Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Krakowa

Wojtek, 11 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2005-07-04

Pojechałam z Agnieszką Sobkowiak oraz Piotrem do Gorzowa Wielkopolskiego celem wizyty u Wojtka chorego na dystrofię mięśniową typu Duchaen'a.

Chłopiec ma 10 lat, jest bardzo miłym i grzecznym dzieckiem. Poznaliśmy także jego rodziców i 15 letniego brata. Na początku naszej wizyty udaliśmy się do pokoju brata, przedstawiliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać z chłopcami celem przełamania ăpierwszych lodówÓ. Od razu dało się zauważyć silną więź między braćmi.

Lodołamaczem dla Wojtka był komplet LEGO (motor ścigacz). Paweł dostał zabawny kubek. Poprosiliśmy Wojtka o namalowanie nam kilku swoich marzeń. Pierwszym z nich był komplet LEGO ciężarówka, drugim gra komputerowa.

Po kilku chwilach namysłu namalował nam kolejne marzenie. Wyjaśnił, że jest to Stary Rynek w Krakowie, który pragnął zwiedzić.

Ostatnim narysowanym marzeniem był pobyt nad morzem, nad którym dość często wypoczywa. Wojtek pokazał nam swoje rysunki, były bardzo oryginalne. Uwielbia malować plany architektoniczne ulic.

Następnie razem z Agnieszką udaliśmy się do rodziców, natomiast Paweł został z chłopcami. Mama i tato Wojtka okazali się bardzo mili, udało nam się nawiązać bardzo dobry kontakt. Rozmawialiśmy o stanie zdrowia i sytuacji Wojtka w szkole.

Rodzice pokazali nam zdjęcie fotela, który ułatwia przemieszczanie się chłopca w szkole, mówili także, iż podobny przedmiot przydałby się chłopcu w domu, gdyż Wojtek już nie chodzi, zaczyna mieć także problemy z chwytaniem drobnych przedmiotów i poruszaniem rękoma.

Muszę przyznać, że był to dla mnie bardzo udany dzień, pełen wrażeń i nowych doświadczeń, które z pewnością wykorzystam w przyszłości.

inne

2005-08-04

Czwartkowy poranek okazał się być dniem spełnienia marzenia (!) a właściwie początkiem czterodniowej przygody.

Co prawda droga do Krakowa nie była łatwa, ale nasz marzyciel wykazał maksimum cierpliwości i wspólnymi siłami minęła nam ona całkiem... ciekawie m.in. na rozmowach dotyczących skrzyżowań i oznaczeń drogowych. Kwestie transportowe to jednego z zainteresowań Wojtka, który być może kiedyś będzie budował bezkolizyjne skrzyżowania. Tym czasem zgodnie stwierdziliśmy, że objazdy prowadzone przez centra miast to polska specjalność ;)

Koniec dnia przyniósł nam wszystkim dwa niesamowicie miłe wydarzenia. Po pierwsze w miejscu zakwaterowania przywitali nas wolontariusze oddziału krakowskiego Lucyna i Grzegorz. Po drugie owym miejscem okazał się Hotel Sheraton mieszący się kilkadziesiąt metrów od Wawelu! Na uznanie zasługuje fakt, że dyrekcja tego wspaniałego hotelu ufundowała noclegi w czasie 4 dni spełnienia marzenia. Piękne wnętrza, przemiła obsługa oraz komfort miejsca wzbudziły zachwyt tak Wojtka jak i jego opiekunów. Wszakże nie każdego dnia można od rana korzystać z basenu i to w tak prosty sposób – wystarczyło tylko zjechać windą! Po pływaniu czekało na nas w restauracji przepyszne śniadanie dla mamy Wojtka te 4 dni były prawdziwym odpoczynkiem od domowych obowiązków.

Zaraz po śniadaniu w piątek u drzwi stawili się uśmiechnięci Grzegorz z Lucyną oboje z głowami pełnymi pomysłów na ciekawe spędzenie czasu w Krakowie i okolicy. Turystyczny maraton zaczęliśmy od Zamku w Pieskowej Skale. Po tym przepięknie położonym obiekcie oprowadził nas kierownik Zamku, Pan Olgierd, od którego usłyszeliśmy mnóstwo ciekawych historii od dziejów potopu szwedzkiego aż po współczesne opowieści m.in. o kręconych tam filmach.

Nie dając nam chwili wytchnienia :) Lucyna z Grzegorzem porywali nas w kolejne atrakcyjne miejsce, a mianowicie Kopalni Soli w Wieliczce. Po drodze Wojtek nie tylko nie dawał oznak zmęczenia, ale i zagrzewał cały zespół zadając ciekawe pytanie, na które wyczerpujących odpowiedzi udzielał Grzegorz posiadacz niebywałej wiedzy o historii Krakowa i regionu.

