Moim marzeniem jest:

Spotkanie z Robertem Lewandowskim

Wiktoria, 9 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Rzeszów

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2018-10-27

W sobotni poranek wybraliśmy się wraz z Kamilem w drogę na spotkanie z naszą nową Marzycielką. Z Wiktorią. Pogoda, jak to często bywa podczas tegorocznej jesieni, od samego rana nam dopisywała.
Gdy dojechaliśmy na miejsce od progu przywitała nas mama Wiktorii i zaprowadziła nas do pokoju, gdzie już na nas czekała. Od początku uśmiechnięta i wesoła. Zaraziła nas swoim optymizmem już od progu. Przywitaliśmy się, wręczyliśmy Wiktorii mały upominek i po chwili rozmowy zaczęła zastanawiać się nad swoim największym marzeniem. Wbrew pozorom jednak nie zastanawiała się ona długo. Jako wierna fanka naszej polskiej reprezentacji w piłce nożnej, Wiktoria ma marzenie mające związek z jej zawodnikami, a właściwie jednym – Robertem Lewandowskim. To właśnie o spotkaniu z nim marzy Wiktoria. Kapitan naszej drużyny narodowej skradł swoją grą i postawą na boisku serce naszej Marzycielki. Ogląda każdy mecz, a nawet zaraziła tym oglądaniem swoją mamę. Kto jest większym kibicem w domu? Mama? Tata? Wiktoria? A może rodzeństwo? Ciężko stwierdzić, jednak naszym zdaniem na ten tytuł zasługuje właśnie nasza Marzycielka, która plakat reprezentacji chce mieć zawieszony w swoim pokoju. Potrafi wymienić każdego zawodnika z drużyny i z pewnością wie co to spalony. Poza oczywiście piłką nożną Wiktoria świetnie radzi sobie w szkole. Mimo, że rok szkolny zaczął się stosunkowo nie dawno, Wiki już zdążyła zdobyć ponad 30 ocen bardzo dobrych. Wiktoria jest pozytywną, uśmiechniętą dziewczynką (i świetną uczennicą), która zaraża pozytywną energią i swoją pasją do kibicowania naszym polskim Orłom.

 

Cieszymy się, że mogliśmy poznać Twoje marzenie oraz dziękujemy za miłe przyjęcie. A my z radością zabieramy się do pracy i dołożymy wszelkich starań aby zrealizować Twoje marzenie. 

Relacja : Justyna Jamuła

spełnienie marzenia

2019-03-22

Piątek. Ten dzień zaczął się wyjątkowo wcześnie. Przygotowania do wyjazdu zaczęły się o 4 rano. Wszystko po to, żeby zdążyć na pociąg i wyruszyć do Warszawy, gdzie miało się spełnić największe marzenie Wiktorii. 

W Warszawie byliśmy około godziny 11, więc na miejscu spotkania byliśmy przed czasem. Ale nie tylko my. Osoby z innych oddziałów też już czekały ze swoimi Marzycielami. Wiktorii jednak trudno było usiedzieć na miejscu. Ekscytacja brała górę i po prostu siedzenie w jednym miejscu i oczekiwanie było nudne, dlatego spacerowałyśmy razem. Zdecydowanie nie mogła się doczekać. I nie tylko ona. Wszyscy z niecierpliwieniem oczekiwali momentu spotkania. Ale emocje naprawdę wzięły górę, gdy zostaliśmy poproszeni o pójście do pokoju, w którym spotkanie ma się odbyć. Dzieci usadziły się na krzesłach w kółeczku na środku sali i czekali na moment spotkania. Wiktoria od razu rzucała się w oczy. Dlaczego? Bo była jedyną dziewczynką na tym spotkaniu. Ubrana w barwy narodowe, z koszulką „Lewandowski” wyglądała jakby to ona zaraz miała rozegrać mecz.

 

