szczycie drabiny, panorama Poznania prawie jak z lotu ptaka. Jedynie chomik w terrarium na parapecie, miał problem z wkomponowaniem się w ów strażacki wystrój i pewnie dlatego ciągle siedział w trocinach ... Potem były atlasy o służbach mundurowych: o policji, wojsku i oczywiście o strażakach... Wszystkie były zapełnione rysunkami, i innymi zmyślnymi formami prac plastycznych. Nie mieliśmy wątpliwości, że rysowanie marzeń nie będzie dla Mateusza zbyt trudnym wyzwaniem.

"Czy już wiesz, o czym marzysz najbardziej? Na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać ... "Chcę pojechać do Legolandu" powiedział, po czym dodał "zobaczyć te wszystkie klocki". Kilka chwil później z zapałem malował swoje wymarzone królestwo klocków. Na szczęście dysponował sporym zapasem kredek, bo zestaw pięciu kolorów jaki przygotowaliśmy okazał się zbyt ubogi, by oddać istotę sprawy. Po 20 minutach mieliśmy już trzy dzieła. Miejsce pierwsze to oczywiście Legoland. Drugim marzeniem Mateusza jest policyjny zestaw klocków LEGO, którego opakowanie narysował w niezwykle precyzyjny sposób - łącznie z seryjnym numerem produkcji. Trzeci rysunek przedstawiał strażaka, co oznaczało oczywiście spotkanie z pogromcą ognistych płomieni.

Teraz już Mateusz mógł zająć się swoim "lodołamaczem" - nowym zestawem klocków LEGO, który był strzałem w dziesiątkę dziesiątki. Tuż przed pożegnaniem, w krótkiej rozmowie z rodzicami usłyszeliśmy coś, co nas wzruszyło, coś, co wzruszyłoby każdego: " niczego nie oczekujemy, dobrze, że jesteście ..."

inne

2008-08-22

Czy to już dziś? Czy to ten dzień? Czy to marzenie naprawdę się spełni?

Kierowca wiozący nas na lotnisko spytał dokąd lecimy. Odpowiedzieliśmy, że do Danii. Nie musieliśmy dodawać, że do Legolandu, sam wyczytał to z oczu i twarzy Mateusza. Gdy dotarliśmy na lotnisko, dwaj przemili pracownicy obsługi pasażerskiej, zatroszczyli się o naszego Marzyciela do tego stopnia, iż przed lotem mógł poznać kapitana wraz z załogą, odwiedzić kokpit samolotu i stać się posiadaczem zdjęcia, które z pewnością zagości na ścianie obok innych ważnych dla niego fotek.

Mati zasiadł wygodnie w fotelu i wraz z rodzicami czekał na swój pierwszy lot samolotem. Podróż odbyła się bez problemów, wprawdzie w momencie startu na twarzy pojawił się niepokój, jednak minutę później widoki z okna wynagrodziły cały stres. Każdy z trzech kolejnych lotów coraz bardziej przypominał wycieczkę autobusem, no może z wyjątkiem faktu, że w autobusie nikt nie daje batoników, ani zestawów lego city, a tu i owszem.

W Kopenhadze mieliśmy przerwę na spacer po terminalu i poszukanie miejsca odlotu samolotu do Billund. Z lotniska w Billund odebrał nas bus, którym pojechaliśmy wprost do hotelu LEGOLAND. Już przy wejściu przywitały nas postacie z klocków oraz stosy zestawów Lego rozstawionych przy recepcji. Tu czekała na Mateusza specjalna niespodzianka: otrzymał osobiste zaproszenie do Legolandu wraz z największym zestawem klocków Lego, jaki był w hotelu. W pokoju czekał kolejny zestaw Lego oraz wanienka z klockami, będąca niezbędnikiem każdego dziecka na czas pobytu w tym niezwykłym miejscu. Niezwykłym dlatego, że dosłownie wszędzie, każdy mógł się bawić klockami. Korytarzy strzegły ludziki z klocków, a piętra Mateusza strzegł nie byle kto. strażak.

Po kolacji wszyscy poszliśmy spać, bo już następny dzień miał być tym najpiękniejszym dniem spełnienia... Tak się też stało. Zaraz po śniadaniu, o 10:00 przy recepcji, przywitał Matiego przyjazny pirat Kapitan Roger i zaprowadził Go do krainy klocków Lego.

Tej wyprawy nie sposób opisać. Mateusz przyglądał się najdrobniejszym szczegółom tego mini świata, który wydawał się tętnić życiem. Jego oczy najbardziej uśmiechały się, gdy tylko wypatrzył wozy strażackie, które nie dość, że jeździły po miasteczku, to jeszcze pryskały wodą. Podziwiał rakietę Apollo 11 z dymiącymi silnikami, statki przepływające przez śluzy, kolejki znikające w podziemnych tunelach, podwodną wyprawę ludzików Lego w poszukiwaniu Atlantydy, oraz jaskinię piratów, do której wpłynęliśmy łódką. Wybrał się też wraz z rodzicami na wycieczkę po Lego safari, oraz w rejs łódkami wokół cudów światowej architektury, stoczył niejedną bitwę na armatki wodne z okrętami pirackimi, oraz odwiedził remizę strażacką. Był port lotniczy z samolotami kołującymi na pasach startowych, platformy wiertnicze, w których rozładowywało się skrzynki na przepływające obok statki, ogromne wieżowce, oraz mini Hollywood, w którym Mateusz reżyserował film z postaciami Lego w roli głównej. Odwiedziliśmy też obowiązkowy punkt programu - sklep z klockami Lego, w którym kupiliśmy zestaw Lego City, oraz całe 223 gramy zapasowych części Lego.

Po całym dniu spędzonym w Legolandzie, gdy Mateusz zobaczył już wszystko co chciał, z torbami pełnymi klocków powrócił do hotelu zmęczony, ale szczęśliwy. Kiedy żegnaliśmy się następnego dnia w Poznaniu, rodzice Mateusza szykowali mu kanapę do wielkiej zabawy wszystkimi kompletami jakie przywiózł, a zabawa ta pewnie trwa do tej pory.

Rodzice Mateusza to wspaniali ludzie, a ja przez cały czas przebywania z nimi miałem wrażenie, że spełnia się nie tylko marzenie ich syna, lecz marzenie nas wszystkich. Marzenie o radości, uśmiechach, o niekończącym się spokoju, poczuciu bezpieczeństwa i zaspokajaniu potrzeby poznawania świata. Marzenie o szczęśliwym dzieciństwie dla dzieci i o ocaleniu w nas dorosłych otwartości, szczerości i dobroci dziecka.

Ktoś mi niedawno powiedział, że "marzenia się spełniają". Dziś wiem, że to prawda. Tym, dzięki którym mogło się spełnić marzenie Mateusza - uczestnikom trzeciej Wielkiej Gali Charytatywnej "Spełniamy marzenia" w Poznaniu oraz Pani Pia Toftdahl i Legolandowi jesteśmy bardzo wdzięczni.

Świat pędzi jak szalony, a ludzie ciągle go gonią. Czasem zawiruje wokół kogoś, kto bardzo tego potrzebuje, poplącze drogi innym tak, że zaczynają dostrzegać siebie nawzajem. Przez jedno piękne marzenie, cały świat staje się piękniejszy. Dziękujemy Ci Mateuszku.

Sponsor: