Moim marzeniem jest:

Mecz Lecha Poznań

Michał, 18 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • KKS LECH POZNAŃ

pierwsze spotkanie

2004-08-13

 

13 sierpnia 2004 roku odwiedziliśmy wraz z Mariuszem rodzinę państwa Staniszewskich ze Środy Wlkp.

 

Pani Agata i jej mąż Kazimierz mają trzech synów: Marcina (19 lat), Michała(18 lat) oraz Piotra (17 lat). Wszyscy trzej synowie cierpią na zanik mięśni. Mieszkają w małym mieszkanku. Kiedy ich odwiedziliśmy, cała rodzina była w domu. W jednym, małym, ale przytulnym pokoiku na dwóch wózkach inwalidzkich siedzieli Michał i Piotr. Obok nich, na specjalnym łóżku leżał podłączony do respiratora ich starszy brat Marcin. Nad łóżkiem wisiał telewizor, w który wpatrywali się dwaj siedzący bracia. Między nimi krążyli uśmiechnięci rodzice. W domu panowała atmosfera miłości i wspaniałego partnerstwa. Nie trudno więc było o nawiązanie kontaktu.

 

Bardzo szybko dowiedzieliśmy się, że cała męska część rodu Staniszewskich pasjonuje się piłką nożną. Marzą o zobaczeniu meczu piłkarskiego na prawdziwym stadionie. Marzenie choć z pozoru identyczne, różni się drużynami, które chcieliby oglądać. Piotr bowiem jest kibicem Wisły Kraków, Michał - Lecha Poznań. Marcin i tata też mają swoich idoli. Często więc w rodzinie państwa Staniszewskich na tym tle dochodzi do sporów. Może spełnienie marzeń Piotra i Michała zbliży poglądy tej sympatycznej rodziny? Bardzo bym tego chciała, bo może ich mama, widząc radość synów, również przeżyłaby coś miłego.

 

Michał z dużą precyzją namalował swoje marzenie. Trudniej było nam przekonać Piotra, ale w końcu udało się. Z przyjemnością prezentujemy marzenia Piotra i Michała Staniszewskich namalowane przez nich osobiście.

 

spełnienie marzenia

2004-08-26

Mamy dziś na stadionie miłych gości. Bracia: Piotr, Michał Staniszewscy pochodzą ze Środy Wlkp. Kolejorzowi kibicują od zawsze. Ulubionym graczem 17-letniego Piotrka jest Michał Goliński, a 18-letniego Michała ... Piotrek Reiss. Ale Michał zapewniał nas, że lubi też Michała, tak samo jak Piotr Piotra. Ich 19-letni brat Marcin nie może być dzisiaj z nami, ale obserwując mecz w domu też liczy na "Rejsika". Dzień w którym Lech zdobył Puchar Polski był najwspanialszym w ich życiu. To znaczy najwspanialszym aż do tej pory - bo właśnie dziś - dzięki Fundacji Mam Marzenie - są honorowymi gośćmi Lecha. Chłopcy od zawsze bowiem marzyli o zobaczeniu swoich idoli na żywo podczas meczu. Dziś razem ze swoim tatą - Kazimierzem - ze wszystkich sił dopingują graczy Kolejorza. Ich marzenie się spełnia... Powitajmy ich brawami i życzmy im powodzenia w walce z chorobą!


Takim właśnie miłym komunikatem przywitał Michała spiker obsługujący mecze Lecha. Dziś wieczorem - Michał wraz z bratem i tatą byli honorowymi gośćmi poznańskiego Lecha na pucharowym meczu z Terekiem Grozny.

 

Chłopcy oglądając mecz z pierwszego rzędu nowej trybuny byli w szóstym niebie (do siódmego zabrakło tylko zwycięstwa ich ulubieńców). Nie przeszkadzał im ani deszcz, ani chłód panujący tego wieczoru na Bułgarskiej. Przez cały czas zachowywali się jak na fanów Kolejorza przystało i czuli się bardzo zintegrowani z tłumem kibiców Lecha. Śpiewali klubowe piosenki, każdą nieudaną akcję lechitów komentowali z niesmakiem i byli zdruzgotani kiedy padł gol dla czeczeńców. Po meczu - na pocieszenie - zrobiliśmy rundę honorową wokół murawy i napstrykaliśmy mnóstwo fotek: w bramce Lecha, koło ławki rezerwowych, na tle klubowej flagi i wieży spikerskiej. Swój podpis na ich koszulkach złożył Grzegorz Mielcarski - srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, a obecnie komentator TVP. Chłopców, mimo poraźki ich ulubieńców, nie opuszczał ani dobry humor ani pewnośc siebie. Kiedy przejeżdżaliśmy obok tryumfujących fanów z Groznego, Michał krzyknął: "I z czego się tak cieszycie?" A Piotrek dodał: "Chodźmy ich skopać!"

 

Ich przygoda z Lechem skończyła się tak jak skończyła się przygoda Lecha z pucharem UEFA. Chłopcy byli jednak w dużo lepszych nastrojach. Niechętnie opuszczali boisko i stadion. Kiedy wsadzano ich z powrotem do karetki wciąż rozglądali się na boki. Wracali do domu pełni wrażeń i wypieków na twarzy. Cały czas jednak wspominali brata, żałując, że go nie było z nimi.