Moim marzeniem jest:

Autko na akumulator

Krzesimir, 5 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-03-22

Wybierając się na spotkanie z Krzesimirem, wiedzieliśmy na co choruje, wiedzieliśmy, że ma prawie 5 lat, i że uwielbia malować. Zabraliśmy ze sobą stosowny "lodołamacz" - zestaw przeróżnych akcesoriów malarskich - i w drogę.

Gdy powitali nas przesympatyczni i bardzo pogodni rodzice Krzesimira, obawy o to, czy nawiążemy kontakt z Marzycielem powoli zaczęły się rozwiewać, aż nagle pękły jak bańka mydlana, bo pojawił się przeuroczy, rozgadany chłopiec z roześmianą buzią i energią wulkanu! Przełamywanie lodów? Opowieści o fundacji? Nie mieliśmy żadnych szans! Krzesimirek musiał nam pokazać swoje zabawki, ulubione komiksy, kredki, farbki, rysunki, sztalugę, stary odkurzacz, samochody, inne rysunki, gitary, znowu rysunki, linę podwieszoną do stropu, na której można wyczyniać małpie figle, najnowsze rysunki... Byliśmy pod wrażeniem...

Rysunki Krzesimira? Piękne, kolorowe, przemyślane i świadczące o jego wielkiej wyobraĽni, zmyśle obserwacji i wrażliwości. Największe marzenie, które zdradził nam już przy powitaniu, zaraz wspaniale narysował. Akumulatorowy samochód dla dzieci, marki Peugeot, do jeżdżenia w domu i na podwórku. Musi koniecznie być kolorowy - jak TĘCZA. Nasz Marzyciel lubi kolory. Pomarańczowy, żółty, niebieski, zielony, srebrny, złoty i czerwony!

Drugie marzenie Krzesimira okazało się nie mniej wspaniałe: Zobaczyć z samolotu chmury i... uśpiony wulkan. Oczywiście, że uśpiony, bo tylko taki jest bezpieczny.

Trzecie marzenie, to wycieczka do dużego wesołego miasteczka, w którym są karuzele, małe samochody i kolejki. Żebyśmy nie zapomnieli, które z marzeń jest dla Krzesimira najważniejsze - ponumerował je, samodzielnie pisząc cyfry! Później każdy rysunek uzupełniliśmy serią zdjęć dokumentalnych: Krzesimir z uśmiechem, z zamkniętymi oczkami, ze zdziwionymi oczkami, z poważną minką.

Po "ciężkiej pracy" przyszła pora na zabawę. Krzesimir pomalował czarną farbą fundacyjny balonik, i tym groźnym strachem na wróble straszył ptaszki, czyli nas. Potem fikołki na kanapie (już bez naszego udziału), skoki i biegi, i ciągłe opowiadanie o rzeczach ważnych i mniej ważnych. Ciężko było się rozstać, bo jak powiedział Krzesimirek "przecież wcale się jeszcze nie pobawiliśmy". Wzruszył nas bardzo mówiąc: "tęskniłem za wami" i "odwiedźcie mnie jeszcze". Na pewno go odwiedzimy, nie tylko dlatego, że obiecał namalować mi kartkę na Walentynki i nie dlatego, że wspaniałomyślnie wybaczył mi zoologiczną pomyłkę. Cóż. Zwierzątko widniejące na jego koszulce to rzeczywiście nie był świstak tylko bóbr.

Krzesimirek - nasz Kolorowy Marzyciel... I kto komu, daje więcej radości?

inne

2006-04-20

Piękny akumulatorowy samochód - Graucho - bez reszty wypełnił przestrzeń bagażową Primery Combi. W eskorcie Magda i Piotr na pokładzie Pandy. Studentki medycyny, które zorganizowały II Charytatywny Turniej Marzeń i zebrane w ten sposób pieniądze przekazały na zakup samochodu, musiały niestety zostać w domu i "wkuwać" na kolokwium. Szkoda... Dziewczyny, trzymamy kciuki! Yvonne, Aniu, Agnes, serdecznie dziękujemy.
Ukłony dla pana Macieja Januchowskiego za bezpłatny, transport - expres autka z Warszawy do Poznania.
Uśmiechamy się także do Małgosi Drązikowskiej - wolontariuszki FMM o/Warszawa, za pomoc i wielkie serce.

Jesteśmy na miejscu. Magda z Piotrem będą zabawiać Krzesimirka prezentem od firmy Peugeot (miniatura: Peugeot 307 zdalnie sterowany), a Lech z Tatą Marzyciela przygotują samochód na podwórku. Od początku było jasne, że nie da się go wnieść do mieszkania. Puk, puk - nasz Marzyciel jeszcze się ubiera, ale już biegnie, żeby się przywitać.
Jak miło zobaczyć znowu roześmianą buzię Krzesimira ... spróbować dogonić coraz to nowe pomysły: skoki na linie, a tu magiczna maszyna, którą można kręcić, a tam cudaczny przejazd "betonowozem" zabawką. Jak miło przyjąć obiecany prezent: "walentynkę" z pięknie wyrysowanym, bajecznie kolorowym samochodem. Peugeot 307 nie ma bagażnika na dachu i jest malutki. Nawet trochę nie działa, ale jest fajny - Krzesimir potrafi cieszyć się każdym drobiazgiem.