Dojechaliśmy do kopalni. Chwila oczekiwania i kolejne wyzwanie! Tym razem nasz marzyciel pokonał ponad sto metrów autentyczną górniczą windą. Nie tylko dla Wojtka było to niesamowite przeżycie. Pani Marzena, przewodnik kopalni, szybko orientuje się, że nasza grupa nie jest tą jedną z kilkuset każdego dnia. Zdając sobie sprawę, że jej opowieść urzeczywistnia marzenie Wojtusia, cudownie zmieniła zazwyczaj krótką trasę w trzygodzinną szalenie ciekawą przygodę. Rozpromieniony Wojtek wypytywał o kolejne urządzenia górnicze, technikę wydobycia i ciekawostki dotyczące ówczesnej działalności kopalni. Wszyscy byli pod wrażeniem tego niesamowitego dzieła ludzkich rąk oraz zaangażowania Pani Marzeny.

Jak się okazało godzina dziewiąta wieczór nie była końcem naszego dnia. Wygłodniali po całodziennej wycieczce zmierzaliśmy do Hotelu Novotel by skorzystać z zaproszenia na kolację. Chwile spędzone przy wspólnym stole, przepyszna kolacja oraz indywidualne podejście kierownictwa restauracji, sponsorującej posiłki, były uwieńczeniem wprost bajkowego charakteru drugiego dnia pobytu w Krakowie.

Sobota ! Dzisiaj nasz rajd zaczęliśmy od mało znanej turystom atrakcji – Muzeum Techniki na Kazimierzu. Miejsce to okazało się rajem dla chłopaków Wojtka, brata - Pawła, tatę Wieśka a na wolontariuszach. W muzeum tym można było nie tylko obejrzeć zabytkowe Warszawy, Fiaty czy tramwaje, ale także samodzielnie przeprowadzić doświadczenia fizyczne, np. postawić tamę na rzece, zbudować most lub zobaczyć jak działa łódź podwodna. Po uśmiechniętej buzi Wojtka stwierdziliśmy z satysfakcją, że pobyt w Krakowie bez zajrzenia do Muzeum techniki nie był by tak wyjątkowy : ) a wszystko to dzięki wolontariuszom Grzesiowi i Lucynie, którzy niemało trudu włożyli w ułożenie programu wizyty w Krakowie.

Po obiedzie w zabytkowych wnętrzach Hotelu Pod Różą ( kolejnego sponsora) udaliśmy się na zwiedzanie perły Krakowa Zamku Królewskiego na Wawelu. Czekał tam na nas z ciekawą lekcją historyczną przewodnik Zamku Pan Marek. Wojtek dowiedział się z jego ust m.in. że na zamku prawie od początku istnienia działało ogrzewanie podłogowe a arrasy zamówione przez króla opowiadają historie starego testamentu. Zwiedziwszy sale poselskie oraz komnaty królewskie udaliśmy się do skarbca gdzie można było zobaczyć kunsztowne zbroje, miecz koronacyjny oraz kolekcję zbroi i mieczy. Nie trzeba dodawać, że największe wrażenie na męskiej części wycieczki wywarło właśnie to ostatnie pomieszczenie ! Całość pobytu na Wawelu uwiecznił na elektronicznej kliszy Pan Mikołaj ze Studia Mami, dzięki któremu mamy wspaniałą pamiątka dla Wojtka.

Prosto z Wawelu udaliśmy się na spacer po Starym Mieście, gdzie ciekawostkami dotyczącymi historii grodu zasypywał nas przewodnik ( z trzydziestosześcioletnią praktyką psiit ! ) Pan Henryk. Powrót do hotelu obowiązkowo bryczką !

Można by powiedzieć dosłownie i w przenośni, że ostatni dzień upłynął nam w oka mgnieniu. Zaraz po przepysznej herbacie w wyjątkowym wnętrzu herbaciarni Demmers Teehaus w Jako zwieńczenie przygody Wojtka wolontariusze z Krakowa zorganizowali rejs statkiem po Wiśle! Na trasie od Wawelu do Opactwa Tynieckiego i z powrotem Wojtek podziwiał miasto i okolicę z nowej perspektywy a fundator rejsu PP Żegluga Krakowska zadbało by nasz marzyciel mógł nawet zasiąść za sterem statku !

Niestety im bliżej Wawelu, czyli końca naszego rejsu tym bardziej wszyscy, na czele z Wojtkiem wzdychali na myśl o kończącej się przygodzie.

Nie mógł bym na koniec zapomnieć o podziękowaniach dla wszystkich wymienionych fundatorów a także Firmy Dramers z Poznania, która już nie pierwszy raz użyczyła nam specjalnie dostosowanego do przewozu niepełnosprawnych samochodu. Niewątpliwie realizacja tak intensywnego programu była możliwa tylko przy użyciu auta. W imieniu Wojtka i fundacji dziękuję również Pani Elżbiecie Redaktor Dziennika Polskiego, która w niebanalny i przejrzysty sposób ukazała na łamach gazety zarówno marzenie Wojtka jak i misję naszej organizacji.

Marzenie to było niezwykłe także dla wolontariuszy – pokazało ile pozytywnej siły i pomysłów może nieść fundacja działająca w kilku polskich miastach. Darząc się zaufaniem i dzieląc się swoją energią spełniliśmy wspólnie marzenie, którego lepiej nie udałoby się spełnić w pojedynkę.

Jako dowód usłyszeliśmy kolejne marznie Wojtka przyjechać ponownie do Krakowa ! :)