Moim marzeniem jest:

Olimpiada w Atenach

Adam, 14 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

inne

2004-08-19

 

Spełniło się marzenie Adama... Poleciał na Igrzyska Olimpijskie do Aten, kibicować polskim siatkarzom. Wraz z Adamem polecieli jego Rodzice: Krystyna i Michał, a ja Darek Stencel jako wolontariusz Fundacji MAM MARZENIE miałem ogromną przyjemność towarzyszyć im w tym wydarzeniu.



Adama i Jego Rodziców poznałem już wcześniej, w czasie pierwszej wizyty w Ich domu w podpoznańskich Skokach. Już wtedy zobaczyłem, a później miałem się o tym przekonać jeszcze wiele razy, że wózek nie stanowi dla Adama żadnego ograniczenia aktywności, radości, ciekawości świata... Nawet ruchome schody to dla Niego żadna trudność...



Adam od zawsze jeździ na wózku i od zawsze interesuje się siatkówką. Żeńską. Niestety, polskie siatkarki nie zakwalifikowały się do turnieju olimpijskiego, ale dla prawdziwego kibica to nie jest powód, aby zrezygnować z marzeń kibicowania na meczu.



Tak więc 19/08 rano (może w nocy... w końcu to była 5.00) spotkaliśmy się na lotnisku w Katowicach. Przyjechałem z Prezesem naszej Fundacji Piotrem Piwowarczykiem, który od razu obdarował Adama i Jego Rodziców prezentami. Był to prawdziwy skarb kibica: koszulki, szaliki, czapki... słowem wszystko, co może przydać się na meczu. Najcenniejszym podarunkiem była piłka siatkowa, dokładnie taka, jaką grali polscy siatkarze w Atenach, z ich podpisami. Z piłką tą wiąże się dalsza przygoda: Adam z wrażenia... zapomniał ją zabrać z samolotu, ale dzięki fachowości i uprzejmości stewardess linii Wizzar odnalazła się ona po powrocie w... Katowicach.



Polecieliśmy. Była to pierwsza podróż lotnicza całej Rodzinki i tym samym pierwsza z dodatkowych atrakcji, jakie czekały na nas wszystkich w czasie tej wyprawy. Po 2,5 godzinach lotu wylądowaliśmy w Atenach. Uff jak gorąco!!! Nie do końca wiadomo było, czy to z emocji, czy za sprawą upalnej greckiej pogody. Na lotnisku czekali na nas nasi mili opiekunowie: Pani Maria Soroń (Prezes Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom i Młodzieży w Atenach) oraz Pani Sofija Gialama i Ryszard Czaderna. Opiekowali się nami przez cały pobyt. To dzięki Nim mieliśmy gdzie mieszkać (specjalne podziękowania dla Patrycji!!!) i mieliśmy co jeść. Pani Maria i Jej Współpracownicy ze Stowarzyszenia bardzo zadbali również o to, aby wypełnić nam czas między wydarzeniami olimpijskimi: zorganizowali nam wycieczkę na Akropol, pomogli załatwić wstęp do wioski olimpijskiej, zabrali nas do polskiej kawiarni "Malinka" (spotkaliśmy tam Otylię!!!) i na Plakę do prawdziwej greckiej tawerny. Adamowi podobało się, ale... jedzenie było trochę za ostre. W czasie tych spotkań i wycieczek poznaliśmy wielu wspaniałych Polaków, dla których Grecja stała się drugą ojczyzną: Dorotę, Wandzię, Janka, Jarka, Michała. Dziękujemy Wam za wszystko! Będziemy Was pamiętać i wspominać!



Ale po kolei... Zaraz po przylocie i po rozlokowaniu się w naszym mieszkanku poszliśmy na pierwszy mecz siatkówki: Polska - Francja. Polska niestety przegrała, ale kibicowaliśmy w fantastycznej atmosferze olimpijskiej, wraz z bardzo dużą grupą Polaków. Wszak prawdziwy kibic jest ze swoją drużyną na dobre i na złe. Dzięki organizacyjnym zabiegom naszych nowych Przyjaciół z Grecji Adam wraz z tatą mieli szczególny przywilej - oglądali mecz ze specjalnego miejsca dla VIP-ów! Miłe spotkanie z Polonią w mieszkaniu Pani Marii dopełniło dnia.



Nazajutrz rozpoczęliśmy od spaceru po Atenach. Chyba największą atrakcją była zmiana warty przed Pałacem Prezydenckim. W tłumie przyglądających się turystów nie zabrakło kibiców sportowych, tym razem z ... Chin, którzy bardzo chętnie i spontanicznie obdarowali Adama swoją czapeczką. Cóż to jednak byłby za dzień bez sportu! Pojechaliśmy na mecz siatkówki kobiet: Brazylia - Grecja. Mecz był znakomity, ale jeszcze lepszy doping. Kibice Brazylii pokazali wszystkim, jak można bawić się na trybunach, tańczyć gorącą sambę, śpiewać i dopingować swoją drużynę oraz... przeciwników. Adam siedział w środku brazylijskiego kotła, ubrany tym razem... w brazylijską koszulkę i szalik. Jak ten chłopak umie zjednywać sobie ludzi! Takich lekcji przyjaźni, sportu i tolerancji mieliśmy zresztą więcej. W całym mieście kibice bardzo dumnie i bez obaw nosili barwy, emblematy i stroje swoich państw. Bratali się nawzajem, śpiewali, robili wspólne zdjęcia... Pokazali całemu światu, że jednak można żyć bez wrogości, chociaż kilka dni...



