Moim marzeniem jest:

Laptop

Julia, 6 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2008-02-26

Julka właśnie wyszła ze szpitala. Czeka na przeszczep, są dawcy, jest duża nadzieja na wyzdrowienie. Ma sześć lat. Uwielbia bajkowe, magiczne dziewczyny Winx, ma talent do rysowania, z precyzją i zapałem koloruje rysunki. Ma ich całą kolekcję. Może i my dostaniemy jeden na pamiątkę? Niestety, tym razem nie. To jeszcze nie ten etap zażyłości. Julia jest speszona, trochę zawstydzona, ożywia się, jak zostaje tylko z nami. Mama o tym wie, dyskretnie nas zostawia, wtedy Julia pokazuje zdjęcia, z wakacji, tych ukochanych. Nad morzem.

Widać małą, niespełna trzyletnią dziewczynkę, z rozbrajającym uśmiechem, kitkami koloru blond. To zdjęcia jeszcze z czasu, gdy była zdrowa. Z Mamą, na spacerze, pod stopami morski piach. Z Tatą, zabawy w wodzie. Radość, beztroska!

To morze powraca w naszej rozmowie. Wtedy, gdy Julia pokazuje nam rysunki z marzeniami. Dziewczynka wyraźnie się ożywia. Tak, chciałyby znowu pojechać tam z całą rodziną. Z Mamą, Tatą i Siostrą Alą. Jemy ciacha, w tym ulubione Julki - brzdące, bawimy pięcieomiesięczną siostrę, z irokezem na głowie - śmieje się Julka, zaprzyjaźniamy się. Dziewczynka nas zaskakuje. Zdążyła się już przygotować na nasz przyjazd. Z pomocą Taty namalowała tęczowe obrazki, małe dzieła sztuki, swoje marzenia. Jest laptop - bo w szpitalu dostała grę komputerową o morskiej syrence, jest morze - leżaki, palma w słońcu. Pytamy, czy Julka marzy o ciepłym, bardziej egzotycznym morzu? Nie, jakiekolwiek, ważne, żeby to było morze. No i lot balonem. Raz już miała lecieć, z koleżanką, ale rozchorowała się. Tym razem miałby to być lot z Mamą i tylko z Nią. Są bardzo związane, to widać, Julia tuli się do Mamy cały czas. Przy Niej jest bezpieczna.

Na koniec, przy pożegnaniu, Julia niespodziewanie przytula się do Pawła, naszego fundacyjnego kolegi. W samochodzie słyszymy od Niego, jak się wzruszył.

Julka, witamy Cię w gronie naszych Marzycieli! My wierzymy, że marzenia się spełniają, a Ty?

spełnienie marzenia

2008-05-12

Po ostatnich wydarzeniach zacznę chyba wierzyć w to, że nie tylko nieszczęścia chodzą parami, ale... szczęśliwe zdarzenia też mają w zwyczaju się mnożyć, naprawdę! I to jest bardzo budujące spostrzeżenie, nie uważacie? A teraz do rzeczy!

Julka, nasza bardzo dzielna Marzycielka, po kolejnej dawce chemii, wyszła ze szpitala. Chyba naprawdę niczego się nie spodziewała, bo jej reakcja na nasz widok była bardzo żywa, wręcz entuzjastyczna. To niesamowite, jak taka mała dziewczynka radzi sobie z chorobą, jak walczy - w pięknym stylu - wspierana dzielnie przez Rodzinę. Kiedy Julka jest szpitalu, Mama jest z nią cały czas, śpi w hoteliku przyszpitalnym. Obie są silne, zawsze uśmiechnięte. Po spotkaniu z nimi w każdego wstępuje radość.

Julkowym marzeniem był laptop. Wprawdzie mieliśmy wątpliwości, czy właśnie laptop uszczęśliwi sześciolatkę, ale Julka przekonała nas, że tak. Uwielbia komputerowe zabawy i gry, zwłaszcza te dla dziewczynek: ubieranie lalek, malowanie ich, farbowanie im włosów. Laptop dla Julki to prywatny plac zabaw, szczególnie w te dni i tygodnie, które spędza w szpitalu.

O gotowości sponsorów, Państwa Joanny i Piotra Borowiak, do spełnienia marzenia, dowiedzieliśmy się w środę 7 maja. Szczęście uśmiechnęło się po raz pierwszy. Ta radosna wiadomość już następnego dnia została uzupełniona następną, jeszcze lepszą, najlepszą z możliwych, długo wyczekiwaną wiadomością. Znalazł się dawca szpiku dla Julki, w czerwcu przeszczep! Podwójne szczęście, zgodzicie się ze mną?

Ze spełnieniem marzenia czekaliśmy w napięciu, aż Julię wypiszą ze szpitala. W ulubionej kawiarence naszej Marzycielki, czekaliśmy na wybuch radości, która miała stać się udziałem nas wszystkich, wolontariuszy, rodziny Julki, no i naszego sponsora, Pana Piotra. Miło było patrzeć, jak wszyscy, przy ciastku (Julka uwielbia brzdące) i mlecznym koktajlu, przeżywają magiczne chwile. Pan Piotr w roli debiutanta w spełnianiu marzenia, nie krył wzruszenia. Opowiadał o swoich synach. Chciałby, żeby i oni mogli choć przyglądać się spełnianiu marzeń, a najlepiej działać w naszej Fundacji. Pięknie. Możemy zatem mówić o potrójnym szczęściu, nieprawdaż?

Julka, trzymamy kciuki, będziemy Cię pilnować w czerwcu, no i przyjedziemy sprawdzić, jak sprawuje się Twój laptop, dobrze?