Pora wyjść na dwór. O rany!!! na buźce naszego Marzyciela miesza się radość z oszołomieniem. Wóz jest duży, terenowy, z czerwonymi fotelami, pasami bezpieczeństwa, działającymi światłami, dwuzakresowym radiem z wyjmowaną szufladką. Na boku auta wesoło prezentuje się nazwisko kierowcy : Krzesimir Mazurkiewicz.
I teraz wszystko już dzieje się błyskawicznie... Wręczamy kierowcy kluczyk i prawo jazdy, instruuje...... nie zdążyliśmy. Nasz rajdowiec po próbnym okrążeniu i "rozpracowaniu" auta - przyspiesza... Radio włączone, pasy zapięte, no to dwójka! Oooooo!!!stry zakręt - na szczęście słupek ominięty! Ooooo!!! Z drogi!!! Uwaga, krzaki!!! Jest wsteczny bieg. Dalej!!! Stop. Nasz Kierowca zabiera pasażera. Kuzyn - Daniel - ma szczęście, my... możemy tylko z zazdrością oglądaaaaać!!! .... Słupek!!!... Trafiony. Mamie Krzesimira też przeszkadza w jej samochodowych manewrach przed domem. Zatem przeszkadza już dwóm osobom. To wystarczająco ważny powód, żeby go przenieść w inne miejsce.

Piotr próbuje zrobić zdjęcia - nie jest łatwo - nasz Marzyciel ma temperament i nie ma zamiaru zwalniać. Ufff !!! Zatrzymał się. Pstryk, pstryk, kilka zdjęć uśmiechniętemu, szczęśliwemu, "zawodowemu" kierowcy i... "gaz do dechy". Krzesimir już wie, gdzie pojedzie swoim nowym autkiem - nad jezioro, do babci....

Jest już dość chłodno. "Szaleńcza" jazda i wiatr zrobiły swoje - zmarzły rączki Krzesimira. Szkoda, że nie pomyśleliśmy o rajdowych rękawiczkach. Ku wielkiemu niezadowoleniu naszego bohatera, trzeba zaparkować wóz w garażu obok samochodu Taty. No, ale jak tu siedzieć w domu?! Nawet ciasto, zrobione przy udziale Krzesimira, ("bo ja lubię robić ciasta"), nie jest argumentem. Trochę czasu zajmuje znalezienie schowka na prawo jazdy i kluczyki - szuflada?, zamek z klocków?, komódka? Najlepszym miejscem będzie... Oczywiście, że nie zdradzimy tajemnicy.

Nasz wesoły jak dotąd Marzyciel zasmucił się... "Chciałbym mieć taki magiczny pilot, żeby przewinąć czas, i żebym mógł znowu jeździć swoim autkiem. " Chwilę zajęła mu analiza pomysłu, żeby z okna w jego pokoju zrobić.... takie duże drzwi na zewnątrz, przez które mógłby wjeżdżać autem pod same łóżko.... ale następny pomysł okazał się lepszy. "Ubiorę się ciepło, bardzo ciepło, w zimową czapkę i rękawiczki. Tylko kilka rundek!" Mama nie dała się długo prosić. To nic, że rajstopki "tył na przód i w ogóle", że nogawki spodni plączą się bez sensu, skoro "słońce zaraz zajdzie". I nowy pomysł "Tata, będziemy się ścigać, Ty swoim, a ja swoim samochodem. Hurra!!! Będą wyścigi!!! Ale zabawa!!!"

Na starcie Graucho, Skoda, Nissan. Kategoria auta i wieku kierowców: "OPEN". Wrrr! Silniki pracują pełną mocą!
Rozpoczyna się I Samochodowy Wyścig Wiosenny. Piotr z aparatem dokumentuje jego przebieg. Magda z Mamą Krzesimirka na linii mety. Proszę Państwa, co za emocje! Prowadzi Krzesimir i .... zdecydowanie wygrywa!!! Nasz Bohater ze szczęśliwą miną obwieszcza światu: "A myślałem, że nie wygram!" ( dla podejrzliwych: pozostali zawodnicy tego wyścigu też marzyli o zwycięstwie, bo ambicje szalały, ale szerokość toru wyścigowego i umiejętności Krzesimira w blokowania przeciwników, utrudniały manewr wyprzedzania.)

Żal wracać do Poznania. Krzesimir żegna nas w swoim nowym autku. Oj, dzisiaj nie pójdzie wcześnie spać. Wszyscy są szczęśliwi, bo to było przepiękne popołudnie. My marzymy o pilocie do przewijania czasu, bo też chcielibyśmy się znowu pobawić w wyścigi. Wierzymy, że Krzesimir "Speedy" M. już zawsze będzie wygrywał.