Wieczór tego dnia był szczególnie atrakcyjny. Wysiłkiem Pani Marii i Jej Współpracowników z Towarzystwa Pomocy Dzieciom i Młodzieży zorganizowano kolacje w tawernie. Mogliśmy skosztować przysmaków kuchni greckiej, zobaczyć greckie tańce, posłuchać muzyki... Maria zaprosiła wielu gości, którzy bardzo interesowali się pobytem Adama i Rodziców, ale też działalnością naszej Fundacji. To zainteresowanie przyniosło również efekt materialny, w postaci wsparcia Fundacji: na kolacji urządziliśmy loterię, w której fantami były "sztandarowe" plakaty Fundacji, podpisane przez Rafała Olbińskiego i z której to loterii uzyskaliśmy dochód 110 EURO. To był długi i męczący dzień, szczególnie dla Adama. Na co dzień nie prowadzi On bowiem greckiego trybu życia. Kiedy Grecy rozpoczynają kolację, Adam zwykle... już śpi.



Kolejny dzień i kolejne atrakcje. Rano wyprawa na Akropol. To prawdziwa, żywa lekcja historii. Na Akropolu prawdziwie miła niespodzianka. Zainstalowana jest tam winda, która czyni to wspaniałe miejsce dostępne dla ludzi niepełnosprawnych. Kolejny raz Grecy udowodnili, że dla chcącego nic trudnego. Tak więc Adam i Rodzice mogli bez przeszkód sycić oczy, ciało i duszę duchem starożytnej historii. Zdjęcia z urocza przewodniczką będą dla Adama na pewno miłą pamiątką. A dalej... oczywiście sport! Przecież w tym dniu Polska gra z Tunezją. Oczywiście byliśmy na tym meczu i dopingowaliśmy naszą drużynę. Tym razem zwycięstwo, tak więc po meczu wokół hali i w przejściach do metra czuliśmy się jak w Polsce. Huczało od śpiewu polskich kibiców, a wszędzie było dosłownie biało - czerwono. Ten cudowny nastrój tryumfu towarzyszył nam do końca dnia. I znów nieoceniona Maria! Tym razem zabrała nas do polskiej kawiarni "Malinka", gdzie mieliśmy okazję spotkać Renatę Mauer i Otylię Jędrzejczak.



Wspaniała okazja do pamiątkowego zdjęcia, zdobycia autografu i oczywiście pogratulowania naszej "Złotej Otylii" wspaniałych sukcesów. Otylia zainteresowała się działalnością Fundacji, prosiła, aby przysłać Jej książkę napisaną przez naszą wolontariuszkę Ewę: "Najdłuższy dystans". W tej książce Ewa opisuje przeżycia związane z leczeniem choroby nowotworowej u Jej syna pływaka. Otylia okazała się nie tylko świetną pływaczką, ale i skromną, wrażliwą i sympatyczną dziewczyną. Mamy nadzieję, że będzie okazją jeszcze Ją spotkać. Może przy spełnianiu marzeń?



Czas szybko leci... Boże, to już niedziela! Kolejny niezapomniany dzień. Bo przecież wizyta w wiosce olimpijskiej to kolejne wspaniałe przeżycia. Nie byłoby nas tam, gdyby nie życzliwość wielu osób. Znów Maria Soroń była naszym "dobrym duchem", ale wielkie podziękowania należą się Panu Jackowi Gmochowi, attache olimpijskiemu, Panu Andrzejowi Personowi attache prasowemu i Panu Zbigniewowi Kumidorowi, odpowiedzialnemu za akredytacje. Po nieodłącznej kontroli wkroczyliśmy w zupełnie nowy dla nas świat. Ogromny teren, na którym stoi wiele piętrowych budynków, ozdobionych flagami poszczególnych państw. Z pozoru wioska wyglądała bardzo sennie, ale przy bliższym poznaniu okazało się, że aż tętni życiem. Rozpoczęliśmy od wizyty w polskiej misji. Ugościli nas Pani Urszula Jankowska, radca misji oraz Pan Zbigniew Pacelt, wiceprezes Polskiej Konfederacji Sportu, wspaniały sportowiec i trener. Dla Adama była to znakomita okazja do dyskusji z profesjonalistami o wszelkich aspektach sportu wyczynowego. Po raz kolejny okazało się, że wiedzą sportową Adam imponuje nawet najlepszym znawcom. W misji Adam został obdarowany licznymi upominkami. Z przyjemnością pisze również o tym, że Pani Urszula obiecała specjalny prezent dla Fundacji: mapkę Grecji z podpisami wszystkich polskich medalistów. Myślę, że na aukcji będzie to nie lada gratka dla kolekcjonerów. Dalej pospacerowaliśmy po wiosce, oprowadzani przez Michała Stępnia, któremu bardzo za tę opiekę dziękujemy. W czasie spaceru Adam spotkał siatkarki Grecji i Kuby. Okazało się, że ... to ich dobry znajomy z turniejów siatkarskich. Wszystkie rozpoznawały Adama i entuzjastycznie przyjmowały wspólne zdjęcia, wykonane w czasie poprzednich spotkań. Z przyjemnością patrzyło się na chłopca żyjącego z pasją, mającego wspaniałe hobby. Jednak nasze drogi rozchodziły się. Zawodniczki na swoje mecze, a my... na Plakę. Ateńskie stare miasto ma cudowny klimat. Był to miły, wieczorny spacer wąskimi uliczkami, pełnymi tawern i sklepików. Oczywiście zrobiliśmy małe zakupy i nie obeszło się beż targowania.