Na twarzach wszystkich było widać zdenerwowanie. Dlatego kucnęłam na chwilę przy Wiktorii, żeby dodać jej trochę otuchy i w tym momencie jej wzrok się podniósł i utkwił w jednym miejscu. A właściwie śledził każdy krok osoby, która weszła. Szybko uciekłam na bok, gdy do dzieci podszedł człowiek, dla którego wszyscy się tu zgromadzili, ich idol – Robert Lewandowski. Podszedł do każdego z Marzycieli, uścisnął im rękę i spytał o imię. Stał między nimi w kółeczku i zaczął krótką rozmowę, podczas której wszyscy marzyciele mogli mu zadawać dowolne pytania. Wiktoria miała przygotowane swoje pytania na karteczce, którą trzymała w ręce, ale początkowo była zbyt skupiona na chwili obecnej, żeby je przeczytać. Robert poświęcił uwagę każdemu marzycielowi osobno i pozwolił, żeby każdy kto chciał miał swój moment na zadanie mu pytań. Swoje pytania też dzielnie zadała Wiktoria, czytając je z wcześniej przez siebie przygotowanej kartki. Chciała zapisać je sobie wcześniej w domu, po to, żeby o żadnym pytaniu nie zapomnieć. Robert odpowiedział na wszystkie naszych marzycieli, nie pozostawiając nikogo bez odpowiedzi. Opowiedział nam między innymi o tym, ile lat już w ogóle gra w piłkę nożną, z kim z drużyny najbardziej się trzyma poza boiskiem i jakie inne sporty lubi. Pytań było dużo, ale Robert nie pozwolił, żeby któreś go zaskoczyły. Po rozmowie przyszedł czas na autografy. Wiktoria chciała, aby Robert podpisał się jej na koszulce, którą miała na sobie oraz naszej fundacyjnej z napisem „marzycielka” na plecach. Wręczyła mu też liścik w kopercie, aby Robert mógł go sprawdzić i przeczytać później. Tak właśnie też jej powiedział, gdy przyjął upominek. Oczywiście spotkanie nie byłoby spotkaniem, gdyby nie zakończyło się małą sesją zdjęciową. Każdy indywidualnie i z rodziną mógł podejść do Roberta i zrobić sobie zdjęcie. Wiktoria czekała prawie do końca na swój moment, ale się opłaciło, gdyż i ona dostała swoją chwilę na zdjęcie ze swoim największym idolem. Robert Lewandowski na koniec powiedział naszym marzycielom, aby „nigdy się nie poddawali”, bo dla niego też nie było łatwo od początku, ale ważnym jest, żeby zawsze iść do przodu. Pożegnaliśmy Roberta i spotkanie dobiegło końca. Spotkanie tak, ale dzień się jeszcze nie skończył. Następny przystanek to stadion PGE Narodowy. Szybko przenieśliśmy się do czekającego na nas autobusu i pojechaliśmy w stronę stadionu. Tam czekał na nas przewodnik, ale nie tylko. Była też i telewizja. Gdy czekaliśmy aż wprowadzą nas na stadion Wiktoria mówiła o tym jak super było na spotkaniu z Lewym. Radość i szczęście były wypisane na jej twarzy.

 

Na stadion weszliśmy wejściem VIP. Mieliśmy możliwość zobaczenia pomieszczeń znajdujących się wewnątrz stadionu takich jak np. sala konferencyjna czy kaplica wielowyznaniowa. Ale też wyszliśmy na stadion dokładnie tymi samymi drzwiami, którymi wychodzą nasi reprezentanci. Co prawda na murawę nie wolno nam było wejść, ale widok z tamtego miejsca i tak robił wrażenie. Wiktoria rozglądała się dookoła i podziwiała. Na tym miejscu telewizja też nakręciła, krótki wywiad z naszymi marzycielami, pytając ich o stadion i Roberta Lewandowskiego. Przed kamerą każdy z nich miał szansę na swoją wypowiedź. Potem przewodnik zabrał nas do szatni zawodników, gdzie po chwili oczekiwania udało nam się zrobić zdjęcia z zawieszoną koszulką Roberta Lewandowskiego, a później już prosto na trybuny. Ale też na sekcji vipowskiej. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych faktów na temat stadionu oraz poznaliśmy wiele ciekawostek, nawet na temat innych piłkarzy. Po skończonym zwiedzaniu przyszedł czas na odpoczynek.

 

Razem z Wiktorią i jej rodziną byliśmy naprawdę zmęczeni, więc udaliśmy się do hotelu, gdzie zjedliśmy, a potem każdy miał czas na zasłużony odpoczynek. W sobotę czekała nas jeszcze jedna atrakcja, a potem powrót do domu.

 

Podczas sobotniego śniadania Wiktorii wciąż towarzyszyły emocje z poprzedniego dnia. Spotkanie naprawdę zapadło jej w głowę. Nawet jej się śniło w nocy.

Plan na sobotę był dość prosty - wizyta z Centrum Nauki Kopernik i powrót. Wizytę w Centrum zaczęliśmy od seansu w planetarium, gdzie przyjaciele z Ulicy Sezamkowej pomagali nam znaleźć na nocnym niebie różne, najpopularniejsze konstelacje. Potem weszliśmy do głównego budynku CNK, gdzie już czekało nas wiele atrakcji. Każdy mógł tam znaleźć coś dla siebie. Od tunelu strachu, po zabawę w wodzie. Urządziłyśmy sobie nawet z Wiktorią mały wyścig na wózkach (który oczywiście przegrałam). Spędziliśmy tam kilka godzin po czym postanowiliśmy wyjść, bo zbliżał się powoli czas odjazdu naszego pociągu.

 

Dziękujemy Ci Wiktorio za to, że pozwoliłaś nam spełnić swoje wspaniałe marzenie oraz za wspólnie spędzony czas w Warszawie. Nigdy nie przestawaj marzyć.

Dziękujemy również Robertowi Lewandowskiemu za poświęcony czas i możliwość spotkania. Sprawiłeś naprawdę wielką radość naszej kochanej Wiktorii.

Podziękowania należą się również naszemu sponsorowi bez, którego nie moglibyśmy spełnić tego marzenia. Dziękujemy Toys ‘R’ Us. 

 

Relacja: Justyna Jamuła