Kolejny dzień był już ostatnim. Od rana poszliśmy obejrzeć miejsce, które było dla tych Igrzysk chyba najważniejsze. Stadion Olimpijski, na którym płonął znicz. Wspaniały obiekt, bardzo rozległy i ... niestety, dostępny tylko za biletami. Ale wspaniały ogień widać było z daleka, tak że spokojnie zrobiliśmy sesję zdjęciową ze zniczem w tle. W końcu być na Olimpiadzie i nie zobaczyć znicza, to jak być w Rzymie i... Prosto ze stadionu pojechaliśmy na kolejny mecz Polaków, tym razem z Argentyną. Nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszego meczu na zakończenie naszej olimpijskiej przygody. Wspaniały, długi, pięciosetowy, zacięty, obfitujący w dramatyczne zwroty akcji mecz i do tego wygrany! Wyszliśmy wszyscy ochrypnięci, ale ze wspaniałymi emocjami wypisanymi wprost na twarzy. Adam był zachwycony, dawno nie oglądał tak wspaniałego meczu. Wieczorem czekało nas nie lada przeżycie. Byliśmy gośćmi Pana Ambasadora RP w Grecji Grzegorza Dziemidowicza, który z okazji udziału polskich sportowców w XXVIII Igrzyskach Olimpijskich oraz pobytu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Aleksandra Kwaśniewskiego w Atenach wydał w Ambasadzie przyjęcie. Dzięki Paniom Beacie Wójcik i Marzenie Królak z Ambasady oraz Panu Mieciowi, wspaniałemu kierowcy, Adam z Rodzicami dotarł na przyjęcie wygodnie i z klasą. A kogóż tam nie było! Pan Prezydent, Pani Szewińska, złoci wioślarze Tomasz Kucharski i Robert Sycz, Krzysztof Kolberger i wielu, wielu znamienitych gości z polskiej misji olimpijskiej i polonii. Adam budził żywe zainteresowanie i ogólną sympatię. Każdy chętnie zamienił z Nim parę słów, stanął do zdjęcia i podarował autograf lub upominek. Adam był prawdziwą gwiazdą tego przyjęcia i widać było, że ta rola... bardzo Mu odpowiada.Po przyjęciu do domu i Đ niestety! Đ czas na pakowanie. Następnego dnia odlecieliśmy do domu, pełni wrażeń, wspomnień, przeżyć.



Jestem przekonany, że marzenie Adama spełniło się tak, jak to sobie wymarzył. Widać było, jak przeżywa wszystko to, co Go w Grecji spotkało. Jak chłonie każdą chwilę, każde wrażenie, spotkanie, słowo. Jak cieszy się z każdego upominku, nawet najdrobniejszego. Warto powiedzieć, że część z upominków Adam przekazał swojej szkole w Skokach, noszącej imię Polskich Olimpijczyków, dając początek Kącikowi Olimpijskiemu, a wspaniałego orła z polskiej misji przekazał na rzecz Fundacji. Wspaniały gest, zasługujący na złoty medal!



Ale i Fundacja Mam Marzenie zyskała nowych przyjaciół. Pani Urszula z Polskiej misji, Pan Kolberger, Pani Mistrioti - poetka, Pan Skaza - artysta... Wszyscy Oni żywo interesowali się działalnością Fundacji i jestem przekonany, że obdarzyli Ją życzliwością. Jeszcze raz warto podkreślić, że tak wspaniały pobyt byłby niemożliwy bez pomocy Marii Soroń i Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom i Młodzieży. Koniecznie chcemy podziękować też firmie Polkomtel, która sponsorowała marzenie Adama, a także telewizji TVN, która pożyczyła kamerę, dzięki czemu mogliśmy rejestrować cały pobyt oraz Centrum Fitness OLYMP z Poznania, które też wspomogło to przedsięwzięcie.